Aktualności
06.03.2008
Liczy się tylko awans (Dziennik Bałtycki)
Rozmowa z trenerem piłkarzy Prokomu Arki Gdynia, Wojciechem Stawowym.
Dwa, a nawet trzy zgrupowania w okresie zimowym, kilka sparingów. Czy piłkarze Arki są już o formie gwarantującej grę na wysokim poziomie?
Naszą formę zweryfikują ligowe mecze. Deklaracje przed pierwszym spotkaniem nic tu nie zmienią. Jesteśmy po długim okresie przerwy pomiędzy rundami. Czasem bywa tak, że potrzeba trochę czasu, aby zespół złapał meczowy rytm, aby zaczął grać na wysokim poziomie. Oczywiście każdy trener chciałby trafić z formą już na pierwszy mecz i to tak, aby z każdym kolejnym spotkaniem ta dyspozycja zespołu jeszcze rosła. Natomiast na okres przygotowań i warunki na pewno nie mamy co narzekać. Teraz pozostaje nam tylko szybko przestawić się z tureckiego klimatu, bo gdyńskie nadmorskie powietrze jest jednak inne.
Pewnie spotyka się pan z pytaniami dlaczego znowu były w Arce kontuzje.
Spotykam się i cierpliwie tłumaczę. Urazy w okresie przygotowawczym miały głównie mechaniczny charakter. To znaczy, że zawodnik w trakcie meczu został uderzony, kopnięty, skręcił staw skokowy. Takie rzeczy się w piłce zdarzają i tak było teraz w Arce. Proszę zwrócić uwagę, że praktycznie wszyscy są już zdrowi i nie mają treningowych zaległości. Reagowaliśmy natychmiast, nawet kosztem tego, aby zawodników jak chociażby Olgierda Moskalewicza czy Krzysztofa Sobieraja na kilka dni przysłać z Turcji do Polski, bo tu u Zbigniewa Pawłowskiego mieli lepsze warunki do rehabilitacji, a z kolei Marcina Wachowicza - który miał najdłuższą przerwę w treningach - wezwaliśmy chociaż na kilka dni drugiego tureckiego zgrupowania.
Osiem sparingów i kiepski ich bilans, bo tylko dwa zwycięstwa, jeden remis i pięć porażek.
Jasne, że dobrze byłoby wygrywać sparingi, ale nie jest to cel sam w sobie. Gdyby zależało mi na tego typu statystyce, to w każdym sparingu wystawiałbym najsilniejszy skład. Tymczasem myśmy większość spotkań w okresie przygotowawczym grali na dwa składy. Bo sparingi są po to, abym mógł sprawdzić dyspozycję całej klubowej kadry, aby każdy z moich piłkarzy dostał szanse gry i na boisku udowadniał, że mogę na niego liczyć w ligowych rozgrywkach. A punkty zdobyte w sparingach nie liczą się do żadnego bilansu.
Nadal wśród trenujących brakuje Radosława Wróblewskiego.
Nadal ma osobiste kłopoty i nie chcę rozwijać tego tematu, bo są sytuacje kiedy trzeba uszanować prywatność zawodnika. Radka nikt jednak w Arce nie skreśla, chociaż... jego zaległości treningowe są już tak duże, że nie przypuszczam, aby w tej rundzie pokazał się na ligowym boisku.
Zaczynacie ligę w sobotę nie wiedząc ile tak naprawdę zespołów awansuje do ekstraklasy. To nie jest dobre rozwiązanie.
Sytuacja rzeczywiście nie jest normalna, ale trudno powiedzieć, że w jakiś szczególny sposób nam przeszkadza. My mamy swój jasno określony cel. To powrót do ekstraklasy. Na pewno awans uzyska pierwszy i drugi zespól w tabeli i jedno z tych miejsc, najlepiej pierwsze, chcemy zająć na koniec sezonu. Spekulacje czy do awansu wystarczy czwarte, piąte czy nawet szóste miejsce naprawdę mnie nie interesują.
Czyżby nie doceniał pan klasy rywali?
Nigdy tak nie mówiłem. Kandydatów do awansu wykreowała tabela i te zespoły nie zajmują w niej czołowych miejsc przypadkiem. Za naszymi plecami prężą się przecież do skoku na ekstraklasę także Polonia Warszawa i Wisła Płock, a nasz pierwszy wiosenny rywal Podbeskidzie Bielsko-Biała też nie jest jeszcze bez szans. To oznacza tyle, że rozgrywki będą ciekawe. My szanować musimy każdego rywala, do każdego meczu podchodzić z maksymalną koncentracją i determinacją, ale też z poczuciem własnej wartości.
Czy na wiosnę będzie pan obserwował grę swojej drużyny i jednocześnie myślał co w niej zmienić, jakich dokonać zmian kadrowych, aby za kilka miesięcy w ekstraklasie Arka była jeszcze silniejsza?
Nie, bo na wiosnę zarówno ja jak i piłkarze musimy się skupiać na najbliższym meczu. To będzie 15 spotkań o awans do ekstraklasy i nie ma wielkiej potrzeby wybiegać myślą kilka miesięcy naprzód. A ponadto my już mamy zespół na ekstraklasę.
Bledzewski - Sokołowski, Weinar, Szyndrowski, Baster - Przytuła, Ława, Moskalewicz - Karwan, Chmiest, Bazler. Taki zespół Arki wybiegnie w sobotę o godzinie 17 przeciwko Podbeskidziu?
Skład pierwsi poznają zawodnicy, chociaż ten podany przez pana jest - powiedziałbym - bliski sobotniej rzeczywistości. Sam jeszcze zastanawiam się nad zestawieniem wyjściowej "11" na sobotni mecz i mam jedną czy dwie wątpliwości.
Za cztery tygodnie, w ćwierćfinale Pucharu Polski, zagracie z Wisłą Kraków. Można pokonać liderów ekstraklasy i awansować w pucharze?
Pucharowa rywalizacja jest dla nas tak samo ważna jak ta w lidze. Ważna, ale byłbym nieszczery nie dodając, że liga i awans do ekstraklasy jest w tym sezonie jednak celem nadrzędnym. Bo przecież można zdobyć Puchar Polski, a do krajowej elity nie awansować. Nie ma co ukrywać, że trafiamy w pucharze na zespół mistrzów Polski, bo nikt - moim zdaniem - pierwszego miejsca w tabeli ekstraklasy Wiśle w tym sezonie nie odbierze. Na pewno jednak przeciwko Wiśle zagramy w najsilniejszym składzie, najlepiej jak potrafimy, a że w sporcie nie zawsze faworyci wygrywają więc... trzymajmy wszyscy kciuki za Arkę. Zanim nie zakończy się pucharowy dwumecz z Wisłą nikt w drużynie nie może myśleć, że nie mamy szans na pokonanie krakowian.
Arka zagra z Blackburn?
Po rozmowach dyrektora sportowego Arki Piotra Burlikowskiego z wieloletnim wiceprezesem , a obecnie akcjonariuszem angielskiego klubu Blackburn Rovers Walterem Hubertem - obaj panowie spotkali się we wtorek w Warszawie - bliska jest realizacja projektu o współpracy obu klubów. Współpraca miałaby polegać między innymi na wymianie myśli szkoleniowych, wyjazdach grup młodzieżowych, pozyskiwaniu do Arki zawodników nie mieszczących się w pierwszym składzie Blackburn. W umowie, która powinna być podpisana do końca obecnego sezonu, ma się też znaleźć zapis o towarzyskim meczu Arka - Blackburn. To byłby ciekawe spotkanie!
Janusz Woźniak
Dwa, a nawet trzy zgrupowania w okresie zimowym, kilka sparingów. Czy piłkarze Arki są już o formie gwarantującej grę na wysokim poziomie?
Naszą formę zweryfikują ligowe mecze. Deklaracje przed pierwszym spotkaniem nic tu nie zmienią. Jesteśmy po długim okresie przerwy pomiędzy rundami. Czasem bywa tak, że potrzeba trochę czasu, aby zespół złapał meczowy rytm, aby zaczął grać na wysokim poziomie. Oczywiście każdy trener chciałby trafić z formą już na pierwszy mecz i to tak, aby z każdym kolejnym spotkaniem ta dyspozycja zespołu jeszcze rosła. Natomiast na okres przygotowań i warunki na pewno nie mamy co narzekać. Teraz pozostaje nam tylko szybko przestawić się z tureckiego klimatu, bo gdyńskie nadmorskie powietrze jest jednak inne.
Pewnie spotyka się pan z pytaniami dlaczego znowu były w Arce kontuzje.
Spotykam się i cierpliwie tłumaczę. Urazy w okresie przygotowawczym miały głównie mechaniczny charakter. To znaczy, że zawodnik w trakcie meczu został uderzony, kopnięty, skręcił staw skokowy. Takie rzeczy się w piłce zdarzają i tak było teraz w Arce. Proszę zwrócić uwagę, że praktycznie wszyscy są już zdrowi i nie mają treningowych zaległości. Reagowaliśmy natychmiast, nawet kosztem tego, aby zawodników jak chociażby Olgierda Moskalewicza czy Krzysztofa Sobieraja na kilka dni przysłać z Turcji do Polski, bo tu u Zbigniewa Pawłowskiego mieli lepsze warunki do rehabilitacji, a z kolei Marcina Wachowicza - który miał najdłuższą przerwę w treningach - wezwaliśmy chociaż na kilka dni drugiego tureckiego zgrupowania.
Osiem sparingów i kiepski ich bilans, bo tylko dwa zwycięstwa, jeden remis i pięć porażek.
Jasne, że dobrze byłoby wygrywać sparingi, ale nie jest to cel sam w sobie. Gdyby zależało mi na tego typu statystyce, to w każdym sparingu wystawiałbym najsilniejszy skład. Tymczasem myśmy większość spotkań w okresie przygotowawczym grali na dwa składy. Bo sparingi są po to, abym mógł sprawdzić dyspozycję całej klubowej kadry, aby każdy z moich piłkarzy dostał szanse gry i na boisku udowadniał, że mogę na niego liczyć w ligowych rozgrywkach. A punkty zdobyte w sparingach nie liczą się do żadnego bilansu.
