Aktualności
01.04.2018
Piłkarze po meczu z Legią.
Nasi zawodnicy w obecności niemal 12 tysięcy widzów sprawili sobie i im wielkanocny prezent wygrywając z mistrzem Polski 1:0. Legia przegrała w Gdyni po niemal 40 latach i to także pokazuje jakiej rzeczy dokonali "Arkowcy".
Michał Marcjanik:
Chcieliśmy udowodnić, że potrafimy grać w piłkę z drużynami wyżej notowanymi i dzisiaj nam się to udało. Dodatkowo cieszy fakt, że napisaliśmy też historię pokonując Legię w Gdyni po prawie 40 latach. Szósty z kolei mecz w Gdyni bez straconej bramki bardzo cieszy. Oznacza to, że wystrzegamy się błędów i pokazuje, że te 6 czystych kont to nie przypadek.
Legia zagrała to czego się spodziewaliśmy i to co analizowaliśmy przed meczem. Wiedzieliśmy, że są teraz w kryzysie i że jest to dla nas dodatkowa szansa na zwycięstwo i potwierdziliśmy to dzisiaj.
Jesteśmy po tym zwycięstwie na 8 miejscu, ale teraz musimy poczekać na wynik meczu Zagłębia z Jagiellonią. Jeśli w poniedziałek wynik ułoży się po naszej myśli, to wszystko będzie w naszych rękach w meczu derbowym. Będziemy tam mieli do przełamania passę meczów bez zwycięstwa przeciwko Lechii, ale teraz skupiamy się na środowym meczu w Pucharze Polski przeciwko Koronie.
Mateusz Szwoch:
Czuliśmy się mocni przed dzisiejszym meczem. Wiadomo, że to jest mistrz Polski i należy się mu szacunek, ale nie czuliśmy się chłopcami do bicia i to chyba było widać. Cieszymy się, że wygraliśmy, ale na pewno będziemy dalej pracować i z zimną głową podchodzić do najbliższych spotkań z Koroną i Lechią.
Nie chciałbym umniejszać kryzysem Legii naszych zasług, bo ktoś musiał nie dopuszczać zawodników Legii do strzałów, ktoś musiał dobrze bronić, a tym kimś byliśmy my. Jeśli zespół mistrza Polski przyjeżdża na mecz wyjazdowy i nie oddaje celnego strzału, to nie chciałbym mówić o jego słabościach, ale o naszych mocnych stronach.
Do każdego meczu podchodzę tak samo, ale wiadomo, że Legia to jest mój były zespół. Może było trochę więcej emocji z tego względu, ale na boisku się o tym nie myśli.
Jeśli chodzi o mecz z Koroną to zarówno oni, jak i my będziemy zmotywowani, bo gra będzie się toczyć o dużą stawkę, o finał Pucharu Polski. My tam byliśmy w zeszłym roku i myślę, że każdy kto tam był oddałby bardzo dużo, żeby to powtórzyć.
Zarówno ja jak i Andrii jesteśmy wyznaczeni do rzutów wolnych. To nie jest tak, że ja wszystko biorę. Po prostu stwierdziłem, że z tej pozycji Andrii uderzy lepiej ode mnie i to mu się udało.
tryb, mzarzycki
Copyright Arka Gdynia |