Aktualności
31.12.2018
Arka Gdynia blisko czołowej ósemki ekstraklasy
Jesienią Arka była w trakcie sporych zmian. Do drużyny przyszedł nowy trener Zbigniew Smółka (z pierwszoligowej Stali Mielec), który ma zupełnie inną filozofię niż jego poprzednik Leszek Ojrzyński.
Jeszcze wiosną gdynianie byli kojarzeni z twardą i zawziętą grą w defensywie. Wszyscy wiedzieli też, że na arkowców należy szczególnie uważać przy stałych fragmentach. Rzuty rożne, a nawet auty były bronią, której często używał zespół Ojrzyńskiego. Nowe rozdanie zmieniło sposób gry. Smółka chciał przekształcić żółto-niebieskich w drużynę przeważającą. Po części się to udało, bo w wielu spotkaniach Arka była częściej przy piłce niż rywale. Zawodnicy grali odważniej i na boisku dokonywali śmielszych wyborów. Podejmowali ryzyko, co nie zawsze kończyło się dobrze.
Lider do kadry
Gdynian stać było na pokonanie Lecha Poznań (1:0) czy Wisły Kraków (4:1), ale również na porażki z Jagiellonią (0:2 i 1:3) oraz gładką przegraną z Cracovią (0:3). Ewidentnie ekipie Smółki brakowało stabilizacji. Wynika to też z faktu, że w stosunku do poprzedniego sezonu mocno zmieniła się kadra zespołu. Latem pożegnano się z piętnastoma zawodnikami, a w ich miejsce przyszło dwunastu nowych. Zgranie i docieranie się ogniw dzisiejszej Arki trwało więc w trakcie rozgrywek.
Zdecydowanie największą postacią w klubie z Wybrzeża był w ostatnich miesiącach Michał Janota. Jeszcze niedawno wydawało się, że jest to piłkarz będący już „po drugiej stronie rzeki”. Były gracz Feyenoordu Rotterdam, Górnika Zabrze i Korony Kielce udowodnił jednak, że nie próżnował w I lidze. Smółka znał go ze wspólnej pracy w Stali Mielec. Zaufanie, jakim obdarzył 28-latka, opłaciło się. Janota został liderem drużyny. Kreował akcje, rozgrywał i okazał się świetnym egzekutorem. Strzelił dziewięć goli i miał trzy asysty. Pojawiły się głosy, że pomocnik powinien dostać powołanie do reprezentacji Polski.
– Uważam, że w drużynie narodowej brakuje takich zawodników. Ale Janota musi się też skupić na tym, żeby grać na równym poziomie. W tej rundzie miewał wspaniałe mecze, ale również słabe. Chcę, żeby umiał pokazać swoje umiejętności też w tych spotkaniach, kiedy Arce nie idzie i dominuje przeciwnik – mówił niedawno na naszych łamach trener Smółka.
Cel – „ósemka”
Przez całą rundę problemem Arki był brak klasycznego snajpera. Ściągnięty z Sandecji Nowy Sącz Aleksandyr Kolew długo grał z kontuzją kolana. W końcu ból zwyciężył i Bułgar musiał poddać się operacji. Jego miejsce zajął Maciej Jankowski, który wprawdzie zdobył siedem bramek, ale nigdy nie będzie napastnikiem w pełnym tego słowa znaczeniu.
Kilku graczy zawiodło na Wybrzeżu. Przy Olimpijskiej 5 na pewno więcej obiecywali sobie po Goranie Cvijanoviciu czy Andriju Bohdanowie. Tego drugiego już w Gdyni nie ma, bo zgodził się na rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron. Na swoim poziomie grał za to Luka Zarandia. Gruzin pokazał, że jest jednym z lepszych dryblerów w lidze. Kiedy rozpędzi się z piłką, jest bardzo trudny do zatrzymania. Cztery trafienia i dwie asysty nie do końca oddają jego potencjał i umiejętności.
Kilka razy władze klubu podkreślały, że celem jest awans do grupy mistrzowskiej po sezonie zasadniczym. Arka balansuje na granicy pierwszej ósemki. Obecnie ma cztery punkty straty do znajdującej się na 8. miejscu Wisły Kraków. Pomóc w realizacji planu mają nowi zawodnicy. Kilka dni temu 2,5-letni kontrakt z Arką podpisał jeden z czołowych skrzydłowych zaplecza ekstraklasy – Maksymilian Banaszewski. 23-latek, podobnie jak Janota, jest znajomym Smółki z Mielca. Oprócz niego do Gdyni trafić ma jeszcze dwóch lub trzech zawodników. Mają to być wzmocnienia na miarę pierwszego składu.
Zimowe przygotowania
OBÓZ W TURCJI
Drużyna wróci do treningów we wtorek 8 stycznia. Następnego dnia zawodnicy przejdą badania wydolnościowe. Od 11 do 18 stycznia gdynianie będą ćwiczyć na własnych obiektach. 19 stycznia zespół wyleci do Turcji, gdzie do 2 lutego rozegra cztery lub pięć sparingów.
Wygrany rundy
Michał Janota
Potrafił zachwycić dryblingiem i oczarować pięknym trafieniem. Zaczął piłkarską jesień od gola w zwycięskim meczu o Superpuchar Polski z Legią (3:2), a zakończył ją dubletem z Wisłą Płock (3:3). Lewą nogą może wiązać krawaty. Gra na dużym luzie. Na boisku często popisuje się takimi zagraniami, o których inni gracze nawet nie myślą. Jest liderem, jakiego Arka dawno nie miała w pomocy.
Przegrany rundy
Andrij Bohdanow
Niektórzy widzieli w nim drugiego Konstantina Vassiljeva. Okazało się, że w istocie jest podobny do Estończyka, ale do tej wersji, która teraz występuje w lidze okręgowej w rezerwach Piasta Gliwice. Przychodził do Arki z opinią solidnego pomocnika ukraińskiej ekstraklasy. Miał kilka przebłysków, ale w Gdyni liczono na więcej. Potężne uderzenie z dystansu, od czasu do czasu, to było za mało dla trenera Smółki. Ukraińcowi brakowało szybkości i dynamiki. Bywał też na bakier z zaangażowaniem przy grze defensywnej.
5 grudnia Arka poinofrmowała, że rozstaje się z nim „za porozumieniem stron”. Za dużej odprawy na pewno nie dostał, bo jego kontrakt i tak wygasał 30 czerwca przyszłego roku. W tym sezonie nie miał w lidze asysty lub gola.
Copyright Arka Gdynia |