Nadal wśród trenujących brakuje Radosława Wróblewskiego.
Nadal ma osobiste kłopoty i nie chcę rozwijać tego tematu, bo są sytuacje kiedy trzeba uszanować prywatność zawodnika. Radka nikt jednak w Arce nie skreśla, chociaż... jego zaległości treningowe są już tak duże, że nie przypuszczam, aby w tej rundzie pokazał się na ligowym boisku.
Zaczynacie ligę w sobotę nie wiedząc ile tak naprawdę zespołów awansuje do ekstraklasy. To nie jest dobre rozwiązanie.
Sytuacja rzeczywiście nie jest normalna, ale trudno powiedzieć, że w jakiś szczególny sposób nam przeszkadza. My mamy swój jasno określony cel. To powrót do ekstraklasy. Na pewno awans uzyska pierwszy i drugi zespól w tabeli i jedno z tych miejsc, najlepiej pierwsze, chcemy zająć na koniec sezonu. Spekulacje czy do awansu wystarczy czwarte, piąte czy nawet szóste miejsce naprawdę mnie nie interesują.
Czyżby nie doceniał pan klasy rywali?
Nigdy tak nie mówiłem. Kandydatów do awansu wykreowała tabela i te zespoły nie zajmują w niej czołowych miejsc przypadkiem. Za naszymi plecami prężą się przecież do skoku na ekstraklasę także Polonia Warszawa i Wisła Płock, a nasz pierwszy wiosenny rywal Podbeskidzie Bielsko-Biała też nie jest jeszcze bez szans. To oznacza tyle, że rozgrywki będą ciekawe. My szanować musimy każdego rywala, do każdego meczu podchodzić z maksymalną koncentracją i determinacją, ale też z poczuciem własnej wartości.
Czy na wiosnę będzie pan obserwował grę swojej drużyny i jednocześnie myślał co w niej zmienić, jakich dokonać zmian kadrowych, aby za kilka miesięcy w ekstraklasie Arka była jeszcze silniejsza?
Nie, bo na wiosnę zarówno ja jak i piłkarze musimy się skupiać na najbliższym meczu. To będzie 15 spotkań o awans do ekstraklasy i nie ma wielkiej potrzeby wybiegać myślą kilka miesięcy naprzód. A ponadto my już mamy zespół na ekstraklasę.
Bledzewski - Sokołowski, Weinar, Szyndrowski, Baster - Przytuła, Ława, Moskalewicz - Karwan, Chmiest, Bazler. Taki zespół Arki wybiegnie w sobotę o godzinie 17 przeciwko Podbeskidziu?
Skład pierwsi poznają zawodnicy, chociaż ten podany przez pana jest - powiedziałbym - bliski sobotniej rzeczywistości. Sam jeszcze zastanawiam się nad zestawieniem wyjściowej "11" na sobotni mecz i mam jedną czy dwie wątpliwości.
Za cztery tygodnie, w ćwierćfinale Pucharu Polski, zagracie z Wisłą Kraków. Można pokonać liderów ekstraklasy i awansować w pucharze?
Pucharowa rywalizacja jest dla nas tak samo ważna jak ta w lidze. Ważna, ale byłbym nieszczery nie dodając, że liga i awans do ekstraklasy jest w tym sezonie jednak celem nadrzędnym. Bo przecież można zdobyć Puchar Polski, a do krajowej elity nie awansować. Nie ma co ukrywać, że trafiamy w pucharze na zespół mistrzów Polski, bo nikt - moim zdaniem - pierwszego miejsca w tabeli ekstraklasy Wiśle w tym sezonie nie odbierze. Na pewno jednak przeciwko Wiśle zagramy w najsilniejszym składzie, najlepiej jak potrafimy, a że w sporcie nie zawsze faworyci wygrywają więc... trzymajmy wszyscy kciuki za Arkę. Zanim nie zakończy się pucharowy dwumecz z Wisłą nikt w drużynie nie może myśleć, że nie mamy szans na pokonanie krakowian.
Arka zagra z Blackburn?
Po rozmowach dyrektora sportowego Arki Piotra Burlikowskiego z wieloletnim wiceprezesem , a obecnie akcjonariuszem angielskiego klubu Blackburn Rovers Walterem Hubertem - obaj panowie spotkali się we wtorek w Warszawie - bliska jest realizacja projektu o współpracy obu klubów. Współpraca miałaby polegać między innymi na wymianie myśli szkoleniowych, wyjazdach grup młodzieżowych, pozyskiwaniu do Arki zawodników nie mieszczących się w pierwszym składzie Blackburn. W umowie, która powinna być podpisana do końca obecnego sezonu, ma się też znaleźć zapis o towarzyskim meczu Arka - Blackburn. To byłby ciekawe spotkanie!
Janusz Woźniak
Copyright Arka Gdynia |