Aktualności
09.03.2019
Arka zagra z Legią Warszawa przede wszystkim dla siebie
Jagiellonia Białystok 1:3, Jagiellonia 0:2 (Puchar Polski), Cracovia 0:3, Górnik Zabrze 1:1, Wisła Płock 3:3, Korona Kielce 1:2, Zagłębie Sosnowiec 2:3, Piast Gliwice 1:2, Lech Poznań 0:1 – to wyniki dziewięciu ostatnich meczów żółto-niebieskich. Co ciekawe, ta niekorzystna seria zaczęła się po najlepszym występie piłkarzy Arki w tym sezonie, wygranym 4:1 spotkaniu z Wisłą Kraków. I nie może się skończyć.
Widmo walki o utrzymanie
W tym roku podopieczni Zbigniewa Smółki nie zdobyli jeszcze ani jednego punktu, na dodatek równie kiepski jest styl. Jakieś symptomy poprawy można było zauważyć w ostatnim meczu w Poznaniu, ale wynik był taki jak zwykle. To wszystko sprawiło, że Arka ma w tej chwili już tylko dwa punkty przewagi nad strefą spadkową, a pierwsza ósemka odjechała w siną dal i załapanie się do grupy mistrzowskiej jest już tylko w sferze marzeń (strata do zamykającej górną połówkę tabeli Korony Kielce wynosi aż 11 punktów).
Zarówno dla zespołu, jak i dla trenera Smółki tak długa seria niepowodzeń to na pewno trudny moment pod względem psychologicznym.
– Jest to pierwszy taki przypadek w mojej przygodzie z trenerką. Natomiast trudne sytuacje rozwijają człowieka, ale też szkoleniowca czy drużynę. W prawdziwie trudnych momentach postanowiliśmy się zjednoczyć, postanowiliśmy być razem i skoncentrować się, aby pokonać słabość i szybko wyjść z tego dołka. Jeżeli chodzi o sytuację w zespole, to jestem bardzo zadowolony, jak moi zawodnicy znoszą tę sytuację, jak pracują, jaka jest atmosfera w szatni. Rozmawiam z innymi trenerami i wiem, że w takich sytuacjach poznaje się prawdziwą wartość zespołu. Dlatego też bardzo w moich zawodników wierzę – przyznaje szkoleniowiec Arki. I dodaje:
– Legia to bardzo trudny rywal, ale my już pokazaliśmy w tym sezonie, że potrafimy się jej przeciwstawić. Jednak ja w tym tygodniu postanowiłem skoncentrować się głównie na naszym zespole. Jesteśmy w takiej sytuacji, że musimy zrobić wszystko, aby zapunktować nawet na tak wymagającym rywalu. A jeśli to się uda, jestem przekonany, że pójdziemy w górę, bo stać nas na to, aby wrócić na właściwe tory – podkreślił trener Smółka.
W tygodniu dostał on od prezesa klubu Wojciecha Pertkiewicza votum zaufania. W tej chwili absolutnie nie ma tematu zmiany szkoleniowca, to trener Smółka ma za zadanie wyciągnąć zespół z kryzysu i sprawić, żeby wreszcie zacząć punktować.
Vejinović nadzieją
Nadzieją na lepsze jutro może być pozyskany tuż przed zamknięciem okna transferowego Holender Marko Vejinović. Zaliczył on niezły debiut w spotkaniu z Lechem i szybko może stać się czołową postacią zespołu. Zresztą jego CV mówi wszystko. Skoro Feyenoord Rotterdam kupuje zawodnika za 3,5 miliona euro i jest on powoływany do reprezentacji Holandii, to musi mieć wysokie umiejętności. I nie zmienia tego fakt, że przez ostatnie półtora roku głównie się leczył i grał niewiele.
Vejinovicia dobrze zna Michał Janota, który piłkarsko wychował się w Holandii, a na dodatek jest rówieśnikiem nowego zawodnika Arki.
– Wielokrotnie graliśmy ze sobą w juniorach i uważam go za bardzo dobrego zawodnika. To na pewno wzmocnienie drużyny, choć nie wiem, jak u niego ze zdrowiem, bo miał długi uraz. Widać, że jest to techniczny zawodnik i na pewno nam pomoże, musimy jednak dać mu trochę czasu. W pierwszym meczu pokazał kilka dobrych zagrań, liczymy, że pomoże nam także w meczu z Legią – podkreśla lider drugiej linii Arki. Na Vejinovicia bardzo liczy też trener Smółka.
– Marko nie był w 100 procentach gotowy fizycznie na mecz z Lechem, ale po dwóch jednostkach treningowych jego umiejętności przekonały mnie, żeby podjąć ryzyko i zaufać mu od początku. Tym bardziej że według mnie zespół potrzebował takiego impulsu. Dzięki Marko, jego odpowiedzialności i dobrej grze na pozycji „6” potrafiliśmy stwarzać sobie sytuacje. A przypominam, że graliśmy na Lechu, gdzie nawet Legia miała z tym problem.
Defensywny pomocnik odpowiada za rozegranie piłki w strefie niebezpiecznej, wprowadzanie w formację wyższą lub przekazanie jej do strefy kreatywnej. Jest to również pierwszy zawodnik, który musi bronić po stracie piłki. Marko z tych zadań wywiązał się bardzo dobrze, a we wcześniejszych meczach trochę brakowało mi tej odpowiedzialności w defensywie. Dzięki temu Adam Deja, który ma duże możliwości, jeżeli chodzi o strzał z dystansu, grę do przodu, kreowanie akcji, ma więcej swobody. Dodatkową rzeczą jest to, że Marko pozwolił podwyższyć zespół [Vejinović ma 186 cm wzrostu], co było naszą bolączką – przyznał szkoleniowiec, nawiązując do faktu, że Arka straciła w tym sezonie po stałych fragmentach gry najwięcej bramek ze wszystkich zespołów ekstraklasy – aż 17 (a nie licząc rzutów karnych 13).
W meczu z Legią gdyński zespół zagra osłabiony brakiem kontuzjowanych Fredrika Helstrupa, Mateusza Młyńskiego oraz Jana Łosia.
– Niestety, ze składu wypadł nam jeszcze jeden kluczowy zawodnik, ale nie chciałbym zdradzać, o kogo chodzi – przyznał Smółka. Za to do gry po długiej przerwie może wrócić Aleksandyr Kolew, który po raz ostatni wystąpił w meczu ligowym 11 listopada.
Mogą pomóc sobie nawzajem
Arka i Legia w tym sezonie mierzyły się już dwukrotnie – oba spotkania odbyły się w stolicy. Najpierw w meczu o Superpuchar gdynianie wygrali 3:2, a potem w meczu ligowym zremisowali 1:1. Nie muszą mieć zatem respektu przed rywalem, choć wiadomo, że w tej chwili jest to zupełnie inny zespół niż w początkowej fazie sezonu. Do Gdyni mistrzowie Polski przyjadą osłabieni brakiem kontuzjowanego Sebastiana Szymańskiego oraz pauzującego za czerwoną kartkę Williama Remy’ego.
Ewentualne zwycięstwo Arki (a nawet remis) byłoby bardzo na rękę liderowi tabeli Lechii Gdańsk. Zresztą również biało-zieloni mogą w tej kolejce pośrednio pomóc gdynianom, gdyż sami grają z będącą na miejscu spadkowym Wisłą Płock (poniedziałek, godz. 18, Stadion Energa).
Tomasz Osowski
Copyright Arka Gdynia |