Aktualności
17.03.2017
Rafał Siemaszko strzela ostatnio jak na zawołanie.
Goleador w Arce? Wystarczy spojrzeć na liczby, by się przekonać, że to prawda. Pięć goli w ostatnich sześciu meczach to u jakiegokolwiek zawodnika w zespole z Gdyni widok wręcz abstrakcyjny. A kiedy dodamy do tego jeszcze fakt, że owe statystyki pewien gracz wyrobił nie rozgrywając pełnego wymiaru czasowego w tych meczach – teza o takiej skuteczności przez większość z was zostałaby obalona.
Tymczasem Rafał Siemaszko – bo o nim mówimy – nie ma zamiaru zatrzymać się ani na chwilę. Jeszcze przed rozpoczęciem obecnego sezonu, podekscytowany mówił:
– Zagrałem w ekstraklasie już kilka spotkań. Wtedy to było spełnienie moich marzeń. Teraz chciałbym do tego dorzucić jakiegoś gola.
Dorzucił ich nawet sześć (plus dwa w Pucharze Polski) i dogonił lidera w klasyfikacji strzelców drużyny tego sezonu, Marcusa da Silvę. A przecież to ciągle "pół rezerwowy, pół podstawowy" piłkarz Arki. Ostatnio bowiem wychodzi z roli dżokera, bo Grzegorz Niciński coraz częściej stawia na niego od pierwszej minuty.
Nie ma się co tym decyzjom dziwić. Szkoleniowiec gdynian chciałby mieć rzecz jasna takiego snajpera w odwodzie, lecz Siemaszko dzisiaj znacznie przewyższa resztę napastników Arki – szkoda go więc dusić wśród rezerwowych.
Od początku obecnych rozgrywek Siemaszko imponował formą. Widać było, że to może być jego najlepszy sezon w karierze. Już teraz można stwierdzić, że tak właśnie jest.
Po pięciu kolejkach miał dwa strzelone gole, mimo że był tylko zmiennikiem. Nie przekonało to Nicińskiego i 30-latek dalej grywał jedynie w drugich połowach. Do pierwszego z pięciu spotkań wspomnianej złotej serii Siemaszko tylko dwukrotnie wystąpił od początku (i to dwa razy w Pucharze Polski). Po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce w meczu ligowym wybiegł dopiero 12 grudnia (przeciwko Jagiellonii w 19. kolejce). I rozpoczął wtedy swoją znakomitą serię...
We wspomnianych ostatnich sześciu meczach tylko raz zagrał w pełnym wymiarze czasowym i tylko przeciwko Cracovii przy Kałuży nie zdobył gola. W sumie w tych starciach zaliczył 318 minut na 540 możliwych. Statystycznie więc Siemaszko trafiał do siatki w tym okresie z częstotliwością niewiele przekraczającą godzinę (co 63 minuty).
Biorąc zaś pod uwagę całe rozgrywki, jest piątym w lidze zawodnikiem pod tym względem:
Zimą Arka z uporem maniaka szukała nowych napastników. Ściągnęła dwóch: Przemysława Trytkę i Josipa Barisicia. O ile pierwszy powoli wkomponowuje się do gdyńskiego zespołu, o tyle brak drugiego w każdym z ostatnich trzech spotkań przeszło niezauważone. Wszystko dlatego, że z nawiązką braki w ataku wypełnia Siemaszko.
Czy podtrzyma swoją passę? Najbliższa okazja, by to sprawdzić, w sobotę (godz. 15.30) przeciwko Piastowi w Gliwicach. Dyspozycja 30-latka może się okazać dla zespołu kluczowa.
Dawid Kowalski
Copyright Arka Gdynia |