W świetnych nastrojach udadzą się na Finał Fortuna Pucharu Polski zawodnicy trenera Marca. Arka po 16 minutach przegrywała w Sosnowcu 2:0, ale tego dnia doskonałe zawody rozgrywał Adam Deja, który najpierw zdobył bramkę kontaktową, potem asystował przy wyrównującym trafieniu Marcjanika, a następnie nieprawdopodobnym uderzeniem z ponad 50 metrów dał Arce prowadzenie. Na wielkie słowa uznania zasłużył też Daniel Kajzer, który w końcówce pierwszej połowy obronił rzut karny i dobitkę z kilku metrów Misaka.

Fortuna 1 liga - 27. kolejka:

Zagłębie Sosnowiec - Arka Gdynia 2:3 (0:0)

Bramki: Misak 12', Maia 16' - Deja 30', 78' Marcjanik 64'

Zagłębie: Frankowski - Gojny, Duriska, Turzyniecki (87' Popczyk), Polczak, Seedorf (82' Pisarek), Oliveira (46' Masłowski), Ambrosiewicz, Maia (68' Ryndak), Korzeniecki (82' Karbowy), Misak

Arka: Kajzer - Kasperkiewicz, Danch, Marcjanik, Valcarce (36' da Silva), Deja (83' Ł. Wolsztyński), Sasin, Hiszpański, Letniowski (60' R. Wolsztyński), Żebrowski (83' Siemaszko), Rosołek

Żółte kartki: Gojny, Oliveira, Amrosiewicz, Seedorf, Turzyniecki - Letniowski, Hiszpański, Ł. Wolsztyński, da Silva

Sędzia: Mateusz Złotnicki (Lublin)

Widzów: mecz bez udziału publiczności

Arka na początku spotkania próbowała dominować na boisku w Sosnowcu. Po raz pierwszy groźnie pod bramką gospodarzy było w 7 minucie, gdy w polu karnym Letniowski dogrywał piłkę na głowę Rosołka, lecz nasz młody napastnik został w ostatniej chwili uprzedzony przez obrońców. Próbował jeszcze Valcarce dostarczyć piłkę wbiegającemu przed bramkę Żebrowskiemu, ale ten uderzył ponad poprzeczką bramki Frankowskiego.

Dwie minuty później odpowiedzieli gospodarze. Prawym skrzydłem przedarł się Seedorf, dograł do Misaka, a strzał pomocnika Zagłębia obronił Kajzer. W dwunastej minucie nasz bramkarz musiał jednak uznać wyższość Misaka. Podopieczni trenera Moskala wyprowadzili świetną kontrę, w której Maia podał do Słowaka, a ten wpakował piłkę do pustej już bramki gdynian.

Niestety po upływie czterech minut Zagłębie podwyższyło prowadzenie. Turzyniecki idealnie prostopadle zagrał pomiędzy dwóch środkowych obrońców Arki, a tam odnalazł się Maia, który nie dał szans Kajzerowi na jakąkolwiek interwencję.

Szybka utrata dwóch bramek nie spowodowała u Arkowców spadku motywacji. W 30 minucie Adam Deja zdobył bramkę kontaktową. Żebrowski opanował piłkę w polu karnym gospodarzy i przytomnie wyłożył piłkę na 15 metr na strzał Dei, który w swoim stylu precyzyjnie umieścił piłkę w górnym rogu bramki. Frankowski był bez szans!

W 44 minucie cudu w bramce dokonał Kajzer. Pod nasz bramką niefortunnie interweniował Hiszpański, który w nieprzepisowy sposób zatrzymywał obrońcę, więc arbiter wskazał na wapno. Rzut karny wykonał Misak – posłał piłkę w lewy narożnik bramki Kajzera, ale ten odbił piłkę. Futbolówka powróciła pod nogi Misaka, lecz Kazjer w niesamowity sposób nogami znów powstrzymał uderzenie Słowaka! Szczęśliwie do szatni zeszliśmy „tylko” z jedną bramką straty.

W przerwie trener Marzec musiał mocno mobilizować swoich podopiecznych, bo na początku drugiej połowy niemal nie opuszczaliśmy okolic pola karnego Zagłębia. W 50 minucie Rosołek o mały włos nie skorzystał z błędu Frankowskiego, który wyszedł poza pole karne i… nie trafił w piłkę. Szczęśliwie dla gospodarzy uratował sytuację Polczak, który przejął futbolówkę i oddalił zagrożenie.

W 59 minucie bliski wyrównania, a zarazem zdobycia historycznej, bo 63 bramki w barwach Arki, był Marcus da Silva. Po rzucie rożnym i strąceniu piłki głową przez jednego z obrońców, futbolówka spadła na nogę Marcusa 11 metrów od bramki. Uderzenie niestety okazało się bardzo niecelne. Dwie minuty później Adam Deja uderzał z rzutu wolnego z odległości 20 metrów, ale trafił w mur złożony z sosnowieckich obrońców.

Arka odrobiła straty w 63 minucie spotkania. Rzut wolny spod linii bocznej wykonał Deja. Precyzyjne dośrodkowanie trafiło na głowę Marcjanika, który wygrał pojedynek w powietrzu z obrońcami Zagłębia i strzelił nie do obrony dla Frankowskiego!

Gdynianie szukali kolejnych goli, ale pierwszy groźniejszy atak Zagłębia mógł dać mu ponownie w tym meczu prowadzenie. Utrzymanie się na tablicy wyników remisu zawdzięczaliśmy Żebrowskiemu, który zablokował strzał na pustą bramkę Ambrosiewicza z zaledwie 8 metrów!

Wysiłki żółto-niebieskich odniosły wymarzony przez nas skutek w 78 minucie za sprawą niesamowitego strzału Adama Dei. Nasz pomocnik dostrzegł, że bramkarz Zagłębia wyszedł daleko przed swoją bramkę i przy rozegraniu rzutu wolnego niemal na środku boiska pokusił się o niesamowity strzał lobem, który wpadł do bramki gospodarzy! Takie bramki nie zdarzają się często!

Wynik spotkania mógł się rozstrzygnąć w 82 minucie gry. Nasz zespół wyprowadził szybki atak, po którym Łukasz Wolsztyński ograł rywala w polu karnym, ale strzał na bramkę nogami zatrzymał Frankowski.  Pięć minut później znów świetnie spisał się Kajzer, który złapał piłkę wcześniej centrowaną z prawego skrzydła i lekko trąconą przez Dancha.

W doliczonym czasie gry bramkarz Zagłębia uniemożliwił zdobycie przez Siemaszkę czwartego gola dla gdynian. Nasz zespół wyprowadził kontrę, a Siemaszko po zejściu w kierunku środka pola oddał strzał z 18 metrów skutecznie obroniony przez Frankowskiego.

Skubi

  

 

GALERIA

 

 

---

 

PRZEKAŻ 1 %!