Trenerzy Jacek Zieliński i Kosta Runjaić podczas pomeczowej konferencji podsumowali spotkanie 2. kolejki Pogoń Szczecin - Arka Gdynia.
Jacek Zieliński (Arka Gdynia):
- Przykro jest po przegranym meczu wygłaszać komentarz, zwłaszcza będąc pierwszym. Gratulacje dla Pogoni za zwycięstwo i objęcie fotelu lidera. To jest chyba obecnie zespół grający najciekawszą piłkę w naszej lidze.
My mamy swoje problemy – dwa mecze i zero punków. Dziś jednak nie musimy się wstydzić naszej gry i postawy. Efekt końcowy i statystyki nie są powodem do optymizmu, ale długie fragmenty graliśmy dziś jak równy z równym. Ekstraklasa nie wybacza jednak błędów, jakie popełniliśmy. Nie wykorzystaliśmy sytuacji, które zmarnował Kamil Antonik – zarówno tej na otwarcie, jak i być może na zamknięcie tego meczu. Błąd popełniliśmy też przy rzucie wolnym. Nasze bierne zachowanie spowodowało, że w długą podróż ze Szczecina wybierzemy się do domu bez punktów.
Odrobiliśmy lekcję ze sparingowej potyczki, ale nie miało to przełożenia na grę w dzisiejszym meczu. Pogoń jest klasowym zespołem i ma zawodników, którzy potrafią strzelić bramkę ze stałych fragmentów gry wtedy, kiedy gra w innych elementach nie układa im się. Tym nas trafili, mimo, iż przygotowywaliśmy się na to. Ktoś nie dojdzie, nie domknie sytuacji i tak to się czasem kończy. Za bardzo nie mogliśmy się dzisiaj wstrzelić sami ze stałymi fragmentami, a Pogoni udało się to zrobić w sposób, którego nie trenuje się często.
Kosta Runjaić (Pogoń Szczecin):
- Tak jak państwo się teraz czują, tak czuli się piłkarze na boisku. Przeciwnik stał głęboko, a my długo nie mogliśmy wejść w swój rytm. Arka czekała na nasze błędy, kilka z nich popełniliśmy i to było dla nas niebezpieczne. W drugiej połowie było troszkę lepiej. Wywieraliśmy większy nacisk na przeciwnika, nasi środkowi obrońcy lepiej funkcjonowali, szybciej wymienialiśmy piłkę i podejmowaliśmy większe ryzyko. Arka miała też niesamowitą sytuację, ale świetnie spisał się nasz bramkarz Dante Stipica i zatrzymał piłkę. To nie było tylko szczęście, ale też jego umiejętności.
Objęliśmy prowadzenie po pięknej bramce, ale po tym jak kontuzji doznał Kamil Drygas, to pojawił się niepokój. Mieliśmy też szczęście, bo sędzia podjął taką, a nie inną decyzję przy rzucie karnym. Potem zdobyliśmy drugą bramkę. Nie powiem, że zasłużenie, ale wygraliśmy, a w piłce liczy się przecież wynik.
Jeśli mam być szczery to wolałbym dziś porażkę niż uraz Kamila Drygasa, który uległ ciężkiej kontuzji i nie wygląda to dobrze. Jest mi bardzo przykro z tego powodu. Stąd też nasz nastrój jest nieco przytłumiony. Gdyby można było zamienić zdrowie na wynik to bym to zrobił i myślę, że cała drużyna myśli podobnie. Jednak nie narzekamy - sytuacja jest, jak jest. Natomiast jesteśmy bardzo smutni z powodu tej kontuzji. To jest strona ludzka, a od strony sportowej mam innych zawodników, dla który mogą z tego powodu wyniknąć możliwości. Takie jest życie. Dobrze się stało, że wygraliśmy. Teraz weźmiemy głębszy oddech i będziemy się przygotowywać do kolejnego meczu.
MU/KK