Aktualności
03.03.2017
Zmiennik doskonały?
– Strzelisz coś dzisiaj? – padło pytanie do Siemaszki przed półfinałowym meczem Pucharu Polski w Suwałkach z Wigrami.
– Pewnie, że strzelę. Norma będzie wyrobiona – żartował napastnik, choć pewnie nie zdawał sobie sprawy, że w kolejnym meczu znowu wpisze się na listę strzelców.
Najpierw jednak po raz kolejny usiadł na ławce, lecz było to w pełni wytłumaczalne. Trener Grzegorz Niciński spojrzał tylko na liczby swojego napastnika i pomyślał, że większą korzyść dla zespołu ten przyniesie, gdy wejdzie z ławki. Nie mylił się. Taktyka z Siemaszką na podmęczonych rywali ma przełożenie nie tylko na jakość jego gry na tle reszty drużyny, ale też przynosi wymierne korzyści – gole. Cztery z siedmiu trafień – czyli większość w tym sezonie – Siemaszko zdobył, występując właśnie w roli rezerwowego.
– Wtedy (przeciwko Koronie Kielce – przyp. red.) strzeliłem po trzech minutach od wejścia, to teraz po dwóch – śmiał się dalej przed starciem z Wigrami. Obietnicy nie spełnił, ale zdobycie gola siedem minut po pojawieniu się na boisku to wynik wciąż imponujący.
Mimo przekroczenia bariery 30 lat, Siemaszko nie ma zamiaru jedynie dograć do końca swojej kariery. Chce być postacią dostrzegalną, mimo, że ciągle zmuszony jest atakować z głębokich otchłani. Kiedy zaś tylko dostaje swoją szansę, zazwyczaj w pełni się odpłaca i... w kolejnym meczu znowu ląduje na ławce. To go jednak nie zraża, pracuje jeszcze ciężej. I sytuacja się powtarza.
Niciński po pewnym czasie zdał sobie sprawę, że posiadanie asa w rękawie to spory atut, dlatego Siemaszko miejsce w polu karnym znajduje zazwyczaj w drugiej połowie – wtedy pojawia się na boisku.
To bez wątpienia jego najlepszy sezon w karierze. Mało kto podejrzewał, że to właśnie Siemaszko jako pierwszy napastnik Arki zdobędzie dwucyfrową liczbę goli. A ma do tego najbliższej. Zdobył już siedem goli (pięć w lidze, dwa w pucharze) i nie wydaje się, by miał przystopować. Wystarczy spojrzeć na ostatnie cztery mecze. W każdym z nich filigranowy snajper znajdował drogę do bramki, strzelając w tym sezonie średnio co 127 minut.
Nie przeraził się konkurencji, choć priorytetem klubu na zimowe wzmocnienia był właśnie napastnik. 30 latek swoją grą pokazał jednak, że „Przecież go macie!” i dzisiaj to on jest najbardziej doceniany wśród kibiców.
Jakie ma szansę na występ w sobotę (godz. 15.30) przy Kałuży z Cracovią? To spora zagadka, bo skoro ktoś tak świetnie wywiązuję się z roli jokera, to może warto by nadal ją pełnił? Z drugiej strony sam Siemaszko zapewne marzy w końcu o regularnych występach od pierwszego gwizdka.
Dawid Kowalski
Copyright Arka Gdynia |