Aktualności
21.05.2019
Uratowani przez Holendra
Zatrudniając Zbigniewa Smółkę, szefowie Arki mówili, że zespół pod jego wodzą będzie grał nie tylko skutecznie, ale ładnie. Szkoleniowiec w kolejnych wywiadach tłumaczył, że najważniejsze jest prowadzenie gry i kontrolowanie wydarzeń na boisku. Piłkarze z Gdyni szybko przekonali się do jego pomysłów. Byli zachwyceni Smółką i po kiepskich pierwszych kolejkach, następne występy Arki robiły wrażenie. Symbolem gry, jakiej chce Smółka był listopadowy mecz z Wisłą Kraków, wygrany aż 4:1, w którym atakowali nieustannie i oddali 32 strzały.
Ale niedługo później wszystko zaczęło się psuć. Smółka stał się dla piłkarzy człowiekiem, który przeczy sam sobie. Najpierw odsunął od zespołu Marcusa Viniciusa da Silvę, tłumacząc, że jest dla niego skrzydłowym numer siedem, a niemal dwa miesiące później oświadczył, że Arka nie ma odpowiednich piłkarzy do gry na boku pomocy. Relacje wewnątrz drużyny były coraz gorsze, Arka przegrywała, więc, żeby ratować ligowy byt, zwolniono Smółkę i zastąpiono go Jackiem Zielińskim. Ale to nie on miał największy wpływ na utrzymanie Arki. Holender Marko Vejinović, były zawodnik m.in. Feyenoordu i AZ Alkmaar, trafił do Gdyni w lutym i choć część zawodników przyjęła go chłodno, szybko stał się liderem Arki.
Gdy w 36. kolejce zespół Zielińskiego musiał wygrać u siebie z Wisłą Kraków, by zapewnić sobie utrzymanie, a było 1:1, to właśnie Holender w drugiej połowie zdobył dwie bramki. Choć Vejinović to środkowy pomocnik, mający więcej zadań w defensywie, w ostatnich dziewięciu ligowych meczach strzelił pięć goli i dołożył do tego asystę. Bez niego Arka mogłaby już być w I lidze.
***
Oczarowanie
Pavels Šteinbors
Jeżeli trzeba wyróżnić kogoś, kto występował w Arce od początku sezonu, to właśnie łotewskiego bramkarza. Šteinbors potwierdził, że jest jednym z lepszych golkiperów w ekstraklasie. Miał kilka słabszych spotkań, ale wiele razy ratował zespół przed kolejnymi porażkami.
Rozczarowanie
Luka Marić
Chorwacki obrońca miał być kluczowym stoperem Arki w tym sezonie, tymczasem od pewnego momentu prezentował się po prostu źle, popełniał proste błędy i od 28. kolejki nie zagrał już w lidze ani minuty. Zieliński wolał postawić na Christiana Maghomę czy Adama Dancha.
Copyright Arka Gdynia |