Aktualności
02.05.2018
Motywujący plakat na Puchar Polski mamy już gotowy.
Dla zawodników i trenera nic do samego końca nie było oczywiste, a wiara w sukces być może bardziej przeplatała się ze zdroworozsądkowym spojrzeniem niż ta, która – bez ograniczeń i obecna zawsze do końca – widoczna była wśród kibiców.
Ale o towarzyszących im wątpliwościach nie lubią mówić na głos. Z ich ust płyną tylko i wyłącznie słowa, które również wywołują wśród kibiców reakcję: „Finał już widziałem, a podobne słowa – gdzieś słyszałem”.
DEJA VU
– Po poprzednim finale powiedzieliśmy sobie, że super byłoby wrócić tu za rok – mówił do mikrofonu Radia Gdańsk Leszek Ojrzyński po zakończonej sesji treningowej na Stadionie Narodowym, dzień przed „godziną zero”.
– Jeszcze bardziej jednak powtarzaliśmy to sobie po przegranym dwumeczu z drużyną z Danii, że chcielibyśmy zasmakować jeszcze gry w Europie, a najszybciej i najłatwiej dojść tam przez zdobycie Pucharu Polski. I przed taką właśnie szansą stajemy – kontynuował trener.
ZAGRAĆ JAK Z KORONĄ
– Przeciwnik jest godny. To lider, z miasta, w którym będzie rozgrywany mecz, bo z Warszawy, i jak to się mówi – nawet ściany w takiej sytuacji pomagają, choć to my na papierze jesteśmy gospodarzem. Będziemy starać się ze wszystkich sił, żeby sprawić niespodziankę, tak jak to było rok temu – zauważył Ojrzyński.
Nie taka jednak Legia straszna, jaką ją malują. Najlepszym dowodem był na to rozegrany tuż przed Wielkanocą mecz na Stadionie Miejskim w Gdyni. Skromne 1-0 zapewniło gdynianom cenne trzy punkty. I ich wówczas również mało kto się spodziewał.
– Jesteśmy przygotowani na to, że Legia będzie chciała nas zdominować, na to, w jakiej Legia jest formie, bo ostatnio pokazała się z niezłej strony. Ale to jest mecz pucharowy, my przede wszystkim musimy zająć się swoją grą, żeby nie popełniać tak prostych błędów, jak to było ostatnio w lidze i zagrać tak skoncentrowanym, tak pewnie, jak widzieliśmy nas z Koroną – ma nadzieję trener.
– Tamten mecz pokazał, że potrafimy zagrać na zero z tyłu, że potrafimy zagrać konsekwentnie, dążyć do upragnionej bramki i tę bramkę zdobyliśmy pod koniec spotkania, dlatego tutaj jesteśmy.
W PASZCZY LWA
Na wtorkowej konferencji prasowej zawodnicy przyznali, że nie będą skupiali się ani na przewadze kibiców Legii na trybunach, ani na treściach, jakie ci będą starali się przekazać w swoich okrzykach. „Liczy się jakość, a nie ilość”, dawali do zrozumienia zgromadzonym w sali konferencyjnej mediom, podkreślając jednocześnie, że kibice z Gdyni – nawet, jeśli obecni w mniejszości – dadzą z siebie wszystko.
To samo powtórzył do mikrofonu Radia Gdańsk trener Leszek Ojrzyński.
– Trybuny się zapełnią i zapewne więcej będzie kibiców Legii. Ale nasi kibice na pewno też będą krzyczeć, dopingować, bawić się – i to będzie też odczuwalne. Zresztą wiemy, ile tysięcy sympatyków przyjedzie tutaj, by nas wspierać, doceniamy to. Tak było rok temu, gdy na sukces musieli czekać aż do dogrywki. Teraz ponownie będziemy musieli zrobić wszystko, żeby sprawić niespodziankę – powiedział trener.
– Musimy być drużyną i biegać do upadłego, i wtedy możemy ten mecz wygrać. Tak było, gdy graliśmy z Legią ostatni raz w lidze i u siebie wygraliśmy 1-0.
NIEUSTANNY MOTYWATOR
Jakie dokładnie są metody motywacyjne Leszka Ojrzyńskiego, możemy się tylko domyślać. Znane są jednak niektóre szczegóły, jak m.in. plakaty, które trener rozwiesza w szatni. A na nich – treści, z których bije wiara i optymizm.
– Mamy już zrobiony swój plakat specjalnie na Puchar Polski – przyznał trener dzień przed meczem. – Mamy też dodatkowy plakat, który pokaże naszą jedność i po co tutaj jesteśmy. Dziś mamy jedną odprawę, jutro drugą i powoli będziemy sygnalizować zawodnikom pewne rzeczy. Też nie ma co na ten temat za dużo mówić, bo każdy jest świadomy rangi tego spotkania – usłyszeliśmy.
– Będziemy też reagować w trakcie meczu. W tamtym roku dwie zmiany dały nam dwie bramki i wygraną. Teraz też liczymy na tych, którzy zaczną, ale i na tych, którzy wejdą z ławki. Oby zmiany były tak samo trafne i oby zmiennicy nie zawiedli. Wtedy będziemy mogli cieszyć się po ostatnim gwizdku.
VARSZAWA
Po raz pierwszy w historii finału Pucharu Polski, w środowe popołudnie zastosowana zostanie technologia VAR. Czy to dobrze?
– Bardzo dobrze. Wiadomo, że czasami pewne rzeczy dzieją się wbrew przepisom, a VAR je koryguje. On też może się mylić, ale tak jest bardziej sprawiedliwie, czy nawet sprawiedliwie w stu procentach, w większości spotkań – odparł pewnie Ojrzyński.
– Kibicom na pewno deszcz nie będzie padał na głowy, będą mogli sobie spokojnie poczekać. A emocji pewnie nie zabraknie – zakończył.
Mecz Arki Gdynia z Legią Warszawa na Stadionie Narodowym dziś o godzinie 16:00. Transmisja na żywo na antenie Radia Gdańsk.
Anita Kobylińska
Copyright Arka Gdynia |