Aktualności
26.07.2017
Patryk Wolański, były bramkarz FC Midtjylland: Duńczycy są silni.
25-letni golkiper Patryk Wolański z Widzewa Łódź latem 2014 roku kupiony został przez FC Midtjylland, jutrzejszego rywala pucharowego Arki Gdynia. Zawodnik ten przed powrotem do Polski spędził w Danii ponad dwa sezony, głównie na wypożyczeniu w Vejle BK.
Miał jednak także okazję grać i trenować z ekipą prowadzoną przez Jessa Thorupa. Zawodnik opowiedział nam o największych zaletach drużyny z miasta Herning.
Arka już jutro zagra w pucharach z Pana byłym klubem. Czego spodziewać możemy się po duńskiej drużynie? Którzy zawodnicy podczas wspólnych treningów w FC Midtjylland zrobili na Panu największe wrażenie?
W moim byłym zespole jest kilku klasowych graczy, na których Arka musi uważać. Liderem ekipy jest jej kapitan, Jakob Poulsen, reprezentant Danii. To on dyryguje grą w środku pomocy. Bardzo dobrym i perspektywicznym piłkarzem jest Nigeryjczyk Paul Onuchu. Ten młody, 23-letni napastnik, pokazywał wielkie umiejętności. W ubiegłorocznym meczu Ligi Europy strzelił bramkę nawet Manchesterowi United, a to mówi samo za siebie. Jestem pewien, że obecny sezon jest jego ostatnim w duńskiej Superligaen. Odejdzie on do bardziej znanego klubu i to za dobre pieniądze.
Warto podkreślić, że przed obecnym sezonem ekipa FC Midtjylland została też poważnie wzmocniona. Dla przykładu sprowadzono bramkarza Jespera Hansena, który zaliczył znakomity sezon w Lyngby BK i obecnie jest pewnym punktem swojego nowego zespołu. Generalnie zawodnicy FC Midtjylland prezentują wysoki poziom, grają nowoczesną piłkę i nie jest żadnym przypadkiem, że regularnie walczą w europejskich pucharach.
Trener tego zespołu Jess Thorup w wygranym 2:0 meczu ligowym przeciwko Silkeborgowi i wcześniej, w rewanżu w III rundzie kwalifikacji do Ligi Europy z Ferencvarosem Budapeszt wystawił identyczną, podstawową jedenastkę. Oznacza to, że nie lubi on roszad w składzie?
Nie do końca tak jest. Rotacje w zespole bywają spore. Zawodnicy często grywają na różnych pozycjach. Ich postawa oceniana jest m.in. przy pomocy skomplikowanego i nowoczesnego systemu statystyk. Wiadomo jednak, że na tak prestiżowy mecz, jak kwalifikacje do Ligi Europy, trener Jess Thorup wystawi najsilniejszą jedenastkę. Bez wątpienia największą gwiazdą FC Midtjylland jest Rafel van der Vaart. Ten sławny zawodnik ma na koncie ponad sto występów w reprezentacji Holandii, grał też dawniej w Realu Madryt.
Dlaczego obecnie nie pojawia się na boisku?
Nie jest żadną tajemnicą, że Rafael van der Vaart podpisał kontrakt z FC Midtjylland tylko dlatego, żeby być blisko swojej partnerki, która w miejscowym klubie gra w piłkę ręczną. To zawodnik z wielkim nazwiskiem, jednak słyszałem od graczy FC Midtjylland, że nie prezentuje odpowiedniej formy fizycznej. Gracz ten jest w zaawansowanym jak na sportowca wieku. Pojawiały się nawet stwierdzenia, że biega po boisku, jak emeryt.
Kiedy grał, często musiał być zmieniany już po pierwszej połowie, bowiem nie miał więcej sił. W kilkunastu meczach zaliczył tylko dwie bramki, a spodziewano się po nim z pewnością więcej. Pozostali zawodnicy mieli pretensje, że nie pomaga drużynie, więc po prostu stracił miejsce w składzie.
Wielki dawniej pomocnik z Holandii po tym, co zobaczył w FC Midtjylland stwierdził, że akademia tego klubu jest tak dobrze zorganizowana, iż nie odbiega od standardów szkolenia w słynnym Ajaksie Amsterdam. W tego typu opiniach nie ma przypadkiem przesady?
Absolutnie nie. Szkolenie młodych zawodników w FC Midtjylland stoi na najwyższym, europejskim poziomie. Tacy gracze, jak dla przykładu Pione Sisto, odchodzą do Primiera Division, konkretnie do Celty Vigo, występują regularnie w silnych klubach i sobie dobrze radzą. Zapewniam, że w niedalekiej przyszłości piłkarski świat usłyszy jeszcze o niejednym zawodniku, wyszkolonym przez FC Midtjylland.
Jakie wobec tego warunki do rozwoju i treningu zapewnione są graczom duńskiego klubu?
Takie, o jakich polskie drużyny mogą jedynie pomarzyć. Wielki ośrodek treningowy znajduje się kilkanaście kilometrów za miastem. Jest to kompleks, w skład którego wchodzi m.in. dziewiętnaście naturalnych boisk trawiastych, kolejna murawa zadaszona, dodatkowo obiekt ze sztuczną trawą, trzy hale sportowe. Nie muszę chyba dodawać, że na warunki do treningów w takiej sytuacji nikt nie ma prawa narzekać.
A kibice? Jak reagują na stadionie na występy swoich ulubieńców?
W porównaniu do tego, z czym mamy do czynienia w Polsce, atmosferę na trybunach trudno nazwać gorącą. Jest spokojnie. Najbardziej fanatyczna grupa kibiców, która dopinguje, czy uczestniczy w wyjazdach, liczy 50, co najwyżej sto osób. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że Herning to małe miasteczko, liczące niespełna 50 tysięcy mieszkańców. Nie ma więc żadnego porównania choćby z Łodzią, czy Trójmiastem.
Fani z Gdyni po tym, jak Arka uniknęła starcia w trzeciej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy z wielką drużyną, jak AC Milan, Olympique Marsylia, FC Everton, czy Athletic Bilbao, liczą, że żółto-niebieskim uda się powalczyć z rywalem z Danii i awansować dalej. Kto Pana zdaniem jest faworytem tego dwumeczu?
Gdyńskich kibiców przestrzegałbym przed hurraoptymizmem i rozbudzaniem zbyt wielkich nadziei na awans. Faworytem jest niewątpliwie FC Midtjylland. O sile tej drużyny przekonała się już Legia Warszawa, która całkiem niedawno została przez Duńczyków pokarana. Arce w starciu przeciwko FC Midtjylland będzie bardzo ciężko i jeśli gdynianie zdołaliby uporać się z Duńczykami, będzie to dla mnie dużą niespodzianką.
Szymon Szadurski
Copyright Arka Gdynia |