Aktualności
18.04.2018
Arka wystawiła swoich kibiców na ciężką próbę.
Gdynianie wystawili jednak swoich kibiców na ciężką próbę, bo zwycięską bramkę zdobyli dopiero w 85. minucie po strzale rezerwowego Marcusa Viniciusa.
W decydującym spotkaniu żółto-niebiescy zmierzą się ze zwycięzcą rywalizacji Legia Warszawa– Górnik Zabrze. W pierwszym meczu na Górnym Śląsku padł remis 1:1, a rewanż odbędzie się w środę w stolicy.
Na początku drugiej konfrontacji nieznaczną przewagę mieli gospodarze. W 9. minucie po rzucie rożnym Michał Marcjanik główkował obok słupka, a siedem minut później Radek Dejmek zablokował uderzenie Macieja Jankowskiego.
Niewiele jednak brakowało, aby po fatalnym błędzie broniącego tylko w Pucharze Polski Krzysztofa Pilarza przyjezdni objęli prowadzenie. Golkiper Arki zagrał wprost do Niki Kaczarawy, ale Gruzin, które w Kielcach zdobył obie bramki dla swojego zespołu, zamiast strzelać podał do Nabila Aankoura, a Marokańczyk skiksował.
Później na murawie nie działo się praktycznie nic godnego uwagi, a senną atmosferę przed przerwą „zmącił” w 35. minucie strzał nad poprzeczką pomocnika kielczan Mateusza Możdżenia.
W drugiej połowie poziom meczu również pozostawiał sporo do życzenia. Zawodnicy obu drużyn operowali głównie długim podaniem, przez co na boisku sporo było niedokładności, niewiele zaś dogodnych okazji.
W 57. minucie po zagraniu Dawida Sołdeckiego w środek bramki Korony uderzył Adam Marciniak, a w 70. min po podaniu Ivana Jukica inny rezerwowy gości Łukasz Kosakiewicz posłał piłkę obok słupka. Z kolei w 82. min spudłował pomocnik Arki Mateusz Szwoch.
Kielczanie w każdej nadarzającej się sytuacja starali się „kraść” sekundy, ale ta minimalistyczna taktyka nie przyniosła im powodzenia, bo w 85. min pięknym strzałem Marcus Vinicius zapewnił gdynianom zwycięstwo. Na odrobienie strat zawodnikom Korony zabrakło już czasu.
Copyright Arka Gdynia |