Aktualności
25.11.2017
Ile będzie zmian w Arce na Sandecję?
Po rewolucji w składzie Arki w ostatnim meczu ze Śląskiem, która była strzałem w dziesiątkę, Leszek Ojrzyński staje przed dylematem: na jakich piłkarzy postawić tym razem? Zmian nie powinno być wiele.
– Sandecja już dwa razy w tym sezonie postawiła się nie byle komu, bo Lechowi Poznań. To nie jest przypadek. Ciężka przeprawa przed nami – mówi o najbliższym rywalu Arki trener Leszek Ojrzyński. Początek meczu w sobotę o godz. 18.
Słowo beniaminek zawsze nieco łagodzi obyczaje. To określenie zespołu, który po co najmniej rocznej przerwie znajduje się w lidze wyżej. Zazwyczaj nie powinno budzić to strachu. Takie drużyny najczęściej są ostatnimi wagonikami w ligowym pociągu. Ale w tym roku jest nieco inaczej. Górnik Zabrze to wicelider, a nowosądeczanie naprawdę przyzwoicie radzą sobie w lidze, w której grają po raz pierwszy w historii. Jak wspomniał szkoleniowiec Arki, Sandecja potrafiła już dwukrotnie urwać punkty Lechowi Poznań (dwa bezbramkowe remisy), wygrać w Gdańsku z Lechią (3:2), czy w Białymstoku z Jagiellonią (3:1). Przestrzegać więc przez nieobliczalną ekipą Radosława Mroczkowskiego nie trzeba.
Choć raz... wygrać dwa razy
Piłkarze Arki wygrywali w tym sezonie ligowym pięciokrotnie. Ostatni raz w miniony weekend ze Śląskiem Wrocław (2:1). Co łączy każde z czterech wcześniejszych zwycięstw? Otóż, ani razu gdynianie nie potrafili po wygranej triumfować w kolejnym tygodniu. Za każdym razem były to albo remisy, albo porażki.
– W końcu pasowałoby wygrać drugi raz z rzędu. Od kiedy jestem w Gdyni, to działo się tak, że po lidze wygraliśmy jedynie w Pucharze Polski. Sąsiad zza miedzy pierwszy raz to chyba też zrobił w tym sezonie i dobrze, żebyśmy zrobili to od razu w tym meczu – uśmiecha się Ojrzyński.
Skład w nagrodę za występ
Zmiana aż sześciu zawodników w ostatnim meczu Arki była ruchem ryzykownym, acz potrzebnym. Ojrzyński finalnie na tym wygrał, bo ci, na których postawił, odpłacili się pięknym za nadobne. Mowa tu zwłaszcza o Siergieju Kriwcu i Antonim Łukasiewiczu – dwóch graczach środka pola, czyli najbardziej newralgicznej ostatnio w drużynie strefie. Pierwszy asystował, drugi niespodziewanie zdobył bramkę. Obaj zagrali również bardzo dobre mecze. Wobec takiego przebiegu wydarzeń, niemożliwym wydaje się, by ponownie mieli usiąść na ławce rezerwowych.
– Jak się wygrywa to zmian jest mniej, albo w ogóle ich nie ma – sugeruje Ojrzyński. – Siergiej po raz pierwszy zadebiutował od początku i to się opłaci. Stałe fragmenty ćwiczył od momentu, gdy pojawił się w Arce. Dzięki temu zdobyliśmy dwie bramki ze Śląskiem – dodaje.
Cierpliwość się opłaca
Kriwiec i Łukasiewicz to idealne przykłady zawodników, którzy bardzo długo czekali na swoją szansę, zaciskali zęby, gdy jej nie dostawali i pracowali na kolejną. Cierpliwość się opłaciła. Obaj zagrali w tym samym meczu od początku i obaj byli wyróżniającymi się postaciami.
– Wiadomo, że gdy stawiasz na kogoś, kto długo nie grał, to ryzykujesz. Ale to ryzyko się opłaciło. Antek i Siergiej to przykłady wytrwałości i każdy z tych piłkarzy, którzy nie grają regularnie, powinien patrzeć na tę dwójkę. Praca i cierpliwość – kończy szkoleniowiec Arki.
Wydaje się zatem pewne, że Kriwcowi i Łukasiewiczowi Ojrzyński zaufa i w kolejnym meczu – z Sandecją Nowy Sącz.
Dawid Kowalski
Copyright Arka Gdynia |