Aktualności
12.05.2017
Ważna decyzja w Arce przed kluczowymi meczami.
Trener Arki Leszek Ojrzyński przyznał, że bierze pod uwagę zmianę kapitana w drużynie. Jego zdaniem do tej roli najlepiej nadaje się Krzysztof Sobieraj.
Ważą się losy Arki w ekstraklasie. Trener gdynian uznał, że w tym ważnym momencie na boisku musi być lider z jajami, taki, który pociągnie zespół do walki. Od początku tego sezonu kapitanem jest Słowak Miroslav Božok. W piątkowym meczu z Górnikiem Łęczna z opaską kapitańską ma wyjść Krzysztof Sobieraj. To on przewodził Arce w finale Pucharu Polski z Lechem Poznań. Słynny okrzyk obrońcy przed dogrywką, kiedy mobilizował kolegów, stał się już kultowym obrazkiem w Gdyni.
- Myślimy o zmianie kapitana. Krzysiek sprawdził się w tej roli w Warszawie. W piątek kibice zobaczą kto będzie kapitanem - mówi Leszek Ojrzyński.
W składzie gdynian należy spodziewać się kilku zmian. - Sytuacja kadrowa jest zdecydowanie lepsza niż przed Cracovią. Mam już do dyspozycji piłkarzy, którzy w Krakowie nie grali (Dominik Hofbauer, Marcus Vinicius). Pole manewru jest większe. Ostatni mecz nam nie wyszedł, ale jesteśmy gotowi i zwarci na walkę z Górnikiem. Górnik to zespół dużo biegający. Ma kilku wiodących piłkarzy. W odstępie kilku dni gramy trzy mecze, będą rotacje w składzie - tłumaczy trener Arki.
Pod wodzą Ojrzyńskiego Arka jeszcze nie wygrała w lidze. Zanotowała dwa remisy (1:1 z Wisłą Płock i 1:1 z Piastem Gliwice), dwa razy też przegrała: 1:2 z Lechią Gdańsk i 0:2 z Cracovią.
- Z Płockiem straciliśmy jeden punkt, z Piastem dwa, zwycięstwa wymknęły nam się w ostatniej chwili. Cracovia to już zamknięty rozdział. Na ofensywą grę trzeba jeszcze poczekać. Na pewno jednak musimy zagrać odważniej niż ostatnio w Krakowie. Kibice chcieliby żebyśmy strzelali więcej goli, wszystko w swoim czasie. Na razie robimy wszystko żeby punktować. Na tym spotkaniu świat się nie kończy. Z drugiej strony brak wygrane może utrudnić nam walkę o utrzymanie, dlatego traktujemy ten mecz jak najważniejszy - podkreśla Ojrzyński.
- Szybko musiałem pewne rzeczy w Arce pozmieniać. Mogliśmy hulać do przodu i dostać cztery, pięć bramek. A to było tak niedawno. W pięciu meczach przed moim przyjściem Arka straciła 20, w kolejnych pięciu, gdy tu pracuję, siedem, w tym jedną z Lechem w finale - dodaje szkoleniowiec, który podobnie jak jego poprzednik Grzegorz Niciński nie może wydobyć pełni potencjału z Mateusza Szwocha.
- Niektórych zawodników trzeba poświęcić, bo drużyna jest najważniejsza. Takie to już jest nasze polskie podejście. Na Zachodzie każdy by nas wspierał, wyciągał pozytywy. Ale w Polsce gdy nie idzie, to się dobija, skupia tylko na negatywach. To nasza narodowa przywara. W takich realiach funkcjonujemy. Wielkie przeżycie na Stadionie Narodowym kosztowało nas mnóstwo energii. Wierzyłem, że będzie lepiej, wyszło jak wyszło. Patrząc na historię, to większość drużyn po zdobyciu Pucharu Polski, przegrywała w lidze. Nie jesteśmy pod tym względem jedyni. W innych krajach finał rozrywany jest po lidze, a nie w trakcie rozgrywek. Nam to się odbiło czkawką. Obyśmy szybko wrócili na drogę punktową. Zdobyliśmy puchar, teraz trzeba utrzymać ligę - podkreśla Ojrzyński.
- Przychodząc tutaj, wiedziałem, że są dwa cele do zrealizowana. Utrzymanie to priorytet. To walka o przyszłość klubu, bo bez pucharu moglibyśmy się obyć. Pewnie, fajnie wystąpić w europejskich pucharach, ale wypada być wtedy w ekstraklasie, ma się wtedy większe możliwości. Walczymy o byt Arki. Chcemy w końcu wycisnąć to upragnione zwycięstwo, dwa razy byliśmy już blisko, chociaż nie zachwyciliśmy. W piątek mamy szansę pokazać się z lepszej strony - podsumowuje szkoleniowiec.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |