Aktualności
27.02.2018
Mecz z Piastem da kolejne odpowiedzi.
Dwa punkty zgromadzone przez Arkę w trzech meczach rundy wiosennej odbierane są dwojako. Z jednej strony do już czterech spotkań przedłuża się seria bez wygranej, z drugiej rywale byli z wysokiej polskiej półki: Lech Poznań, Wisła Kraków i Zagłębie Lubin. Dodatkowo trener Ojrzyński ma dla swoich piłkarzy alibi.
– Wiemy, w jakich warunkach gramy mecze, a w jakich trenujemy. Gdyby można było postawić tutaj znak równości, wymagałbym więcej, bo pewne rzeczy moglibyśmy przećwiczyć w warunkach meczowych. Potem jest łatwiej o powtarzalność – przyznaje szkoleniowiec.
Biorąc pod uwagę wszelkie przeciwności, Arka dalej gra ponad stan. W dalszym ciągu jej celem jest utrzymanie, a Piast Gliwice bezpośrednio w tę walkę jest zaangażowany. Ale kibicom marzy się już coś więcej. Bo mimo remisu w Lubinie nie byli zadowoleni z postawy drużyny, zarzucając trenerowi zbyt defensywną taktykę. Wydaje się naturalnym, że przeciwko Piastowi na własnym boisku powinno być inaczej.
– Nie zachwyciliśmy, to prawda. Tylko czasem o realizacji założeń decyduje dyspozycja dnia. Nie była ona wtedy z nami. Czy teraz zagramy ofensywniej? Chcemy w końcu ugrać coś więcej niż jeden punkt. To nam potrzebne – mówi Ojrzyński, który był bardzo tajemniczy, odpowiadał bardzo dyplomatycznie:
– Żeby dowiedzieć się, jak zagramy z Piastem, trzeba to zobaczyć – uśmiecha się trener Arki.
Niewątpliwie wiele przemawia za Arką. Po pierwsze, jest w lepszej dyspozycji od Piasta w tym sezonie. Po drugie, gra u siebie. Po trzecie w końcu, gliwiczanie do meczu z żółto-niebieskimi mieli dwa dni mniej na odpoczynek. Gdy doliczymy do tego fakt, że czeka ich autokarowa podróż przez całą Polskę, gospodarze środowego meczu, arkowcy, mają więcej atutów po swojej stronie.
– Ja bym tak tego do końca nie rozpatrywał. Owszem, grali później, bo w niedzielę, ale mecz jest dopiero w środę. Często gra się takim cyklem – odpowiada Ojrzyński.
Wypełnić braki
Arka w tym meczu nie będzie mogła skorzystać z dwóch zawieszonych za kartki piłkarzy bocznych sektorów. Pierwszy z nich, Patryk Kun, otwiera drogę do gry Grzegorzowi Piesio. Jego z kolei w meczu z Wisłą w Krakowie trener Ojrzyński ściągnął jeszcze w pierwszej połowie.
– To, że doszło wtedy do zmiany, nie oznacza, że Grześka skreśliłem. Uważam go za bardzo dobrego zawodnika. Zgoda, w Krakowie zagrał inaczej niż sobie wyobrażałem, ale ciągle na niego liczę na niego, że wróci do spotkań, w których zostawiał serducho na boisku.
Pierwszy mecz ligowy od ponad siedmiu miesięcy zmuszony będzie opuścić Damian Zbozień, który również odpokutuje karę czterech upomnień. To z kolei szansa dla jego naturalnego zmiennika, Tadeusza Sochy. Ten z kolei bez meczu o stawkę jest już 2,5 miesiąca.
– Mamy braki, ale nie jest tak źle. To nie jest wielki problem – uspokaja jednak Ojrzyński.
Copyright Arka Gdynia |