Aktualności
09.07.2017
Strejlau: Legia zagrała jak za czasów Hasiego.
– Piłkarze Arki odnieśli sukces życia, trener również. Przecież to ich drugi puchar w ciągu dwóch miesięcy – mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Andrzej Strejlau, który specjalnie dla nas ocenia piątkowy mecz o Superpuchar.
Maksym Jaworski: Legia zawiodła na całej linii czy może jest coś, co ją usprawiedliwia?
Andrzej Strejlau: Nie da się ukryć, że Legia miała kłopoty. Grała bez dwóch kluczowych zawodników Vadisa Odjidji-Ofoe oraz Miroslava Radovicia i ich brak był bardzo widoczny. Ci piłkarze mieli przecież w zeszłym sezonie ogromny wpływ na postawę drużyny. Piłka nożna nigdy nie będzie grą na przewagi. Przewaga Legii nie wynikała z dobrej gry, tylko taktyki przyjętej przez Arkę. Leszek Ojrzyński miał już sprawdzony wariant z finałowego meczu Pucharu Polski z Lechem Poznań. Ma takich, a nie innych piłkarzy do dyspozycji. Jego rolą jest dobranie odpowiedniego sposobu gry do umiejętności swoich zawodników. I on to zrobił! Gdynianie grali bardzo konsekwentnie w defensywie, czekali na kontry, błędy rywali i się doczekali.
Legię zgubiła zbyt duża pewność siebie?
Andrzej Strejlau: Być może. Umówmy się, każdy zespół po tak krótkiej przerwie przechodzi spore zmiany. W piątek Legia zagrała jak za czasów Besnika Hasiego. Jest takie fajne powiedzenie: "Piłka nożna nie znosi faworytów". Teraz kibic w Warszawie chodzi zmartwiony, ale jest to motorem napędowym do jeszcze cięższej pracy. Piłkarze Arki odnieśli sukces życia, trener również. Przecież to ich drugi puchar w ciągu dwóch miesięcy.
Arka wygrała zasłużenie?
Andrzej Strejlau: W sporcie takie pojęcie nie funkcjonuje. Oba zespoły przed meczem miały takie same szanse. Każdy miał piłkę, były dwie połowy, a rzuty karne lepiej wykonywali gdynianie. Arce trzeba po prostu pogratulować zwycięstwa.
Na jakich pozycjach według pana Legia potrzebuje jeszcze wzmocnień?
Andrzej Strejlau: Nie mam zamiaru pouczać trenera Jacka Magiery, który jest moim dobrym kolegą. To bardzo inteligenty człowiek i on sam doskonale wie, co powinien w tej sytuacji zrobić. Zwycięstwa na początku sezonu zawsze pomagają stworzyć pozytywną atmosferę. Jednak największą sztuką jest przeanalizowanie dlaczego tak się stało. Czy dlatego, że mój zespół grał dobrze, a może dlatego, że rywale po prostu byli słabi. Po porażce dużo łatwiej o wnioski i poprawę błędów. Dla Legii wpadka z Arką o Superpuchar na własnym, wypełnionym stadionie była terapią szokową.
Czy ten słabszy mecz może niepokoić przed eliminacjami Ligi Mistrzów?
Andrzej Strejlau: Historia pokazuje, że my Polacy zupełnie inaczej podchodzimy do rywalizacji w pucharach. W lidze ewentualne potknięcia można później nadrobić. Tu mamy dwa mecze i wszystko od razu jest jasne. Gra w Europie powoduje, że piłkarze są inaczej nastawieni mentalnie. To przecież doskonała okazja by pokazać się szerszej publiczności i być może nawet powalczyć o dobry kontrakt w zagranicznym klubie. Dlatego sądzę, że nie powinniśmy aż tak bardzo przejmować się słabszym meczem Legii w kontekście walki o Ligę Mistrzów. Spotkanie z Arką potraktowałbym jako ostrzeżenie.
Jak pan podchodzi do zamieszania związanego z Krzysztofem Mączyńskim?
Andrzej Strejlau: Koncentrowanie się na przeszłości nie ma sensu. Po co do niej wracać i wyciągać jakieś dawne historie? Podsycanie nienawiści nie jest w ogóle konieczne.
Arka w najbliższym sezonie może namieszać w ekstraklasie?
Andrzej Strejlau: Jeśli chcą zrobić kolejny krok naprzód, to muszą się wzmocnić. W tym momencie trener Ojrzyński wykorzystuje absolutnie maksymalny potencjał swoich piłkarzy i chwała mu za to.
Maksym Jaworski
Copyright Arka Gdynia |