Aktualności
24.04.2024
Centrum pomeczowe: Znicz Pruszków - Arka Gdynia 2:0
Znicz Pruszków okazał się pierwszą drużyną w 2024 roku, który znalazł sposób na pokonanie Arki Gdynia. Borykający się z problemami zdrowotnymi żółto-niebiescy dwukrotnie dali się zaskoczyć po akcjach Majewskiego i Nagamatsu, które skutecznie finalizował Japończyk. Porażka nie zmieniła sytuacji Arki w tabeli, gdzie gdynianie utrzymują drugą lokatę i bezpieczną przewagę punktową nad strefa barażową.
Fortuna 1 liga - 29. kolejka sezonu 2023/24
Sędzia: Wojciech Myć (Lublin); VAR: Jacek Małyszek (Lublin)
Widzów:
Im bliżej końca sezonu, tym częściej zaczynamy kalkulować, ile punktów jest potrzebnych żółto-niebieskim, żeby zagwarantować sobie bezpośredni awans do Ekstraklasy. Arkowcy udali się do Pruszkowa w roli faworyta i liczyliśmy, że wrócą stamtąd z punktami, a jakakolwiek zdobycz przywieziona z tego meczu przybliżyłaby nasz zespół do osiągnięcia wymarzonego przez wszystkich w Gdyni celu.
Niestety zadanie przed zespołem Wojciecha Łobodzińskiego komplikowały urazy, które po meczu z Wisłą Płock tylko się namnożyły. Do kontuzjowanego Sebastiana Milewskiego dołączyli Janusz Gol i Hubert Adamczyk, co niemal całkowicie przebudowało środek pola w gdyńskim zespole. Na szczęście zmiennicy spisali się wzorowo, więc optymizm przed starciem ze Zniczem pozostał na niezmienionym poziomie.
Arka wzięła się mocno do pracy od pierwszej minuty spotkania. Wysoko założony pressing, próby dośrodkowań w pole karne – tego nie brakowało w wykonaniu przyjezdnych. Już w trzeciej minucie odnotowaliśmy pierwszy strzał na bramkę autorstwa Kacpra Skóry, co bramkarz Znicza sparował na rzut rożny. Niestety stały fragment nie zaowocował choćby strzałem na bramkę Misztala.
Znicz pierwsze zagrożenie pod naszą bramką stworzył w 7 minucie spotkania za sprawą stałego fragmentu. Majewski zacentrował z rzutu wolnego z bocznej strefy boiska, a Tabara zdołał sięgnąć piłkę głową, lecz nie skierował jej w światło bramki. Na rewanż czekaliśmy pięć minut, gdy z 17 metrów oddał strzał Karol Czubak, a piłka poszybowała wysoko nad bramką gospodarzy. Równie mocno pomylił się w 15 minucie Dobrotka, gdy uderzał głową po dośrodkowaniu Kobackiego z rzutu rożnego.
Zdecydowanie lepiej spisał się Gaprindaszwili w 22 minucie, gdy zdecydował się na strzał z dystansu. Piłka po uderzeniu Gruzina była skierowana w światło bramki i sprawiła trochę problemów Misztalowi, ale ostatecznie bramkarz Znicza opanował sytuację. Cztery minuty później gdynianie wyprowadzili kontrę ze swojej połowy boiska, a w kluczowym momencie Kobacki zagrał w pole karne do Czubaka, którego jednak w ostatniej chwili wyprzedził Kendzia i nie doczekaliśmy się nawet uderzenia na bramkę.
W 32 minucie Arka była najbliżej powodzenia. Wtedy znakomicie z prawej strony zacentrował Gaprindaszwili, a z 14 metrów Czubak oddał strzał głową w kierunku narożnika bramki. Świetnie spisał się jednak Misztal, który efektowną paradą zapobiegł utracie gola przez pruszkowian. Dwie minuty później z groźnej strony pokazał się Nagamatsu, który pokusił się o strzał z dystansu, jednak wyraźnie chybiony i Lenarcik nie musiał nawet interweniować.
Trzy minuty przed przerwą po raz drugi tego dnia celnie uderzył Gaprindaszwili. Tym razem Gruzin sam wszedł z piłką z prawej strony w pole karne i oddał strzał z ostrego kąta, a Misztal mógł jedynie odbijać piłkę, co uczynił bardzo skutecznie, bo futbolówka skierowana była daleko poza szesnastkę gospodarzy.
