TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

27.12.2018

Najważniejsze, żeby piłkarze rozumieli, że codzienną pracą muszą zasłużyć na szacunek kibiców

Dziesiąta pozycja w tabeli, więcej niż zwycięstw – odnotowanych remisów i porażek. Druga część 2018 roku to dla Arki także pożegnanie z Pucharem Polski, pierwsza zaś – drugi z rzędu finał na Stadionie Narodowym. – Oczekuję, że kolejny rok będzie lepszy, ale nie obrażając Boga, trzeba mu za ten ubiegły podziękować – mówił w rozmowie z Radiem Gdańsk trener Zbigniew Smółka.

 

Rok 2018 w wykonaniu Arki Gdynia to dwaj trenerzy, a także dwa osobne pasma sukcesów i porażek. Wiosna Leszka Ojrzyńskiego przyniosła kolejny finał Pucharu Polski oraz zdobyty Superpuchar, jednak obfitowała w porażki ligowe, które w samodzielnej tabeli styczeń-maj dałyby Arce ostatnią pozycję. Jesień Zbigniewa Smółki to poprawa występów w Ekstraklasie, sprowadzeni do Gdyni bramkostrzelni Michał Janota i Maciej Jankowski (9 i 7 goli), ale i koniec pucharowej przygody jeszcze przed przerwą zimową.


„BĘDZIEMY TEN ROK MIŁO WSPOMINAĆ”

 

– Uważam, że ten rok nie był zły, że był okraszony sukcesami, że ten rok będziemy miło wspominać – powiedział do mikrofonu Radia Gdańsk trener żółto-niebieskich, rozpoczynając swoją refleksję na temat dobiegających końca ostatnich dwunastu miesięcy.

 

– Na pewno to zasługa mojego poprzednika, finał Pucharu Polski na Narodowym – kontynuował.

 

– My również chcieliśmy grać o marzenia, ale jednostka i pech w losowaniu spowodował, że tak szybko odpadliśmy z tegorocznego pucharu – dodał, zwracając uwagę na to, że Jagiellonia zasłużenie awansowała do kolejnej rundy pucharowych rozgrywek.

 

ZMIANA STYLU, TRUDNY POCZĄTEK I ZADOWALAJĄCY KONIEC

 

Trener jasno podkreślił, jaki był główny, postawiony przed nim wymóg, gdy w czerwcu oficjalnie meldował się na pokładzie Arki. Nie od dziś wiadomo, że długo broniony przez kibiców i dziennikarzy Leszek Ojrzyński nie wybronił się przed zwolnieniem przede wszystkim w jednej kwestii.


– Gdy przychodziłem do Arki, mieliśmy z zarządem określone, spójne zadania i cele. Ten styl miał być inny – mówił Smółka.



– Oczywiście szanuję osiągnięcia i sukcesy Arki za kadencji mojego poprzednika, natomiast zawsze mówiłem, że trener broni się pracą – zaznaczył.

 

 

 

Nie od samego początku Smółka się wspomnianą pracą bronił, ale jak sam przyznaje, przewidział taki bieg wydarzeń.

 

– Mówiłem, że początek będzie trudny, te 8 pierwszych kolejek było naprawdę ciężkich. Później bywało różnie, ale jednak z tych ostatnich 11 spotkań jestem mimo wszystko zadowolony – słyszymy.

 

BILANS 2018

 

Choć w oczach sympatyków Arki do sytuacji idealnej zapewne sporo jeszcze brakuje, gra zespołu faktycznie uległa zmianie i coraz większa liczba spotkań może się podobać. Zadowolenia nie ukrywa również debiutujący w 2018 roku w Ekstraklasie szkoleniowiec.

 

– Grało wielu zawodników z drużyny poprzedniej, wielu zawodników również od nas odeszło, była bardzo duża przebudowa. Uważam, że duża część trafionych transferów, wielu zawodników udało mi się podnieść i robią progres. Udało mi się też odkryć i wprowadzić do pierwszej drużyny bardzo młodego chłopaka – wylicza Smółka, podsumowując dobiegający końca rok i akcentując ekstraklasowy debiut 17-letniego Mateusza Młyńskiego.

 

– Jako człowiek głodny i ambitny oczekuję, że kolejny rok będzie lepszy, ale nie obrażając Boga trzeba mu za ten ubiegły podziękować. Najważniejsze, żeby w drużynie było więcej zdrowia, żeby piłkarze rozumieli, że swoją codzienną pracą muszą zasłużyć na szacunek kibiców – podkreślił trener.

 

„MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE ZAWIODĘ”

 

W styczniu trener i zespół otworzą wspólnie nowy rozdział, co sprzyja zmianom, a także stawianiu nowych, ale i kontynuacji dotychczasowych celów.

 

– Mam nadzieję, że nie zawiodę. Mam nadzieję, że dalej będziemy podążać tą drogą, żeby kibic chciał przychodzić i oglądać dobrze grającą drużynę – liczy po cichu szkoleniowiec żółto-niebieskich.

 

– Ale przede wszystkim życzę sobie w tym kolejnym roku, szczególnie na jego początku, żebyśmy nie musieli nerwowo i ciężko oddychać w żadnej sytuacji, i żeby ten pierwszy krok na ten sezon, czyli utrzymanie, zapewnić sobie w miarę wcześnie – zaznaczył.

 

Czy po cichu również liczył, że jeszcze przed przerwą zimową uda się zamknąć górną, a nie zajmować pozycję w górnych rejonach dolnej ósemki tabeli Ekstraklasy?

 

– Nad tym się w ogóle nie zastanawiałem. Mnie interesuje, żeby być w pierwszej ósemce po 30 spotkaniach. Na którym miejscu spędzę zimę to jest nieistotne. Będzie się liczyło to, co po 30. kolejce i dalej wierzę, że możemy o nią zawalczyć – podkreślił.

 

EGZOTYCZNE ŚWIĘTA

 

Podsumowując, praca wre, a jej wznowienie po świątecznej przerwie zaplanowano w Gdyni na 8 stycznia. Wcześniej jednak, oczywiście, zasłużony odpoczynek.

 

– Szykuję się już na święta z najbliższymi i na jakieś wakacje, bo nie miałem ich przechodząc z klubu do klubu – zdradził trener.

 

– Nie miałem jeszcze żadnego dnia na plaży w tym roku i tak sobie wymarzyliśmy z żoną, że kilka dni na tej plaży spędzimy, gdzieś w ciepłych krajach, i odetniemy się na święta. Ja już też jestem tą rundą bardzo zmęczony – dodał.

 

KARPIA NIE LUBI, ALE ŚLEDZIKIEM NIE POGARDZI

 

W świątecznym już klimacie pytamy zatem, czy podczas celebrowania świąt w egzotycznych stronach trener nie zatęskni za najprawdopodobniej najbardziej tradycyjną ze świątecznych polskich potraw – karpiem. Nic z tych rzeczy.

 

– Ja bardzo lubię karpia, ale tylko na wigilię. Jak my wszyscy Polacy, każdy u nas pyta: „Ależ ten karp jest pyszny! Dlaczego nie robimy go pięćdziesiąt razy w roku, jedynie na wigilię?” Tak naprawdę wolę chociażby śledzie od karpia, w wielu wydaniach – żartuje.

 

– Na naszej klubowej wigilii było kilka rodzajów śledzi na przystawkę, wszystkie wyśmienite, pyszne. Obok podjadłem jeszcze kilka fizjoterapeucie, bo mi troszeczkę brakło – dodaje z uśmiechem trener.

 

A po śledziku? Powrót do pracy i – między innymi – skok na wagę. Zbigniew Smółka podchodzi do tematu bardzo spokojnie.

 

– Jesteśmy dorośli. Jesteśmy mężczyznami i profesjonalistami, każdy ma limit wagowy i jestem przekonany, że nikt z drużyny go nie przekroczy. Widzę, jak moi piłkarze do tego podchodzą – podsumował.

 

Pierwszy mecz Arki po przerwie zimowej odbędzie się 10 lutego o 15:30 w Gdyni, a jej przeciwnikiem będzie Korona Kielce.


 

Anita Kobylińska








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia