TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

13.02.2008

Roman Walder od dzisiaj nowy prezes Prokomu Arki Gdynia (Gazeta Wyborcza)

Z nowym prezesem Arki Romanem Walderem rozmawia Janusz Woźniak.

- Proszę przedstawić się kibicom Arki.
- Urodziłem się na Kaszubach, mam 49 lat, żonę Teresę, troje dzieci - dwóch synów Krzysztof i Maciej studiują, a córka Aleksandra jest w klasie maturalnej. Od 1991 roku jestem dilerem Toyoty. Od zawsze byłem kibicem Arki, od lat jednym ze sponsorów, ale nie mogło być inaczej, bo byłem też, na poziomie juniorów, piłkarzem żółto-niebieskich u nieżyjącego już trenera Józefa Barbachena. Zresztą z piłką, teraz na poziomie oldbojów, nie tracę kontaktu do dzisiaj.

- Od kilku miesięcy był pan kandydatem na prezesa Arki. Wygląda na to, że dopiero niedawna rozmowa z właścicielem klubu Ryszardem Krauze zadecydowała o tym, że przyjął pan tę propozycję.
- Kiedy zaproponowano mi funkcję prezesa dość długo się zastanawiałem się czy ja przyjąć. Emocjonalnie byłem na tak, ale... ja przecież nigdy nie zarządzałem sportowym klubem, do tego klubem po przejściach, który z jednej strony ma za sobą wspaniałą historię i kibiców, a z drugiej strony musi zadbać o nowy wizerunek i z nowymi sukcesami wpisać się w historię Gdyni. A moje rozmowy z panem Krauze? Były potrzebne, bo chciałem wiedzieć jakie ma plany, na bliższą i dalszą przyszłość, wobec Arki. To co usłyszałem pozwala na optymizm, a mnie pozwoliło na przyjęcie propozycji objęcia funkcji prezesa. Sportowa przyszłość Arki wygląda wielce obiecująco.

- Sportowa przyszłość to... pieniądze panie prezesie. Na dzisiaj Arka ma najwyższy budżet w drugiej lidze i sponsora, którego może jej pozazdrościć praktycznie każdy klub w Polsce.
- Nie chce się odnosić do tego czy budżet Arki jest rekordowy, bo nie znam budżetów innych drugoligowych klubów. Natomiast to prawda, że sponsorskie wsparcie Arki ma olbrzymie znaczenie dla jej przyszłości. Jednak o tym, czy uda się zrealizować założone cele decydują nie tylko pieniądze, ale i ludzie, którzy przyjętą strategię realizują.

- Cele Arki są jasne. W tym roku awans do ekstraklasy, a w kolejnych sezonach walka o czołowe lokaty w krajowej elicie. Tak przynajmniej zdefiniowali je panowie Wojciech Stawowy i Ryszard Krauze przed tym sezonem.
- Czytałem o tym w gazecie, chociaż ja nie miałem nic wspólnego z tymi ustaleniami. Nie oznacza to oczywiście, że się z nimi teraz nie identyfikuję, bo zawsze trzeba sobie stawiać ambitne cele. Niemniej logicznym się wydaje, że trzeba do nich dochodzić etapami. Pierwszy zakończy się pod koniec maja i wierzę, że wówczas będziemy cieszyć się z awansu.

- Reprezentował pan już Arkę na sobotnim spotkaniu z przedstawicielami Ekstraklasy S.A. - zaproszonych było pięciu prezesów czołowych klubów drugiej ligi - na którym mówiono o możliwości abolicji - albo odłożeniu kar degradacji na 10 lat - na kluby ekstraklasy ukarane tak w ostatnim czasie za udział w korupcyjnym procederze. Jakie wrażenia po pierwszym zderzeniu z piłkarska rzeczywistością?
- Dalekie od optymistycznych. Na razie słuchałem i wyciągałem wnioski. Jeżeli chodzi o korupcję to na szczęście ta sprawa Arki już nie dotyczy i tak długo jak ja będę prezesem na pewno dotyczyć nie będzie. A abolicja? Problemów z korupcją nie rozwiąże. Podobnie jak przedstawiciele pozostałych klubów drugiej ligi byłem przeciwko takiemu rozwiązaniu.

- Polskimi klubami kierują prezesi na etatach, tacy co robią to społecznie, albo dają swoje nazwisko nie ingerując zbytnio w pracę klubu. Jakim pan będzie prezesem?
- Jeżeli sugeruje pan, że będę tzw. prezesem malowanym to zdecydowanie zaprzeczam. To prawda, że w Arce nie będę na etacie, nie będę brał z klubu pieniędzy, ale w niczym mi to nie przeszkodzi być prezesem aktywnym, konsekwentnym w działaniu i zdecydowanym. Bardzo szanuje pracę i ludzi, którzy ja dobrze wykonują. Takiej pracy będę wymagał od sztabu trenerskiego, piłkarzy i pracowników klubu. Zapewniam, że znajdę czas na codzienną obecność w klubie, a - jak trzeba będzie - potrafię rządzić twardą ręką.

- Stąd już niedaleko do ustalania składu. Bywają tacy prezesi...
- Mnie będzie interesowało to, aby klub dobrze funkcjonował, aby dobrze działo się wokół drużyny. Nie ma jednak mowy, abym miał jakiekolwiek zapędy dotyczące ingerencji w sprawy szkoleniowe, a tym bardziej ustalania składu drużyny na mecz. To są kompetencje trenera Wojciecha Stawowego, a mnie będzie interesował efekt jego pracy na koniec sezonu.

- Na zakończenie jeszcze jedno pytanie. Wiem, że jedna z najbliższych panu osób była przeciwna objęciu przez pana funkcji prezesa Arki. Jak pan sobie poradził z rodzinną opozycją?
- Zaskoczył mnie pan taka wiedzą. Ale to prawda, że moja żona Teresa nie wykazała entuzjazmu - mówiąc delikatnie - dla moich dodatkowych obowiązków. W rodzinie jednak - jak już mówiłem - mam jeszcze dwóch synów i córkę, a oni udzielili mi rodzinnej rekomendacji dla tego pomysłu. Zapewniam jednak, że małżeński konflikt z tego powodu, a żonę mam naprawdę wspaniałą, absolutnie nam nie grozi.

jaw







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia