Aktualności
19.09.2020
Arka bezlitosna w hicie kolejki!
W piątkowy wieczór w Gdyni spotkały się dwa zespoły, które aspirują do awansu do ekstraklasy. Ani w Arce, ani w Miedzi Legnica nikt nie ukrywa, że celem jest promocja do elity.
Do przerwy gospodarze prowadzili jedną bramką po trafieniu Macieja Jankowskiego z trzeciej minuty meczu. W drugiej części gdyńscy kibice zobaczyli prawdziwy festiwal strzelecki. Arka rozpoczęła sezon od kompletu zwycięstw i zadomowiła się w ligowej czołówce. Z kolei legniczanie po dwóch wygranych z rzędu musieli uznać wyższość rywali.
Nie stracili formy
W poprzedniej kolejce piłkarze Mamrota byli już w drodze do Łęcznej na starcie z dobrze wyglądającym od początku sezonu Górnikiem. Mecz z beniaminkiem nie doszedł do skutku, bo w drużynie Arki potwierdzono zakażenie wirusem COVID-19 u jednego z zawodników. Nieoficjalnie wiadomo, że zakażonych było kilku piłkarzy. Z wiadomych względów klub nie podawał nazwisk. Spotkanie z Górnikiem zostało przełożone.
Jeśli ktokolwiek obawiał się, że piłkarze spadkowicza stracą wysoką formę, jaką prezentowali od początku rozgrywek, mógł się uspokoić patrząc na poczynania Żółto-Niebieskich w spotkaniu z Miedzią. Piłkarze Jarosława Skrobacza przyjechali nad morze podbudowani wysoką wygraną nad Resovią Rzeszów (4:0). W tamtym spotkaniu szczególnie mogła imponować gra Joana Romana. Hiszpan zdobył hat-tricka, ale w Gdyni już nie błyszczał.
Piątkowe spotkanie idealnie ułożyło się dla gospodarzy. Zanim na trybunach usiedli wszyscy zmierzający na stadion kibice, Arka prowadziła. Prawym skrzydłem popędził Mateusz Młyński, który dośrodkował wprost na głowę Macieja Jankowskiego. 30-latek otworzył wynik spotkania, ale do końca pierwszej części gry, to goście prowadzili grę. Jedni i drudzy oddali zaledwie po dwa strzały celne.
Zabójcze skrzydło
Nie wiadomo co swoim zawodnikom przekazał w przerwie Ireneusz Mamrot, ale od początku drugiej połowy jego piłkarze rzucili się na rywala. W pierwszej części gry trener gospodarzy wielokrotnie podrywał się z ławki, aby przekazać uwagi swojej drużynie. Za to w drugiej, mógł już wygodnie usiąść i podziwiać poczynania swoich piłkarzy. Najpierw prawym skrzydłem popędził Mateusz Żebrowski, który trafił do Arki przed sezonem z KKS-u Kalisz. Pomocnik sam wykończył akcję i podwyższył wynik meczu. Zanim Miedź się otrząsnęła, było już 3:0 dla gospodarzy.
Znowu gdynianie przeprowadzili akcję prawą stroną boiska, ale tym razem w rolę strusia pędziwiatra wcielił się Arkadiusz Kasperkiewicz. Jego pojedynek biegowy z defensorami Miedzi wyglądał imponująco. Obrońca wyłożył piłkę Juliuszowi Letniowskiemu, który zdobył swoją czwartą bramkę w tym sezonie I ligi. Goście chwiali się na linach, a arkowcy nie zamierzali zdejmować nogi z gazu. Decydujący cios zadał Żebrowski, któremu podawał Wawszczyk.
Wychowanek Arki zastępował tego dnia kapitana Adama Marciniaka. Przed sezonem, gdy trener Mamrot kompletował kadrę zespołu, podkreślał, że ważna dla niego przy wyborze nowych zawodników jest szybkość. Piątkowe spotkanie pokazało, ile dobrego mogą dać Arce dynamiczni skrzydłowi. W końcówce spotkania szkoleniowiec gospodarzy dokonał kilku zmian, aby dać szansę gry zmiennikom.
Arka z przytupem rozpoczęła sezon na zapleczu ekstraklasy, do której z taką grą szybko wróci. W piątej kolejce gdynian czeka równie trudny sprawdzian, bo wyjazdowe starcie z Bruk-Bet Termalicą, która po trzech kolejkach także ma komplet punktów na koncie.
Jakub Treć
Copyright Arka Gdynia |