Aktualności
17.12.2018
Zabitych brak. Arka łapie lekki oddech
Po ciężkich dla Arki dniach, jeśli chodzi o wyniki i jedynie dwóch w tym czasie porażkach w lidze, spotkanie z Górnikiem jawiło się jako niezwykle istotne dla układu tabeli przed zbliżającymi się świętami. Tylko siedem punktów przewagi nad strefą spadkową (były już bowiem w sezonie momenty dwucyfrowego handicapu) oraz zwycięstwa w tej kolejce Zagłębia Lubin i Cracovii sprawiły, że piłkarze z Gdyni nie tylko przestali przewodzić dolnej ósemce tabeli, ale i niebezpiecznie zaczęli obgryzać paznokcie, spoglądając w jej dół.
Bez zmian
Trener Smółka ostatnie niepowodzenia tłumaczy zmęczeniem materiału ludzkiego – takie stanowisko przyjął po klęsce z Cracovią (0:3), choć jeszcze niedawno zapewniał, że drużynę ma na to przygotowaną – tak mówił przed starciem z Wisłą Kraków (4:1). Mimo rozterek z tym związanych... szkoleniowiec w Zabrzu wystawił identyczny garnitur co w poprzedniej kolejce z „Pasami”.
– Zawsze grają najlepsi, a przede wszystkim zdrowi. Mecz z Cracovią nie był aż tak słaby, aby szukać jakichkolwiek zmian – przyznał przed meczem z Górnikiem Smółka.
Pierwsza odsłona nijak nie potwierdzała słuszności takiej decyzji szkoleniowca. W zespole brakowało szybkiego doskoku do rywala, determinacji i energii. Gra Arki przypominała wówczas błagania o jak najszybsze święta. Drużyna Smółki łudząco przypominała tę za czasu ostatnich miesięcy pracy Leszka Ojrzyńskiego – mało piłki w piłce, mnóstwo zaś brzydkich i ostrych faulów. Łącznie w pierwszej części aż dziesięć po stronie gości.
Przemiana przyszła po zmianie stron. Arkowcy wzięli się za kopanie, ale już piłki. Wstąpiła w nich energia, którą zagubili dwa tygodnie wcześniej. Wraz z nią przyszła kreatywność i tym samym udało się zepchnąć gospodarzy pod mur.
Nalepa jedyny w swoim rodzaju
Jednym z efektów tej metamorfozy był gol. Rzut wolny z pokaźnej odległości od bramki przypadł Michałowi Nalepie. Nie powinno to dziwić, bo pomocnik Arki już raz w tym sezonie przymierzył perfekcyjnie. Było to w Gdyni przeciwko Zagłębiu Lubin (3:1). Tym razem było dalej, więc i Nalepa uderzył nieco inaczej – silnie i prostym podbiciem. Futbolówka przyjęła idealną parabolę i zatrzepotała w siatce, a 23-latek wraz z kolegami w końcu mógł wykonać upragnioną cieszynkę z okazji narodzin synka.
Trafieniem bezpośrednio z tego stałego fragmentu gry Nalepa stał się wyjątkowym na miarę Ekstraklasy zawodnikiem. Nikt bowiem jeszcze w tym sezonie nie zdobył dwóch goli bezpośrednio z rzutów wolnych.
***
Ostatecznie podział punktów, zwłaszcza z delegacji, ucieszy zapewne Zbigniewa Smółkę. Arce, po trzech wyraźnych porażkach, potrzebna była choć jednopunktowa zdobycz. Górnika on już tak nie urządza, lecz trzeba przyznać, że z przebiegu gry żadna z ekip nie powinna czuć po tym spotkaniu niedosytu.
Copyright Arka Gdynia |