TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

13.11.2018

Arka gromi w Legnicy

Wygrana Arki w Legnicy nie powinna zaskakiwać. Miedź od początku września jest bowiem w niemałym dołku. Entuzjazm z gry beniaminkowi minął wraz z pierwszymi problemami, a recepty na ich rozwiązanie nie widać. Podopieczni Dominika Nowaka porzucili ładną dla oka grę, która przynosiła punkty, już siedem spotkań temu.

 

Można powiedzieć, że to wina przede wszystkim kontuzji, które zburzyły niezwykle stabilny środek pola drużyny. Z drugiej jednak strony to znak, że zespół nie ma zaplecza, które będzie w stanie bez uszczerbku zastąpić pierwszoplanowe postaci. A takiego momentu w sezonie należało się spodziewać.

 

Arka natomiast rośnie w siłę. Po serii czterech ligowych gier bez przegranej (trzy zwycięstwa i remis) przyszły wprawdzie dwie porażki, lecz gdynianie nie zatracili w nich tego, co od początku swojej pracy zaszczepia trener Zbigniew Smółka. Z meczu na mecz postawa żółto-niebieskich coraz wyraźniej jest podkreślana. Można było więc liczyć, że jeśli tylko ekipa Smółki zagra po piłkarsku, o wygraną w Legnicy będzie dużo prościej.

Piłkarski postęp

W istocie. Gdynianie na Dolny Śląsk przyjechali prowadzić grę i kontrolować jej tempo. Trzeba przyznać, że przez większość spotkania wychodziło im to znakomicie. Zaczęli z wysokiego C za sprawą Michała Janoty, który w Arce przeżywa piłkarski renesans. Bez pardonu wpadł do zgranej piłki w polu karnym i przytomnie uderzył w kierunku dalszego słupka. Tym samym, jak się później okazało – tylko na chwilę, wysunął się na czoło listy strzelców swojej drużyny.

 

Już od pierwszych fragmentów spotkania Arce grało się więc zdecydowanie łatwiej. Gospodarze w tym czasie wyglądali na pogubionych w defensywie, podobnie jak choćby w starciu ze Śląskiem Wrocław (0:5). Arka mogła to wówczas wykorzystać. Brakowało jednak a to ułamka sekundy, a to kilku centymetrów, by mieć możliwość błyskawicznego pogrążenia legniczan. Jednobramkowa strata do przerwy dawała więc miejscowym realną szansę na walkę o punkty.

 

Przemowa w szatni trenera Nowaka najwyraźniej naprostowała jego piłkarzy, którzy na drugą połowę wyszli z wypiętymi piersiami. Arkowcy przyjęli wówczas postawę szarych myszek. Trwało to jednak względnie krótko.

Jankowskiego sezon nadal wyjątkowy

Wszystko za sprawą bezapelacyjnego bohatera Arki w tym spotkaniu. To Maciej Jankowski. Napastnik, który w Gdyni przeżywa swój najlepszy moment kariery (przed meczem miał pięć trafień), oprócz goli dokłada też inne niż strzeleckie cegiełki. Dwa gole przeciwko Miedzi nie padłyby, gdyby nie przytomność umysłu Jankowskiego właśnie. To on zgrywał głową do Janoty w polu karnym, kiedy to Arka otwierała rezultat meczu. To on również perfekcyjnie dograł na nos Nabila Aankoura w drugiej połowie, gdy wynik został podwojony.

 

Dość powiedzieć, że była to kluczowa akcja dla losów meczu. Bo gospodarze mieli wówczas moment, gdy poczuli krew i wyrównanie nie było zadaniem nieprawdopodobnym. Błyskawiczna kontra i dokładne na milimetry podanie Jankowskiego sprawiło, że Aankour musiał skierować piłkę do siatki. Trzy minuty później sam napastnik Arki uderzył nie do obrony.

 

Goście wówczas, mówiąc w żargonie piłkarskim, zabili spotkanie. Arka wyczuła pismo nosem, Miedź stała już zrezygnowana, więc był to czas, w którym można było podreperować sobie bilans bramkowy. Do siatki świetnym uderzeniem głową trafił więc również Damian Zbozień.

 

Dawid Kowalski

 








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia