Aktualności
22.11.2017
Latający Steinbors, precyzyjny Kriwiec.
Sześć zmian dokonanych w składzie Arki w meczu ze Śląskiem Wrocław (2:1) przyniosło efekt. Najlepsze oceny zebrali właśnie dotychczasowi gracze drugiego planu. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl
Pavels Steinbors (5). Powiedzmy sobie szczerze, Arka powinna dziękować niebiosom, że Łotysz w szczycie swojej formy gra właśnie w Gdyni. Po raz kolejny wybronił drużynie mecz. Bez wątpienia brak niesamowitych interwencji sprawiłby, że do domu piłkarze wracaliby nawet z niczym.
Damian Zbozień (4). Zdecydowanie zasłużył na czwórkę. Miał ciąg na bramkę, często pojawiał się pod i w polu karnym rywala. Strzelił gola, świetnie dorzucał z autu. Robota wykonana ponad normę.
Michał Marcjanik (3). Widać było nieco brak skupienia w jego grze, dopuszczał się – na szczęście – niewielkich błędów.
Frederik Helstrup (3,5). Duńczyk to kolejny raz lepszy z pary z Marcjanikiem. Dopóki jednak jeden spisuje się lepiej od drugiego, odbierani będą jako duet przyzwoity lub dobry. A o to właśnie chodzi.
Adam Marciniak (3). Dwukrotnie zgubił krycie we własnym polu karnym, kiedy pozwolił na ucieczkę Piotrowi Celebanowi. Raz nawet obrońca Śląska był bliski zdobycia potem gola. Poza tym Marciniak głównie skupiał się na obronie.
Antoni Łukasiewicz (4). Piłkarska starość? Nic z tych rzeczy! 34-latek został odkurzony, wyjęty z zamrażarki, ściągnięty z półki etc., a mimo to zagrał bardzo dobre spotkanie. Trzymał środek pola od tyłu w ryzach. Miał kilka kluczowych interwencji i zdobył piekielnie ważnego dla zespołu gola.
Szymon Nowicki (2,5). 19-letniego debiutanta zjadła trema. Był pogubiony, do ofensywy niewiele wnosił, spóźniony w interwencjach obronnych. To stricte ocena jego gry, lecz w meczu Pucharu Polski pokazał, że ma potencjał i wbrew pozorom gry w meczu ligowym, powinien otrzymywać jak najwięcej szans. A wszystkie błędy należy mu wybaczyć.
Mateusz Szwoch (2). Zagrał z konieczności, bo kontuzji doznał Yannick Sambea. Jego gra pokazała, że słusznie awizowany był jedynie jako rezerwowy. Niewidoczny, dopiero po przerwie uruchomił kilkoma świetnymi podaniami kontry drużyny. W pierwszej połowie zaś zmarnował idealną sytuację.
Grzegorz Piesio (3). Szarpał, walczył, biegał, ale wymierności z jego aktywności można było spodziewać się więcej.
Siergiej Kriwiec (4). Być może i poza świetnymi dośrodkowaniami, asystą pierwszego i drugiego stopnia, w samej grze nie był wirtuozem, to jednak należy powiedzieć, że w pełni wykorzystał daną mu szansę. Czuł się pewnie na boisku i jeśli tak dalej będzie rozwijał się z formą, to w składzie Arki może zakotwiczyć na dłużej.
Ruben Jurado (3). Niby był napastnikiem, ale widać było gołym okiem, że dostał mnóstwo zadań taktycznych: przyjąć, zastawić, oddać piłkę. Dobrze mu to wychodziło, ale brakowało go właśnie z przodu.
Patryk Kun (3,5). Jego wejście to reakcja na stremowanego Nowickiego. Kun wszedł od razu po przerwie i mógł wykorzystać swoje szybkościowe walory przy kontrach. Po faulu na nim z czerwoną kartką wyleciał z boiska Augusto.
Rafał Siemaszko i Tadeusz Socha grali zbyt krótko, by ich ocenić.
Copyright Arka Gdynia |