Aktualności
16.04.2017
Lechia - Arka. Poczet bohaterów.
Arka Gdynia
Stanisław Burzyński. Jeden z wielu zawodników, którzy w trakcie swojej kariery reprezentowali barwy zarówno Arki, jak i Lechii. Był nawet wychowankiem gdańskiego klubu i jako zawodnik biało-zielonych również grał w derbach. Jednak to w Arce osiągnął szczytową formę, a cztery potyczki z Lechią w sezonach 1972/73 oraz 1973/74 były jego popisami. Wpuścił w nich raptem jedną bramkę, wielokrotnie popisując się świetnymi interwencjami.
Jego fantastyczna dyspozycja w barwach Arki zaowocowała transferem do budującego swoją potęgę Widzewa Łódź. Niedługo później zadebiutował w reprezentacji Polski. Jego wspaniale rozwijającą się karierę przerwał w 1980 roku tragiczny wypadek samochodowy. Będący pod wpływem alkoholu Burzyński potrącił ze skutkiem śmiertelnym 86-letniego mężczyznę i został skazany na karę więzienia. Po wyjściu na wolność grał jeszcze m.in. w Bałtyku i Arce, ale nie mogąc żyć ze świadomością zabicia człowieka w wieku 43 lat popełnił samobójstwo.
Zbigniew Bieliński. Legenda klubu, wieloletni filar defensywy żółto-niebieskich, razem z Arką wywalczył m.in. Puchar Polski w 1979 roku. Również w derbach zapisał piękną kartę, w sumie zagrał aż w sześciu meczach z Lechią. Wystąpił też w spotkaniu najbardziej pamiętnym ze strony Arki – w maju 1976 roku. Gdynianie zagrali w nim wręcz perfekcyjnie w obronie, a zwycięstwo 1:0 przesądziło, zresztą kosztem Lechii, o ich awansie do ekstraklasy. W niej Bieliński rozegrał aż 190 meczów, co do dziś jest nie pobitym rekordem klubowym. W uznaniu jego zasług na koszulkach Arki zastrzeżony został nr 5, z którym Bieliński grał na plecach przez niemal całą karierę.
Zygmunt Gadecki. Zdobył pierwszego dla Arki gola w potyczkach z Lechią – honorowego (na 1:2) we wspomnianych pierwszych derbach Trójmiasta. Jeszcze ważniejszą bramkę strzelił on niemal dokładnie rok później – 15 września 1965 roku. Jego gol otworzył bowiem wynik spotkania, w którym Arka odniosła pierwsze wyjazdowe zwycięstwo nad Lechią (2:1)
Kariera piłkarska Gadeckiego – błyskotliwego skrzydłowego o świetnej technice – była niezwykle barwna. Startował do niej w Arce, aby po kilku latach przenieść się do Lechii. Tam występował w sumie przez cztery sezony, z dwuletnią przerwą na pobyt w Legii Warszawa, gdzie odbywał służbę wojskową. Po powrocie do Gdańska Gadecki nie mógł znaleźć sobie miejsca w Lechii. Popadał w konflikty z kolegami z zespołu, coraz częściej siadał na ławce rezerwowych. Atmosfera robiła się nieprzyjemna. Wreszcie w 1962 roku „Gacek” wykonał niespodziewaną woltę i wrócił do II-ligowej wówczas Arki. Od tego momentu każdy mecz z Lechią stał się dla niego walką na śmierć i życie. Był zawsze jednym z najlepszych na boisku, harował za trzech, no i strzelił dwie wspomniane bramki.
Adam Mięciel. Może trudno w to uwierzyć, ale żółto-niebiescy ostatnie ligowe zwycięstwo w Gdańsku odnieśli... 43 lata temu. 7 kwietnia 1974 roku Arka wygrała z Lechią 1:0, a złotą bramkę zdobył Adam Mięciel (na zdjęciu poniżej stoi trzeci od lewej). Młodszym kibicom nazwisko to kojarzy się bardziej z Marcinem – byłym reprezentantem Polski, piłkarzem m.in. Lechii, Legii Warszawa, PAOK Saloniki czy VfL Bochum. To syn Adama, który zrobił może większą karierę niż ojciec, ale gola strzelonego w derbach Trójmiasta w swojej sportowej biografii nie ma. Na dodatek gol Mięciela-seniora to jedno z najpiękniejszych trafień w historii meczów Lechii z Arką – to była indywidualna akcja zakończona fantastycznym strzałem z ostrego kąta.
Andrzej Szybalski. Autor kto wie czy nie najważniejszego trafienia gdynian w historii meczów z Lechią. Szybalski (na zdjęciu powyżej stoi drugi od prawej) przesądził o zwycięstwie żółto-niebieskich we wspomnianym już meczu z maja 1976 roku. Zwycięstwo 1:0 dało Arce awans do ekstraklasy i zapoczątkowało najdłuższy pobyt tego zespołu w najwyższej klasie rozgrywkowej – trwał on sześć sezonów z rzędu.
Grzegorz Niciński. Jedyny piłkarz Arki, który strzelił zwycięskie bramki w dwóch meczach z Lechią. Obie dały wygrane po 1:0, a dzieliło je aż... 13 lat! Pierwsza została strzelona w 1994 roku, druga w 2007. W międzyczasie Niciński zwiedził kilka polskich klubów (m.in. Pogoń Szczecin i Wisłę Kraków), ale wiadomo było, że na koniec kariery wróci do Gdyni. I jeszcze zdążył wbić gola Lechii. Ostatnie 2,5 roku był trenerem żółto-niebieskich, poprowadził ich w pierwszych po wielu latach derbach ekstraklasy (remis 1:1), ale do poniedziałkowego rewanżu nie doczekał. Został zwolniony dosłownie kilka dni przed nim.
Tomasz Osowski
Copyright Arka Gdynia |