TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

29.04.2017

Arka wypuściła z rąk kolejne zwycięstwo.

W pierwszym meczu grupy spadkowej Lotto Ekstraklasy (31. kolejka), Arka Gdynia zremisowała przed własną publicznością z Piastem Gliwice (1:1).
 
Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego powtórzyli wyczyn sprzed tygodnia, gdy w ostatniej minucie stracili gola (i dwa punkty) z Wisłą Płock. Niektórzy żartują, że dopiero runda finałowa to mecze o trzy punkty. Z uwagi na podział punktów po rundzie zasadniczej często mówi się że rozgrywają się tam mecze o 1,5 punktu.
 
Niemniej ten mecz, przynajmniej dla Arki, to nie był tylko mecz o 3 "oczka". W ich sytuacji w tabeli i z ich terminarzem ten mecz mógł mieć kapitalne znaczenie dla sytuacji w strefie spadkowej, a przede wszystkim dla walki Arki o utrzymanie.
 
Zaczęło się bardzo dobrze dla gospodarzy. Marcin Warcholak dośrodkował z lewej strony, szczupakiem na piłkę rzucił się Rafał Siemaszko i… ręką zagrał Hebert, a sędzia nie miał wątpliwości dyktując karnego. Obrońca Piasta ma problem z trzymaniem rąk przy ciele na stadionie w Gdyni. Gdy Arka poprzednio grała tu z Piastem również sprokurował karnego zagraniem ręką, chociaż zrehabilitował się golem w końcówce spotkania. Do jedenastki podszedł Mateusz Szwoch, który nie dał szans Jakubowi Szmatule.
 
Arka prowadziła po dziesięciu minutach meczu i w zasadzie to ją zadowalało. Ani gospodarze ani goście nie szarżowali w tym meczu, a na boisku działo się tyle, że realizator miał pewnie problem ze zrobieniem minutowego skrótu z pierwszej połowy. Zmiany były nieuniknione i aż dwóch roszad dokonał Piast licząc na nowe rozdanie. Przez pierwsze pięć minut drugiej połowy goście niemal zamknęli Arkę na swojej połowie. Najbliżej strzelenia gola był Jankowski, wprowadzony właśnie w przerwie. Zawodnik Piasta urwał się lewą stroną i oddał strzał z ostrego kąta. Pavels Steinbors instynktownie interweniował i tylko to uratowało Arkę od straty gola.
 
Trener Leszek Ojrzyński z furią gestykulował przy linii bocznej, a Michał Nalepa, który siedział akurat na trybunie prasowej, z ogromnym napięciem oglądał poczynania swoich kolegów. Wszystkim na stadionie ciśnienie podniosło się jednak najbardziej, gdy Adamowi Mójcie zeszła piłka z nogi na lewej stronie i z dośrodkowania zrobił się strzał niemal w okienko. Bramka jednak nie padła, a mecz trochę się uspokoił. Przynajmniej pod względem piłkarskim bo na pewno emocje nie opadły.
 
Piłkarze Piasta musieli czasem uciec się do faulu i w krótkim czasie obejrzeli dwie żółte kartki. Niektórzy domagali się nawet czerwonej kartki dla Mójty po tym jak wyciął Yannick Sambeę równo z trawą gdy ten nie miał już nawet piłki przy nodze. Mójta przetrwał do końca meczu, ale nie można tego powiedzieć o Aleksandarze Sedlarze, który w ciągu dwóch minut obejrzał dwie żółte kartki. Osamotniony Przemysław Trytko miał przed sobą dwóch piłkarzy Piasta i całą wolną połowę gości. Minął jednego, a następnie został wycięty przez Sedlara. Sędzia i tak był pobłażliwy dla gracza gości, gdyż mógł mu pokazać bezpośrednio czerwoną kartkę.
 
Od 74. minuty Arka miała więc wymarzoną sytuację: prowadziła i grała w przewadze, ale… Wszystko zaprzepaściła. W 88. minucie po wstrzeleniu piłki w pole karne i niewielkim rykoszecie sam na sam z bramką stanął Maciej Jankowski. Nie zmarnował okazji pewnie pakując piłkę do siatki. Mecz zakończył się remisem i to na własne życzenie Arki.
 
Atrakcyjność meczu: 5/10
 
Piłkarz meczu: Maciej Jankowski

Adam Kamiński







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia