TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

17.09.2007

Zwycięstwo Arki w Łomży!!

Arka Gdynia odnotowała wczoraj drugie z rzędu zwycięstwo na wyjeździe. Po całkiej dobrej grze pokonała ŁKS Łomża 2:1 (1:0) i w wyniku korzystnych rezultatów innych spotkań, znacznie zmniejszyła swój dystans do czołówki. Wczorajsze zwycięstwo cieszy tym bardziej, gdyż Arka zagrała o wiele lepiej niż w poprzednich remisowych meczach. Atakowała i stworzyła sobie wiele okazji bramkowych. No i chyba to co najważniejsze - nie robiła prostych błędów w obronie. Mimo silnego wiatru i nasiąkniętej murawy, para naszych stoperów zagrała bardzo dobrze.

RELACJA

Początkowe minuty spotkania nie zapowiadały ciekawego meczu. Arka grała dość ospale i nie stwarzała zagrożenia pod bramką gospodarzy. ŁKS starał się atakować z animuszem, ale robił to dość nieporadnie i bez dobrego planu. W 16 minucie Olgierd Moskalewicz stracił piłkę w środku boiska, co wykorzystał pomocnik gospodarzy i posłał natychmiastowego crossa do Maxwella Kalu, który znajdował się 16 metrów od bramki Andrzeja Bledzewskiego. Tylko dzięki przytomnej interwencji Marka Szyndrowskiego, czarnoskóry napastnik nie znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Arki. Kolejna groźna sytuacja miała miejsce dopiero w 30 minucie gry. Z lewej strony pola karnego dośrodkowywał Adamski. Piłka leciała dość niemrawo wzdłuż bramki Arki, ale oślepiony słońcem Bledzewski minął się z nią. Wydawało się, że Damian Świerblewski opanuje piłkę i skieruje do pustej bramki, ale na nasze szczęście nie zdołał jej dobrze przyjąć.

Ta sytuacja podziałała na Arkę mobilizująco. Już minutę później Sokołowski dopadł do bezpańskiej piłki na 18 metrze, uderzył z całych sił, ale ta jak na złość zatrzymała się na słupku bramki Kamila Ulmana. Arka przejęła inicjatywę i zaczęła grać krótkimi podaniami, które wprowadzały dezorientację wśród zawodników ŁKS-u. W 37 minucie Arka miała pierwszą stuprocentową okazję. Z lewej strony pola karnego doskonale dośrodkował Piotrek Bazler. Piłka lądowała „na nosie” Grzegorza Nicińskiego, ale niestety strzał był minimalnie niecelny i piłka minęła słupek.

Cztery minuty później Arka prowadziła już 1:0. „Nitek” rozpoczął doskonałą kontrę, zagrywając długą piłkę na wolne pole. Dopadł do niej Marcin Wachowicz, który popędził jeszcze kilka metrów dalej i zagrał na 6 metr przed bramką Ulmana. Tam z piłką minął się, dobiegający za akcją Niciński, ale za nim wyrósł Olo Moskalewicz, który wepchnął ją do siatki. Jednak niewiele brakowało by radość Arki trwała zaledwie trzy minuty. W 44 minucie sędzia Siedlecki niesłusznie podyktował dla gospodarzy rzut wolny z 16 metrów. Piłkę świetnie uderzył Łukasz Adamski, ale ku uldze ponad 100 – osobowej grupie kibiców Arki, zatrzymała się ona na poprzeczce i wyszła w pole.

Drugą połowę Arka zaczęła powoli i niepotrzebnie oddała inicjatywę gospodarzom. Zemściło się to już w 54 minucie kiedy ŁKS wyrównał. Łukasz Adamski wykonywał rzut rożny z lewej strony. Piłka uderzona przez niego nabrała takiej rotacji, że minęła obrońców i bramkarza, a Damian Świerblewski wepchnął ją do siarki z najbliższej doległości. A pomyśleć, że minutę wcześniej Tomek Sokołowski wpadł w pole karne ŁKS-u, minął obrońców, oddał piękny strzał, ale niestety tylko w boczną siatkę. Gdyby „Sokół” wykorzystał tę okazję, Arka nie musiałaby znów przeżywać nerwowych chwil. Łomżynianie złapali wiatr w żagle i nie schodzili z połowy żółto-niebieskich. Dopiero po 10 minutach nasza drużyna zaczęła grać lepiej. Na efekty nie musieliśmy długo czekać. W 66 minucie padł gol dla Arki, ale niestety ze spalonego. Z prawej strony w pole karne wpadł przestawiony na prawą pomoc Sokołowski, okiwał kilku przeciwników i oddał strzał. Piłka odbiła się jeszcze od, któregoś z obrońców i prawdopodobnie zmierzała już do bramki. Jednak niedaleko słupka stał Bazler, który odruchowo dobił ją dla pewności. Niestety nie zauważył, że znajduje się na pozycji spalonej i sędzia nie mógł uznać tego gola. W 72 minucie przypomniał o sobie Marcin Wachowicz, który zerwał się z lewej strony po doskonałym podaniu Tomka Mazurwiekiwcza i pognał sam na sam z Ulmanem. Ten niestety po raz kolejny pokazał, że bardzo dobrze zna swój fach i wyszedł z tej akcji obronną ręką. Od tej chwili Arka nie schodziła z połowy gospodarzy, ciągle atakując. Sokołowski szalał po prawej stronie i robił co chciał z obrońcami ŁKS-u. Dobrą okazję miał znów Wachowicz, Bazler minimalnie nie trafił atomowym wolejem z 22 metrów a strzał Nicińskiego pięknie bronił Ulman.

W 82 bramkarz gospodarzy nie miał już tyle szczęścia. Właśnie wtedy doskonałym podaniem popisał się Łukasz Kowalski, który zagrał płasko do Wachowicza, a ten z kilku metrów strzelił nie do obrony! Arka prowadziła 2:1 i nie zamierzała na tym poprzestać. W 87 minucie „Kowal” strzelił głową w niesamowity sposób, ale Kamil Ulman obronił piłkę, tylko sobie znanym sposobem. Arce już nic nie mogło się stać.

Drugie zwycięstwo z rzędu bardzo cieszy, gdyż pozwoliło Arce zmniejszyć dystans do czołówki II ligi. W dodatku żaden z zawodników nie nabawił się urazu, co jest bardzo dobrą nowiną wobec trudnej sytuacji kadrowej. Co więcej, na środowy mecz z Turem Turek powinien być już zdrowy Bartosz Karwan. Kto wie czy na ławce rezerwowych nie zasiądzie też Marcin Chmiest?

Pacior







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia