Aktualności
02.11.2017
Nalepa gotowy na derby.
To zawodnik, którego na ten mecz nie trzeba mobilizować. Pojawiły się więc głosy, że trener Leszek Ojrzyński za wszelką cenę będzie chciał Nalepę mieć do dyspozycji – a nawet, że absencja pomocnika w ostatnim meczu z Legią Warszawa była celowa, by nie ryzykować czwartej żółtej kartki, która wyeliminowałaby go z udziału w derbach. Sam piłkarz jednak stanowczo temu zaprzeczył.
– Bzdura. Nie wiem, być może trener Ojrzyński miał swój jakiś plan, ale ze mną na ten temat nie rozmawiał. Nie zagrałem, bo zagrał ktoś inny. W żadnym wypadku nie chodziło tutaj o jakieś oszczędzanie mnie – uciął temat Nalepa.
Czy więc zagra w derbach?
– W ogóle nie biorę pod uwagę innego scenariusza. Myślę o tym meczu wyłącznie jako jego uczestnik, nawet nie chcę myśleć, co się stanie, jak nie będzie mi dane pomóc drużynie. Mogę umiejętnościami odstawać od piłkarzy Lechii, ale zaangażowaniem i sercem kilkukrotnie ich przebiję – mówi Nalepa.
Trudno wyobrazić sobie, by z takiego piłkarza szkoleniowiec miał zrezygnować lekką ręką. Nalepa nieraz pokazywał już, ile potrafi ugrać sercem, a gdy w grę wchodzi mecz takiej rangi dla niego samego, to o zaangażowanie można być spokojnym. Pytanie tylko, czy nie powędruje ono w złym kierunku.
– Trener ma obawy co do mnie. Wie, jaki jestem, potrafię być ekspresyjny, czasami trafi mi się jakaś głupota na boisku, a tego w piątek wszyscy chcielibyśmy uniknąć. Rozmawiał już ze mną przy okazji innych ważnych meczów, podchodził i mówił: „Słuchaj, Michał, jak zagrasz, pilnuj się, nie daj się podpuścić, to nam nic nie da. Nie odpuszczaj, ale graj z głową!”. Mogę mu obiecać, że w piątek zagram z rozwagą – zapewnia pomocnik Arki.
– Czy jestem wariatem derbowym? Pewnie tak, oczywiście w pozytywnym kontekście. Przeżywam to spotkanie dużo bardziej niż inne i pewnie wszyscy dookoła to zauważają. Nie mam zamiaru się z tym kryć. Traktuję to spotkanie jak swój najważniejszy do tej pory egzamin – nie ma nic ważniejszego, czekam na to cały sezon, a wcześniej kilka lat, bo nie było nas w ekstraklasie. Nikt mnie nie wyprzedzi pod względem nakręcenia na ten mecz – dodaje.
Przygniatająca przewaga mentalna
Piłkarze Lechii zapewniają, że czują się już lepiej po klęsce z Koroną Kielce (0:5).
– Co jest dokładnie w jej szatni, to my tego nie wiemy, ale wypowiedzi medialne są też czasami diametralnie różne od prawdy. Nie ma się co oszukiwać, sytuacja tam jest trudna – mówi Nalepa.
– A do tego większość składu wyjściowego tego zespołu stanowią obcokrajowcy. Oni nie czują derbów jak Polacy, a jak zawodnicy tutaj z regionu, to już w ogóle. Dajmy na to taki Romario Balde z Lechii niezbyt zdaje sobie sprawę, co to są derby Trójmiasta i jakiego gatunku to spotkanie. To oczywiście zrozumiałe, bo on zapewne czułby doskonale klimat jakichś derbów w Portugalii, a tutaj po prostu nie będzie czuł tego klimatu, nie wydobędzie z siebie tych dodatkowych pokładów, które tkwią w nas z okazji tego meczu. Mentalnie bardziej te derby przeżyjemy my – zapewnia.
Bójki z Lechią za dzieciaka
Seniorskich derbów Nalepa nie przeżywał zbyt wielu. W sumie w dwóch meczach zagrał nieco ponad dziesięć minut. Więcej działo się w wieku juniorskim. Wszystko dlatego, że lata kibicował żółto-niebieskim, a gdy później wzuł buty, miał okazję sam wymierzać ciosy rywalowi zza miedzy.
– W naszych derbowych meczach z Lechią, jeszcze za dzieciaka, non stop były awantury, a nawet bójki. W trakcie samego meczu potrafiliśmy się szarpać, bić z osobami, z którymi przecież do dzisiaj mam kontakt. Przemek Frankowski chociażby teraz gra w Jagiellonii, a wtedy graliśmy przeciwko sobie. No i pamiętam taki mecz, w którym właśnie przez te bójki kończyliśmy spotkanie z trzema czerwonymi kartkami, a Lechia z dwoma. Mieliśmy wtedy 14, może 15 lat – śmieje się na wspomnienie o tych wydarzeniach Nalepa.
– Ta cała napinka wytworzona była przez pryzmat tego, co działo się w seniorach. My patrzyliśmy, łykaliśmy to jak papkę, że Lechia jest zła i trzeba ją bić, skopać. A potem przenosiło się to na nasze boiska. Oj, jest co wspominać – uśmiecha się pomocnik.
– Wiem tylko, że te derby z pięcioma czerwonymi kartkami przegraliśmy.
Copyright Arka Gdynia |