Trener Leszek Ojrzyński ma przed meczem z Lechem coraz mniej znaków zapytania. Jeśli gdzieś są wątpliwości, to wynikają z bogactwa w drugiej linii (inaczej sytuacja przedstawia się w ataku, gdzie Ojrzyński takiego wyboru nie ma). I właśnie obsada pozycji defensywnego pomocnika to jeden z większych dylematów szkoleniowca gdynian.

 

Jesienią podstawowym defensywnym pomocnikiem Arki był Dawid Sołdecki. Zimą jednak 30-letni piłkarz musiał z konieczności grać na środku obrony (braki kadrowe żółto-niebieskich wśród stoperów). Dla niego to żaden problem, w końcu jest obrońcą. Tyle że odkąd pracuje w Arce z Ojrzyńskim, ustawiany jest w linii między defensywą, a drugą linią.

 

– To jedna z kluczowych pozycji w mojej taktyce. W ogóle defensywny pomocnik jest w cenie w naszej lidze. U nas tym bardziej, bo gdy przychodziłem do Arki, ten zespół miał dziury w środku. Rywale często przedostawali się środkiem pod bramkę. Na tej zmianie skorzystał Dawid Sołdecki. Przez moment plany były inne, ale nadal będziemy grać tym ustawieniem. Tym bardziej że mam dobrych wykonawców – mówi „PS" Ojrzyński. 

 

Sołdecki zimą nie miał za wielu okazji, aby sprawdzić się na tle Antoniego Łukasiewicza. Obaj zagrali po 90 minut w ostatnich sparingach przed startem rundy wiosennej, z Chrobrym Głogów (2:1) oraz Wisłą Płock (2:2).

 

– W tej chwili Antek jest na minimalnie lepszej pozycji. Każdy trening przynosi jednak nowe wnioski i żadnego rozwiązania nie mogę wykluczyć. Dobrze, że mam taki dylemat, bo rywalizacja zawsze działa pozytywnie na zespół. Nie zapominajmy jeszcze o Nalepie, który też ma swoje atuty. Niektórymi cechami góruje nad Dawidem i Antkiem. Jakoś to poskładamy, żeby wyglądać jak najlepiej. Generalnie w pierwszej kolejce zawsze jest więcej znaków zapytania i zmian w składach, dlatego niczego nie można brać jako pewnik – przekonuje Ojrzyński. 

 

Dodajmy, że z tej trójki najwięcej do zaoferowania w ofensywie ma Michał Nalepa.

 

Piotr Wiśniewski