TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

08.10.2007

Śląskiego koszmaru część druga

Śląskie powietrze nie służy piłkarzom Arki. Po porażce z Piastem Gliwice, tym razem żółto-niebiescy polegli w Jastrzębiu 0:2 (0:1). Jest to o tyle bolesny rezultat, gdyż po remisie Tura Turek z Wisłą Płock i porażce Znicza z Motorem, była szansa na zadomowienie się w czołówce drugoligowej tabeli.

Arka przystąpiła do meczu osłabiona brakiem Tomasza Mazurkiewicza, którego nieoczekiwanie zmogła grypa. W jego miejsce od pierwszej minuty wybiegł rekonwalescent Krzysztof Przytuła, dla którego był to pierwszy mecz po półrocznej przerwie. Żółto-niebiescy od pierwszych minut imponowali wyższą kulturą gry i starali się dłużej utrzymywać przy piłce. Jednak za dużo z tego nie wynikało, gdyż nie potrafili sobie stworzyć żadnej czystej sytuacji strzeleckiej.

Za to okazje mieli gospodarze, którzy schowani za podwójną gardą czekali na błędy wysoko ustawionej defensywy Arki. Już w trzynastej minucie Marcin Narwojsz mógł dać prowadzenie Jastrzębiu. Fatalny błąd popełnił Paweł Weinar, któremu Narwojsz odebrał piłkę daleko od bramki Bledzewskiego i od razu pognał w jego kierunku. Na całe szczęście, napastnikowi Jastrzębia zabrakło już sił by oddać celny strzał i piłka wyszła na aut bramkowy.

W 26. minucie gospodarze znów mieli sytuację sam na sam. Tym razem oko w oko z Bledzewskim stanął Małkowski, ale nasz bramkarz popisał się świetną interwencją. Cała akcja była wynikiem źle zastawionej pułapki ofsajdowej.

Arce wyraźnie brakowało pomysłu na szybki i skuteczny atak. Dośrodkowania ze skrzydeł najczęściej grzęzły w rękawicach Jakuba Kafki albo szybsi byli obrońcy. Mimo to kilka akcji Arki mogło się podobać, a przede wszystkim szybka wymiana podań między Łabędzkim, Wachowiczem i Nicińskim.

Kiedy wydawało się, że Arka opanowała sytuację na boisku gospodarze strzelili gola. Wszystko zaczęło się od straty Olgierda Moskalewicza, któremu piłkę wyłuskał Bartosz Woźniak, pognał prawą stroną boiska i dośrodkował w pole karne. Dobrze ustawiony Tomasz Sokołowski nie trafił w piłkę i Robert Żbikowski bezlitoście wykorzystał sytuację, nie dając szans Bledzewskiemu.

Już po 60. sekundach Arka mogła wyrównać. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego powstało ogromne zamieszanie w polu karnym Jastrzębia, ale strzał wślizgiem Sobieraja został zablokowany przez jednego z obrońców.

Ponad stuosobowa grupa kibiców Arki, która dotarła na stadion Jastrzębia, zapewne miała nadzieję, że po przerwie Arka zaatakuje, zagra szybko i z pomysłem. Niestety już w 49. minucie gospodarze zadali drugi cios. Tym razem Łukasz Kowalski nie zdołał przeciąć podania do Małkowskiego, który pociągnął lewą stroną i zagrał do nieobstawionego Żbikowskiego. Napastnik gości nie mógł nie trafić do pustej bramki.

W 56 minucie Damian Nawrocik był bliski zdobycia kontaktowego gola dla Arki. Niestety jego dobry strzał z 20. metrów minimalnie minął słupek. W 61. minucie Marcin Wachowicz wepchął piłkę do bramki, ale sędzia liniowy prawidłowo zasygnalizował pozycję spaloną.

To w zasadzie były już wszystkie godne odnotowania sytuacje strzeleckie Arki. Jeszcze Olgierd Moskalewicz starał się nękać Kafkę strzałami z dystansu, ale to również nie przyniosło efektu. Po doliczeniu pięciu minut, sędzia główny zakończył spotkanie i druga porażka Arki stała się faktem.

SKŁADY

Pacior







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia