Aktualności
13.08.2016
Czy Arka utrzyma w Gdyni status twierdzy?
W sobotę (godz. 15.30) przeciwko Śląskowi Wrocław Arka będzie miała szansę udowodnić, że mimo słabych meczów wyjazdowych, w Gdyni czuje się, jak... ryba w wodzie. Czy trzeci mecz na własnym boisku zakończy się trzecim triumfem żółto-niebieskich?
Najbliższy mecz Arki w ekstraklasie da odpowiedź na kilka ważnych pytań. Przede wszystkim, czy mecz w Białymstoku (porażka 1:4) był zwykłym faux pas i gdynian dalej stać na to, by namieszać w lidze? Czy Śląsk w końcu straci bramkę w tym sezonie ekstraklasowym? I w końcu: czy piłkarze Arki tym razem posłuchają zaleceń trenera i wyeliminują z zespołu przeciwnika jego najgroźniejsze atuty?
- Niełatwo zachować czyste konto w czterech kolejnych meczach, a Śląsk tego dokonał - rozpoczął szkoleniowiec Arki Grzegorz Niciński.
- Z ich statystyk wynika, że dbają bardziej o to, żeby zagrać na zero z tyłu. Raz na kilka sytuacji coś uda się trafić, ale ich główną filozofią jest zabezpieczenie własnej bramki - dodaje były gracz Śląska, a obecnie obrońca Arki Tadeusz Socha.
- Jestem przekonany, że mimo świetnej organizacji w defensywie Śląska, będziemy mieli w meczu kilka sytuacji. Nasza już w tym głowa, żeby zamienić je na gole - twierdzi zaś napastnik Dariusz Zjawiński.
Kwestią zasadniczą pozostaje również skład, jaki do gry wystawi trener żółto-niebieskich. Czy będą roszady, czy może po raz piąty konsekwentnie postawi na tych samych zawodników? Grając jednak takim samym zestawieniem ciężko będzie Arce z każdym kolejnym meczem zaskakiwać następnych rywali. Ci po prostu nauczą się gdyńskiego ustawienia.
- Piłkarze, którzy nie grają na co dzień wielu minut w ekstraklasie, muszą być cierpliwi, bo roszady w składzie na ligę na pewno będą. Nie zagramy przecież jedną jedenastką wszystkich spotkań - mówi Niciński. - A czy zmiany będą już w meczu ze Śląskiem? Nie odpowiem teraz na to pytanie - dodaje tajemniczo.
Arkę czeka szansa na rehabilitację po fatalnym występie w Białymstoku. Trzeba jednak przede wszystkim spełnić założenia taktyczne, z którymi gdynianie rozminęli się na Podlasiu. Wyłączony z gry miał bowiem zostać Konstantin Vassiljev, który ostatecznie strzelił dwa gole dla Jagiellonii. Teraz oczy arkowców mają być skupione na playmakerze Śląska, Japończyku Ryocie Morioce.
- Szczególną uwagę musimy zwrócić na Moriokę i w końcu dobrze wypełnić zadanie, neutralizując atuty rywala - zauważa Niciński.
Dawid Kowalski
Copyright Arka Gdynia |