Aktualności
08.03.2017
Wrócił z Kazachstanu i strzela. Trytko odbudowuje się w Polsce.
Z Cracovią Przemysław Trytko strzelił pierwszego gola w ekstraklasie po powrocie z Kazachstanu. Na kolejną bramkę w gdyńskim zespole czekał 2489 dni.
Był 11 maja 2010 roku. Arka rozgrywała mecz 29. kolejki sezonu z Piastem Gliwice. Zbliżała się 86. minuta. Gdynianie prowadzili 1:0, a za chwilę już 2:0, bo gola strzelił Przemysław Trytko (żółto-niebiescy wygrali 2:1). Niespełna siedem lat po tej bramce, a dokładnie 2489 dni znów wpisał się na listę strzelców w Arce. W Krakowie w 42. minucie wyszedł sam na sam z Grzegorzem Sandomierskim, nie dając mu szans na skuteczną interwencję.
Kazachski Dubaj
W sezonie 2009/10 Arka utrzymała się w ekstraklasie, ale Trytko odszedł z klubu. Nie udało się wykupić go z Energie Cottbus i trafił do Jagiellonii Białystok, a potem przeszedł drogę z Polonii Bytom przez FC Carl Zeiss Jenę, do Korony Kielce. Dla Korony ostatnią bramkę zdobył 29 sierpnia 2015 roku, kiedy wykorzystał rzut karny w meczu z Pogonią Szczecin. To było jego ostatnie trafienie w ekstraklasie. Do minionej soboty. Ostatni rok spędził bowiem w kazachskim FK Atyrau.
- Poziom ligi jest zbliżony do polskiej ekstraklasy. Brylują tam dwa zespoły: FK Astana i Kajrat Ałmaty. Reszta stawki prezentuje klasę podobną do naszych drużyn. Także wyniki polskich zespołów z kazachskich w pucharach to nie żaden przypadek. Nie mamy co uważać się za lepszych. Tam też dobrze grają w piłkę, a życie toczy się tak samo normalnie. Na pewno infrastruktura w Polsce jest lepsza. Z drugiej strony Astana i Kajrat mają taką bazę, której nie powstydziłaby się Legia - opowiada Trytko, którego Kazachstan pozytywnie zaskoczył, a zwłaszcza stolica kraju.
- Astana jest po prostu piękna. Jest nawet bardziej rozbudowana niż Warszawa. To taki mały Dubaj. Dużo świateł, szklanych budynków. Nie spodziewałem, że to tak nowoczesne miasto - mówi z entuzjazmem napastnik.
- Najbardziej w oczy rzucił mi się ogrom tego kraju. Jeżdżąc na mecz pokonywaliśmy duże odległości. Tylko raz wybraliśmy się w podróż autokarem, a tak to samolotem. Często mieliśmy po dwie przesiadki. Nie dość, że podróż była długa, to jeszcze męcząca - dodaje.
Już nie kumpel, a szef
W FK Atyrau Trytko radził sobie całkiem dobrze. W 28 meczach strzelił siedem bramek i miał dwie asysty. Do Arki wrócił zimą i pierwsze co musiał zrobić to... zmienić nastawienie wobec Grzegorza Nicińskiego. Niegdyś byli kolegami z drużyny. Grali razem w Arce przez półtorej sezonu.
Teraz Niciński jest jego przełożonym.
- Nie mam z tym problemu. To jest mój szef. Myślę, że z powodu naszej wcześniej znajomości, żadnej taryfy ulgowej u trenera nie będę miał. Nie chcę go zawieść - mówił. Jak obiecywał, tak zrobił. Z Koroną wyszedł pierwszy raz w tej rundzie w podstawowym składzie. I zaliczył asystę. Z Cracovią strzelił gola, który dał gdynianom prowadzenie, a ostatecznie zapewnił cenny remis 1:1.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |