Aktualności
16.02.2018
Andrij Bogdanow wzoruje się na Fernandinho.
Jacek Główczyński: Czy gdyby nie wyszedł pan na inaugurację w pierwszym składzie Arki byłoby to dla pana rozczarowanie?
Andrij Bogdanowi: Czuję, że jestem gotowy pomóc Arce. Natomiast nie do mnie należy ocena. Moim zadaniem jest, aby pracować na 100 procent na treningach. I to robię. Natomiast decyzje co do składu leżą w gestii trenera. Bez względu na to, co postanowi, ja zawsze będę dawać z siebie wszystko.
W Arce jest obecnie trzech piłkarzy spoza Unii Europejskiej, a jednocześnie na boisku w meczach ekstraklasy może przebywać tylko dwóch. Czy to oznacza, że Białorusin Siergiej Kriwiec i Gruzin Luka Zarandia to pana najwięksi rywale do miejsca w składzie?
Nie patrzę ani na nich, ani na ich piłkarzy Arki jako na rywali. My jesteśmy przede wszystkim partnerami, członkami jednej drużyny. Naszym celem jest wykonanie pracy, która do nas należy. A skład, jak mówiłem, ustali trener.
Czy Arka jest lepszą drużyną od Olimpiku Donieck, w którym występował pan przez ostatnie 1,5 roku?
Nie mogę tego jednoznacznie ocenić. Mistrzostwa Ukrainy to jedno, a polska ekstraklasa to zupełnie coś innego. Moja drużyna także była na dobrym poziomie. W poprzednim sezonie zajęliśmy 4. miejsce, graliśmy w kwalifikacjach Ligi Europy.
Czy ma pan piłkarza, na którym stara się wzorować?
Fernandinho z Manchesteru City, bo znam go bardzo dobrze. Często grałem przeciwko niemu, gdy występował jeszcze w lidze ukraińskiej, w Szachtarze Donieck.
Czy ma pan coś z atutów Brazylijczyka?
Myślę, że tak. Przede wszystkim dobre pierwsze podanie. Tak jak on nie boję się żadnej boiskowej roboty.
Po ilu zatem pańskich podaniach Arka strzelać będzie gole wiosną?
Nie mogę tego powiedzieć, gdyż nie nastawiam się na indywidualne statystyki. Dla mnie najważniejsze jest to, aby najlepiej w każdym meczu wygrywała Arka. I taki jest właśnie mój cel. Temu będę poświęcał wszystkie swoje siły.
Jacek Główczyński
więcej: sport.trojmiasto.pl
Copyright Arka Gdynia |