Na drugą połowę nie wyszedł już Kacper Skóra. W jego miejsce oddelegowany do gry został Hubert Turski. Choć po wznowieniu gry najpierw zaatakowali gospodarze, to nie udało im się stworzyć większego zagrożenia gdyńskiej bramce. W 48 minucie mogło być za to niebezpiecznie po drugiej stronie boiska, bo posłana w pole karne przez Gaprindaszwilego piłka nieznacznie minęła wbiegającego tam Czubaka.
Gruzin był wykonawcą rzutu wolnego w 54 minucie spotkania. Kolejne dośrodkowanie w pole karne Znicza jednak znów nie dotarło do żadnego z gdynian. Minutę później niestety szczęście uśmiechnęło się do zawodników Znicza. Gospodarze szybko wyprowadzili piłkę i sprzed pola karnego na strzał zdecydował się Majewski. Piłka została zablokowana, ale spadła pod nogi Nagamatsu, który okazji nie zmarnował i posłał ją do naszej bramki obok bezradnego Lenarcika…
Arka od razu po stracie gola zaatakowała bardziej zdecydowanie. Piłki raz po raz były posyłane w pole karne Znicza, lecz nie padały łupem żadnego z dwóch gdyńskich napastników, więc nie mogliśmy się doczekać strzału. Znicz jednak nie przyglądał się wyłącznie temu, co wymyślą gdynianie i sami próbowali po raz drugi zaskoczyć Arkę. Niewiele im zabrakło, aby ten cel osiągnąć w 64 minucie po strzale Pomorskiego, lecz skończyło się tylko rzutem rożnym.
Niestety w 68 minucie znów dała się nam we znaki para Majewski – Nagamatsu. Krótka wymiana podań tych piłkarzy sfinalizowana została precyzyjnym strzałem po ziemi z 15 metrów Japończyka i Lenarcik po raz drugi wyjmował piłkę z siatki. Przykre zaskoczenie to delikatne określenie sytuacji, w której znalazła się w tym spotkania Arka Gdynia.
W atakach Arki pojawiała się niedokładność i tak też było w 74 minucie, gdy do kolejnego dośrodkowania Gaprindaszwilego doszedł Kobacki, ale jego próba strzału głową okazała się bardzo niecelna. Olaf później sam próbował posyłać piłkę w pole karne, ale i w tym elemencie zabrakło mu precyzji, bo pierwszy piłkę sięgnął Misztal. Tylko dla kronikarskiego porządku odnotujemy próbę strzału głową Czubaka po zagraniu Gruzina, bo piłka była uderzona lekko i poleciała daleko od bramki. Niewiele lepiej było ze strzałem z 20 metrów Hafeza, który zastąpił na boisku Sidibe, bo Misztal nie miał prawa mieć większych kłopotów ze złapaniem futbolówki.
Arka bez większych efektów próbowała coś wykreować pod bramką gospodarzy. Jakby było mało nieszczęść, to czwartą żółtą kartkę w sezonie obejrzał Martin Dobrotka, co oznacza podobnie jak u Tornike, przymusową pauzę Słowaka w kolejnym spotkaniu. W 89 minucie po kolejnej wrzutce w pole karne kłopoty z chwyceniem piłki miał bramkarz z Pruszkowa, ale nie zdołał z tego skorzystać Turski. Ten sam piłkarz chwilę później nieudanie szarżował w polu karnym Znicza, bo gdy upadł na murawę bez powodzenia sygnalizował sędziemu, że został sfaulowany.
Turski był bliski zdobycia bramki kontaktował, gdy do jego głowy dotarła piłka posłana przez Przemka Stolca. Hubert uderzył tuż przy słupku, ale Miształ zdążył skutecznie interweniować. Podobnie było niespełna minutę później, gdy z ostrego kąta uderzał Kobacki.
To była ostatnia próba Arki, aby zdobyć choć jedną bramkę w Pruszkowie, bo po chwili gwizdek sędziego Mycia ogłosił pierwszą porażkę Arki w tym roku. Trudno na gorąco stwierdzić, co przyczyniło się do tej przegranej, ale z pewnością była to kumulacja problemów kadrowych Arki, krótkiego czasu odpoczynku po poprzednim meczu, bo zaledwie trzy dni wcześniej gdynianie grali swoje spotkanie ligowe, podczas gdy pruszkowianie mieli dwa dni odpoczynku więcej. W efekcie Znicz zaprezentował się w tym meczu nieco lepiej, bo był po prostu skuteczny, podczas gdy podopieczni trenera Łobodzińskiego razili brakiem dokładności albo w wykończeniu albo już przy próbie dogrania w pole karne. Poza tym trener Misiura znów mógł zaimponować dobrym przygotowaniem swojej drużyny do starcia z Arką i zastał za to nagrodzony cennymi trzema punktami.
Porażka Arki nie skutkuje teraz większymi konsekwencjami, bo przewaga nad strefą barażową pozostanie znacząca, choć jest jasne, że trochę stopnieje. Jest to jednak sygnał ostrzegawczy, że wciąż trzeba utrzymywać wysoką dyspozycję i nie można pozwolić sobie na moment przestoju, bo rywale to bezwzględnie wykorzystają. Cel wciąż jest bardzo blisko, ale nadal trzeba o niego walczyć ze wszystkich sił, aby ostatecznie go osiągnąć, bo w pierwszej lidze nikt niczego nie podaruje za darmo.
Wojciech Łobodziński:
Na początku chciałbym pogratulować zwycięstwa Zniczowi. Myślę, że w kontekście walki o utrzymanie to bardzo ważne punkty dla nich. Mógłbym opowiadać o naszych brakach, o problemach, o dwóch dniach mniej na regeneracje, ale tak naprawdę to nie ma w tej chwili żadnego znaczenia, bo po prostu przegraliśmy, a ja nie lubię szukać jakiś błahych wytłumaczeń. Do momentu straty bramki, nic się nie działo i nic nie zapowiadało, że możemy tutaj przegrać. Jednostki czasami decydują o tym, że jakaś drużyna wygrywa lub przegrywa. Jeśli chodzi o mój zespół nie byliśmy tak mocni jak w ostatnich meczach, ale to także zasługa gospodarzy, którzy zniwelowali nasze atuty. Zagraliśmy dzisiaj inaczej niż zwykle, bo zmusiła nas do tego sytuacja kadrowa.
Szkoda, że nie weszli tutaj nasi kibice, nie wiem, dlaczego, bo słychać ich było gdzieś za stadionem. Nie wiem co się wydarzyło. Mogę tylko zaapelować do naszych kibiców, bo tyle się działo, w tym sezonie, tyle złych i dobrych wydarzeń, ale jesteśmy naprawdę bardzo blisko tej ekstraklasy i ten jeden mecz, nie chciałbym, żeby zaważył o naszej ocenie.
Spodziewaliśmy się takiego meczu. Znicz dobrze broni kompaktowo. My chcieliśmy próbować dośrodkowań z półprzestrzeni. Mamy zawodników, min. Karola dobrze grających w powietrzu i po takim zagraniu mieliśmy sytuację. Po to graliśmy na tzw. „odwrócone nogi” czyli Tornike i Kacper, żeby to wykorzystywać.
Boisko jest tu jakie jest, na to wpływu nie mamy. Chociaż uważam, że nie było tak źle. To nie jest wytłumaczeniem. Byliśmy nerwowi w pierwszej połowie.
Jeśli chodzi o mentalność drużyny, ona dużo w tym sezonie już przeżyła, bojkot kibiców, zmiany właścicielskie, problemy zdrowotne, kartki, poszerzenie kadry… Jeśli jedna porażka miałaby nas załamywać, to by było niefajne. Widzę w szatni chęć regeneracji, rewanżu, bo ta następna kolejka już w niedzielę. Mamy dalej przewagę, więc dalej wszystko jest w naszych rękach i nogach i to piłkarzom też powiedziałem.
Znicz Pruszków - Arka Gdynia
Bramki | 2 | 0 |
Strzały | 8 | 17 |
Celne | 2 | 8 |
Rzuty rożne | 2 | 7 |
Faule | 21 | 8 |
Spalone | 0 | 1 |
Posiadanie piłki | 36% | 64% |
Żółte kartki | 2 | 3 |
Czerwone kartki | 0 | 0 |
źródło statystyk meczowych: Statscore
GALERIA ZDJĘĆ
Copyright Arka Gdynia |