Nowy prezes Prokomu Arki Gdynia Roman Walder na pierwszej konferencji prasowej z dziennikarzami zapowiedział cykliczne spotkania z przedstawicielami kibiców po każdym meczu żółto-niebieskich w Gdyni. Jak powiedział, tak zrobił. Wczoraj, po meczu z Podbeskidziem, w siedzibie klubu odbyło się inauguracyjne spotkanie.

- Takie spotkania odbywają się w niemieckich klubach - tłumaczył prezes. - Uznałem, że to dobry wzór i postaramy się z niego skorzystać. Każdorazowo w takim spotkaniu będą też brali udział dyrektorzy Arki, trener lub jego asystenci oraz trzech zaproszonych kibiców. Wybranych losowo, bo trzem osobom na trybunach wręczam swoje wizytówki z zaproszeniem - odsłaniał kulisy pierwszego spotkania Roman Walder.

Zaproszenie prezesa przyjęli panowie Wojciech Strzy-żewski, Mirosław Okrój i Jacek Spotglisccyński. Mieli okazję porozmawiać także z kapitanem drużyny i asystentem trenera Grzegorzem Nicińskim oraz dyrektorem Arki Robertem Potargowiczem. Skala zainteresowań kibiców, pytań, wątpliwości był naprawdę bardzo duża. Pytano między innymi o to, czy Arka powiększyła grupę sponsorów, czy piłkarze mają wpływ na ustalaną taktykę, co się dzieje z Radosławem Wróblewskim, dlaczego tak słabo zaprezentowała się w sobotę defensywa żółto-niebieskich. Kibice byli też ciekawi czy nadal będą mogli kupować bilety w kasach na stadionie, czy będą oddzielne toalety dla kobiet i kiedy rozpocznie się modernizacja obiektu GOSiR przy ul. Olimpijskiej.

W odpowiedzi usłyszeli m.in. że: do sponsorów dołączyły Port Gdynia i Łączpol, Radek Wróblewski wraca do treningów, po pierwszym meczu nie należy wyciągać zbyt pochopnych wniosków o słabości w grze obronnej, bilety nadal będą w pięciu elektronicznych kasach na stadionie, a ponadto w ponad 20 punktach w Gdyni i jej okolicach, panie będą miały swoje toalety, a modernizacja stadionu zacznie się we wrześniu i potrwa 1,5 roku.

- Myślę, że było to potrzebne i owocne spotkanie - podsumował prezes Walder. - Kibice poruszyli kilka ważnych kwestii. Mój debiut w roli prezesa przypadł na mecz o wyjątkowej dawce emocji. W parze z nimi nie szedł może poziom gry, kilka siwych włosów mi przybyło, ale wszystko skończyło się szczęśliwie. Myślę, że to dobry znak na dalszą część rozgrywek - zakończył z optymizmem prezes Arki.

Janusz Woźniak