Aktualności
14.09.2007
Kadrowe dylematy trenera Stawowego (Dziennik Bałtycki)
Dziesiąta kolejka spotkań czeka zespoły drugoligowe. Piłkarze Prokomu Arki wystąpią jednak w lidze po raz dziewiąty, bo przed nimi przecież jeszcze zaległy mecz - i to jaki - z Lechią w Gdańsku. Pierwsze po latach przerwy derby odbędą się jednak dopiero 10 października, a już jutro gdynianie zagrają z ŁKS, ale tym z Łomży.
Zamiast pytać o formę piłkarzy, teraz w Arce pyta się o zdrowie.
- Bez większych zmian - odpowiada trener żółto-niebieskich Wojciech Stawowy. - Do gry wraca jedynie, z grupy kontuzjowanych piłkarzy, Tomek Sokołowski. Generalnie więc zagramy składem zbliżonym do tego, który w poprzednim meczu poradził sobie w Stalowej Woli wygrywając ze Stalą 1:0. Zastanawiam się tylko, kto zastąpi kontuzjowanego w tym spotkaniu Bartka Ławę. Kandydatów jest trzech, to Darek Ulanowski, Paweł Weinar i Michał Łabędzki. Gry w podstawowej jedenastce najbliższy jest ten pierwszy.
- Zespół z Łomży grał w miniony weekend w Gdańsku. Skorzystał pan z okazji, aby na własne oczy przekonać się jak gra najbliższy rywal?
- Osobiście tego meczu nie widziałem, ale był na tym spotkaniu nasz obserwator. Interesowała nas nie tylko gra ŁKS, ale też Lechii, bo przecież derby coraz bliżej. Wracając zaś do meczu w Łomży, to mimo naszych kadrowych kłopotów piłkarski potencjał Arki nadal jest wyższy od tego, który posiada ŁKS. Z tym, że trzeba to jeszcze udowodnić w walce na boisku, przełożyć na zwycięstwo, bo przecież nie będę udawał, że w sobotę interesuje nas tylko wygrana. Na szczęście w moim zespole nastrój jest bojowy, atmosfera dobra, a z wytypowaniem kadry na mecze też nie miałem kłopotu, bo... jadą wszyscy zdrowi - kończy Stawowy.
Sobotni rywale Arki na własnym boisku grają w przysłowiowa kratkę. Raz wygrali, raz zremisowali, dwukrotnie schodzili z boiska pokonani. Wielką drużyną na pewno nie są, chociaż grający w ataku Maxweel Kalu i Damian Świerblewski potrafią być groźni, a grający trener Grzegorz Lewandowski dosyć sprawnie kieruje defensywą.
(jaw)
Zamiast pytać o formę piłkarzy, teraz w Arce pyta się o zdrowie.
- Bez większych zmian - odpowiada trener żółto-niebieskich Wojciech Stawowy. - Do gry wraca jedynie, z grupy kontuzjowanych piłkarzy, Tomek Sokołowski. Generalnie więc zagramy składem zbliżonym do tego, który w poprzednim meczu poradził sobie w Stalowej Woli wygrywając ze Stalą 1:0. Zastanawiam się tylko, kto zastąpi kontuzjowanego w tym spotkaniu Bartka Ławę. Kandydatów jest trzech, to Darek Ulanowski, Paweł Weinar i Michał Łabędzki. Gry w podstawowej jedenastce najbliższy jest ten pierwszy.
- Zespół z Łomży grał w miniony weekend w Gdańsku. Skorzystał pan z okazji, aby na własne oczy przekonać się jak gra najbliższy rywal?
- Osobiście tego meczu nie widziałem, ale był na tym spotkaniu nasz obserwator. Interesowała nas nie tylko gra ŁKS, ale też Lechii, bo przecież derby coraz bliżej. Wracając zaś do meczu w Łomży, to mimo naszych kadrowych kłopotów piłkarski potencjał Arki nadal jest wyższy od tego, który posiada ŁKS. Z tym, że trzeba to jeszcze udowodnić w walce na boisku, przełożyć na zwycięstwo, bo przecież nie będę udawał, że w sobotę interesuje nas tylko wygrana. Na szczęście w moim zespole nastrój jest bojowy, atmosfera dobra, a z wytypowaniem kadry na mecze też nie miałem kłopotu, bo... jadą wszyscy zdrowi - kończy Stawowy.
Sobotni rywale Arki na własnym boisku grają w przysłowiowa kratkę. Raz wygrali, raz zremisowali, dwukrotnie schodzili z boiska pokonani. Wielką drużyną na pewno nie są, chociaż grający w ataku Maxweel Kalu i Damian Świerblewski potrafią być groźni, a grający trener Grzegorz Lewandowski dosyć sprawnie kieruje defensywą.
(jaw)
Copyright Arka Gdynia |