Aktualności
15.05.2017
Kakoko zdominował środek, Siemaszko strzelił i wystarczyło.
Arka Gdynia rozegrała być może najlepszy mecz w tym roku i w pełni zasłużenie pokonała Górnika Łęczna, który zaprezentował się tak, jakby na to starcie podróżował piechotą.
Goście kompletnie przegrali rywalizację w drugiej linii z wyjątkowo ofensywnie ustawionym rywalem. Leszek Ojrzyński posadził na ławce zarówno "defensywnego skrzydłowego" Miroslava Bożoka (nowym kapitanem został Krzysztof Sobieraj) jak i Antoniego Łukasiewicza. Zdało to egzamin, nikt nie odpuszczał w obronie, jego zawodnicy całkowicie zdominowali rywala.
Nie przekładało się to na wielką liczbę sytuacji, ale w zasadzie przez cały czas obserwatorzy mieli wrażenie, że świeżo upieczony zdobywca Pucharu Polski kontroluje przebieg wydarzeń. Do 39. minuty do jedynej konkretnej okazji doszedł Dariusz Formella. Po podaniu Marcusa da Silvy był sam na sam, lecz lepszy okazał się Wojciech Małecki. Inna sprawa, że Formella znajdował się na niewielkim spalonym.
W końcu jednak Arka objęła prowadzenia, choć było w tym sporo przypadku. Dominik Hofbauer kompletnie skiksował i to okazało się kluczowe. Formella już trochę bardziej kontrolowanie odgrywał do Rafała Siemaszki, który ostatnio staje się mistrzem w wykorzystywaniu takich sytuacyjnych piłek. Coraz bardziej zaczyna nam przypominać Tomasza Frankowskiego.
Hitem dnia była rozmowa Siemaszki w przerwie z Żelisławem Żyżyńskim.
- Strasznie irytuje mnie zachowanie Leandro, który chyba z pięć razy wiązał buty. Jeżeli nie potrafi tego robić, niech kupi sobie coś na rzepy - rozkręcał się snajper gospodarzy, ale Żyżyński niespodziewanie mu przerwał i zupełnie zmienił temat. Szkoda, bo mogliśmy otrzymać coś jeszcze ciekawszego.
W drugiej odsłonie bardzo szczęśliwie po mocnym strzale Szwocha interweniował Małecki, a Formella po łatwym ograniu Adama Dźwigały sam wykańczał akcję zamiast podać do idealnie ustawionego Siemaszki, dzięki czemu bramkarz gości w miarę spokojnie złapał piłkę. Górnik dopiero w ostatnim kwadransie nieco się przebudził, posłano trochę groźnych dośrodkowań, ale tak naprawdę Pavels Steinbors w zasadzie cały czas pozostawał bezrobotny. Tak słabych łęcznian dawno już nie oglądaliśmy.
Arka przerwała passę dziewięciu ligowych meczów bez zwycięstwa, dzięki czemu awansowała na jedenaste miejsce. Górnik po tej kolejce może wylądować w strefie spadkowej.
Arka Gdynia - Górnik Łęczna 1:0 (1:0)
1:0 - Siemaszko 39' asysta Formella
Jak padła bramka:
1:0 - Szwoch z rzutu rożnego zagrał przed pole karne do Hofbauera, który skiksował, ale dzięki temu Formella instynktownie podał do Siemaszki, a ten wykorzystał idealną sytuację.
Noty w skali 1-6 (nota wyjściowa 2,5).
Arka: Steinbors (2,5) - Socha (3), Marcjanik (3), Sobieraj (3), Warcholak (3) - Da Silva (2) (66' Zarandia - 2), Kakoko (3,5), Hofbauer (2,5) (72' Łukasiewicz - 2,5), Szwoch (3), Formella (3) - Siemaszko (3,5) (82' Trytko - bez oceny).
Górnik: W. Małecki (3,5) - Matei (2) (44' Tymiński - 2,5), Dźwigała (2), Gerson (2,5), Leandro (2,5) - Bonin (1,5), Atoche (1,5) (84' Ubiparip - bez oceny), Sasin (2), Drewniak (2), Grzelczak (1,5) (67' Hernandez - 2) - Śpiączka (1,5).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
NOTA od 2x45.info: 4.
Żółte kartki: Leandro, Bonin, Hernandez.
Widzów: 5623.
Piłkarz meczu: Yannick Kakoko.
Autor: Przemysław Michalak
Copyright Arka Gdynia |