Aktualności
22.11.2020
Arka Gdynia odrabia straty
Początkowo rozgrywał beniaminek, co można było uznać za małe zaskoczenie. Nie wynikło z tego ataku pozycyjnego nic poza niecelnym strzałem. Gra wyrównała się po kwadransie, ale była wyjątkowo nieatrakcyjna, a Arka nie miała dużo ciekawego do zaproponowania. Dopiero w 26. minucie była blisko objęcia prowadzenia po wstrzeleniu Szymona Drewniaka z rzutu wolnego.
Arka powoli, ale rozpędzała się. W 42. minucie szansę na gola dla niej miał Rafał Wolsztyński, ale spudłował głową po dośrodkowaniu Mateusza Żebrowskiego. To było ostatnie ostrzeżenie dla Resovii. W 43. minucie Adam Deja dał prowadzenie 1:0 gdynianom. Zebrał piłkę przed polem karnym i bez dłuższego zastanowienia strzelił płasko w narożnik bramki. Pomocnik zagrał w podstawowym składzie Arki po blisko miesiącu przerwy i zaznaczył powrót mocnym akcentem.
Regularnie trafia do bramki Juliusz Letniowski. Pomocnik strzelił w 48. minucie na 2:0 dla Arki z rzutu karnego. Podyktowanie jedenastki za faul Karola Twardowskiego na Bartoszu Kwietniu spowodowało żarliwe protesty gospodarzy, ale Letniowski nie pozwolił się zdekoncentrować. Dziewięć goli daje mu prowadzenie w klasyfikacji strzelców ligi wspólnie z Romanem Gergelem z Bruk-Betu. Sytuacja przyjezdnych w Rzeszowie stała się wygodna.
Podopieczni Mamrota z wyczuciem zarządzali wynikiem, a w jednej z sytuacji mogli liczyć na interwencję Daniela Kajzera. Resovia walczyła ambitnie, ale wiele z jej ataków nie wynikało. Jedno uderzenie celne przez 90 minut to zdecydowanie za mało, żeby spowodować zdenerwowanie u gdynian. Był jeszcze doliczony czas i w nim Maksymilian Hebel ustalił wynik na 1:2. Po jego strzale z półdystansu gra nawet nie została wznowiona przez sędziego.
Copyright Arka Gdynia |