TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

28.05.2016

Kupcewicz apeluje o spokój po awansie Arki.

Janusz Kupcewicz dostał od piłkarzy Arki wspaniały prezent na 60. urodziny. O ich szansach w ekstraklasie były reprezentant Polski wypowiada się jednak ostrożnie.


- Mam pewność, że w przyszłym sezonie w Gdyni nie zobaczymy zupełnie nowej drużyny, a zespół, który wywalczył awans uzupełniony kilkoma graczami. Arka musi przygotować się na nielekki żywot beniaminka, ponieważ premierowy sezon w nowym środowisku zawsze jest wielkim wyzwaniem. Żółto-niebiescy powinni na początku skupić się na utrzymaniu, a dopiero później pomyśleć o wyższych celach - twierdzi Janusz Kupcewicz, jedna z legend gdyńskiego klubu i reprezentacji Polski.

9 grudnia świętowałem swoją "sześćdziesiątkę" i sam zazdroszczę sobie prezentów jakie sprawił mi los. Najpierw w Teksasie na świat przyszedł mój wnuk, a niedługo później wraz z moim przyjacielem, Marianem Nowackim udałem się w podróż życia do Meksyku. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko jeden rzeczy. Awansu Arki.

Patrząc na postawę żółto-niebieskich już w marcu byłem pewien, że ekstraklasa wróci do Gdyni. Gra podopiecznych Grzegorza Nicińskiego wyróżniała się na tle pozostałych drużyn, a co najważniejsze zespołowi nie zdarzały się wahania formy jak w poprzednich latach. Pamiętam, że zwykle po serii trzech czy czterech zwycięstw coś się zacinało i przychodził okres punktowej "suszy". W drugiej rundzie rozgrywek żółto-niebiescy nie zaliczyli jednak żadnej wpadki o czym sama za siebie mówi imponująca seria meczów bez porażki.

Kibice żółto-niebieskich mają szczęście, ponieważ w klubie pracują rozsądni ludzie z dużym doświadczeniem, którzy z niejednego pieca chleb jedli. Nie mam wątpliwości, że dyrektor Edward Klejndinst znajdzie zawodników, którzy pomogą Arce przynajmniej utrzymać Ekstraklasę. Mam pewność, że w przyszłym sezonie w Gdyni nie zobaczymy zupełnie nowej drużyny, a zespół, który wywalczył awans uzupełniony kilkoma graczami.. Nie ukrywajmy, że poziom najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce jest, mówiąc delikatnie, nie najlepszy, ale to i tak półka wyżej niż I liga. Inna kultura gry i tempo. Dlatego potrzebni są gracze z doświadczeniem, znający jej realia.

Nie jestem zwolennikiem rzucania nazwiskami zawodników, którzy byliby wzmocnieniem dla klubu oraz wróżenia z transferowych fusów. Nie wiem, czy lepszym wyborem w bramce na przyszły sezon byłyby łączony ostatnio z Gdynią Emilijus Zubas czy Konrad Jałocha, który w tej rundzie nie miał zbyt dużo pracy. Gdy napastnicy rywali próbowali go choć na chwilę zatrudnić spisywał się raz lepiej raz gorzej. Sentencja, powtarzana jak mantra przez ekstraklasowych piłkarzy, "wszystko zweryfikuje boisko" pasuje tutaj jak ulał. Ważne, aby w transferowej gorączce nie oszaleć i nie narobić długów jak przed kilkoma laty. O to jestem jednak spokojny, ponieważ dzisiejsza Arka prowadzona jest rozsądnie przez prezesa Wojciecha Pertkiewicza.


Z Jałochą w bramce czy nie Arka musi przygotować się na nielekki żywot beniaminka, ponieważ premierowy sezon w nowym środowisku zawsze jest wielkim wyzwaniem. Moim zdaniem żółto-niebiescy powinni na początku skupić się na utrzymaniu, a dopiero później pomyśleć o  wyższych celach.

 

Wyczyn Zagłębia Lubin, które zakończyło rozgrywki na 3. miejscu uważam za coś niezwykłego i nie spodziewam się, aby gdynian czekał podobny scenariusz. Oczywiście, cała piłkarska familia żyje teraz piękną historią kopciuszka z Leicesteru, na którego zwycięstwo przed startem Premier League stawiali tylko najzagorzalsi fani Lisów. Takich historii życzyłbym sobie jak najwięcej.

Trójmiejscy kibice za to od dawna życzyli sobie derbów i w końcu je dostaną. Jako zawodnik również uczestniczyłem w spotkaniach z Lechią i nawet po tylu latach pamiętam atmosferę panującą podczas tego piłkarskiego święta. Pełny stadion i doping przez pełne 90 minut. Na murawie nikt nie odstawiał nogi, a boisko przeradzało się w pole bitwy, czasem nawet kosztem widowiskowych akcji i pięknych bramek. Cieszę się, że te emocjonujące starcia ponownie będziemy mogli oglądać przynajmniej dwukrotnie.


Janusz Kupcewicz








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia