Aktualności

29.08.2007
Tylko Arka i Tur bez porażki (Dziennik Bałtycki)
Tabela drugiej ligi po siedmiu kolejkach spotkań wygląda dość dziwnie. W czołowej czwórce, poza Polonią Warszawa, jest trzech beniaminków. To pierwszy w tabeli Znicz Pruszków oraz Tur Turek i GKS Jastrzębie. Do tego Tur wraz z Arką Gdynia to są jedyne drużyny bez porażki w tym sezonie, a Znicz jedynym zespołem, który na wyjeździe odniósł komplet czterech zwycięstw. Pruszkowianie, którzy w niedzielę zremisowali z Arką 2:2, aż 12 punktów zdobyli na obcych boiskach, a tylko cztery przed własną publicznością.
Czy taka kolejność dziwi trenera Wojciecha Stawowego, którego Arka, mając do rozegrania zaległy mecz z Lechią, zdobyła już wprawdzie 14 punktów - co dałoby drugie miejsce w tabeli - ale sezon zaczęła z pięcioma minusowymi punktami i o tyle właśnie ten dorobek w tabeli ma mniejszy.
- Specjalnie kolejnością drużyn w tabeli drugiej ligi nie jestem zdziwiony - mówi trener Stawowy. - Beniaminkowie często w pierwszej części sezonu idą jeszcze siłą rozpędu, a w rewanżowej rundzie jest im już znacznie trudniej zdobywać punkty. I mówiąc szczerze właśnie taki scenariusz przewiduje. Dla mnie głównymi faworytami do awansu nadal, obok Arki oczywiście, pozostają Polonia Warszawa i Wisła Płock, chociaż nie wykluczam, że jeszcze jedna czy dwie drużyny mogą się do tej walki włączyć.
- Zakładał pan przed sezonem w którym momencie pojawi się w czołówce Arka. Na przykład po 10 kolejce spotkań?
- Nie, nie robiłem takich założeń, chociaż nie ukrywam, że chciałbym, aby stało się to jak najszybciej. Nikt jednak nie obiecywał, że w drugiej lidze będzie łatwo i sami się teraz o tym przekonujemy. Najważniejszy jednak i tak będzie efekt końcowy, czyli kształt tabeli na zakończenie sezonu 2007/2008. Wówczas mamy być na jednym z czołowych dwóch miejsc.
- Nie denerwują więc pana remisy z Kmitą i Zniczem.
- Denerwują, bo to były spotkania, które powinniśmy wygrać. Każde zwycięstwo przybliża nas do awansu, a teraz do czołówki tabeli. Każdy remis zatrzymuje jakby w miejscu. Nikt nie lubi tracić punktów i Arka też. Do tego jeszcze zarówno w Zabierzowie jak i w Pruszkowie rozdawaliśmy bramkowe prezenty po błędach w grze defensywnej, które nie powinny się nam przydarzyć. Trzeba powiedzieć prawdę, że Arka nie jest jeszcze w takiej formie i nie gra w takim stylu jakiego od swoich piłkarzy oczekuję. Wszyscy pracujemy nad tym, aby było już wkrótce lepiej.
- Jeszcze kilka miesięcy temu, w ekstraklasie, pana piłkarze grali uważniej w defensywie, praktycznie brał w niej udział - w zależności od potrzeb - cały zespół. Teraz wygląda to tak, jakby zespół się podzielił na czterech obrońców i sześciu atakujących.
- To słuszne spostrzeżenie wynikające po części z tego, że w drugiej lidze Arka ma atakować i wygrywać w każdym meczu. Przeciwnicy natomiast zagęszczają obronę i czekają z reguły na okazje do kontrataku. To nie jest więc gra od bramki do bramki, do jakiej byliśmy przyzwyczajeni w ekstraklasie. Niemniej błędów w grze obronnej robimy stanowczo zbyt dużo i to musi się zmienić.
- Za trzy dni zamyka się okienko transferowe. Nie kusi pana, aby skorzystać jeszcze z tej okazji.
- Nie, bo nie widzę takiej potrzeby. Mamy wystarczająco silną klubową kadrę, a przecież w meczu jest tylko jedenaście miejsc na boisku. Na wzmocnienia jednak liczę w zimowym okienku transferowym. Nawet powiem na jakie. Liczę, że do gry wrócą Krzysztof Przytuła i Damian Nawrocik.
- We wrześniu Arka włączy się do rozgrywek Pucharu Polski. Z jakimi planami?
- W tych rozgrywkach zostaliśmy w poprzednim sezonie pozbawieni brutalnie szans awansu do półfinału. Gdzieś ta zadra w nas tkwi. Teraz chcemy w PP pokazać, że w Gdyni jest drużyna na miarę ekstraklasy, zdolna zmierzyć się i wygrać z każdym zespołem w Polsce. Arka wraca do ekstraklasy i zdobywa Puchar Polski, to wcale nie musi być nierealne marzenie, a gdyńscy kibice na pewno zasłużyli, aby pucharowe emocje przeżywać do końca tych rozgrywek.
(jaw)
Czy taka kolejność dziwi trenera Wojciecha Stawowego, którego Arka, mając do rozegrania zaległy mecz z Lechią, zdobyła już wprawdzie 14 punktów - co dałoby drugie miejsce w tabeli - ale sezon zaczęła z pięcioma minusowymi punktami i o tyle właśnie ten dorobek w tabeli ma mniejszy.
- Specjalnie kolejnością drużyn w tabeli drugiej ligi nie jestem zdziwiony - mówi trener Stawowy. - Beniaminkowie często w pierwszej części sezonu idą jeszcze siłą rozpędu, a w rewanżowej rundzie jest im już znacznie trudniej zdobywać punkty. I mówiąc szczerze właśnie taki scenariusz przewiduje. Dla mnie głównymi faworytami do awansu nadal, obok Arki oczywiście, pozostają Polonia Warszawa i Wisła Płock, chociaż nie wykluczam, że jeszcze jedna czy dwie drużyny mogą się do tej walki włączyć.
- Zakładał pan przed sezonem w którym momencie pojawi się w czołówce Arka. Na przykład po 10 kolejce spotkań?
- Nie, nie robiłem takich założeń, chociaż nie ukrywam, że chciałbym, aby stało się to jak najszybciej. Nikt jednak nie obiecywał, że w drugiej lidze będzie łatwo i sami się teraz o tym przekonujemy. Najważniejszy jednak i tak będzie efekt końcowy, czyli kształt tabeli na zakończenie sezonu 2007/2008. Wówczas mamy być na jednym z czołowych dwóch miejsc.
- Nie denerwują więc pana remisy z Kmitą i Zniczem.
- Denerwują, bo to były spotkania, które powinniśmy wygrać. Każde zwycięstwo przybliża nas do awansu, a teraz do czołówki tabeli. Każdy remis zatrzymuje jakby w miejscu. Nikt nie lubi tracić punktów i Arka też. Do tego jeszcze zarówno w Zabierzowie jak i w Pruszkowie rozdawaliśmy bramkowe prezenty po błędach w grze defensywnej, które nie powinny się nam przydarzyć. Trzeba powiedzieć prawdę, że Arka nie jest jeszcze w takiej formie i nie gra w takim stylu jakiego od swoich piłkarzy oczekuję. Wszyscy pracujemy nad tym, aby było już wkrótce lepiej.
- Jeszcze kilka miesięcy temu, w ekstraklasie, pana piłkarze grali uważniej w defensywie, praktycznie brał w niej udział - w zależności od potrzeb - cały zespół. Teraz wygląda to tak, jakby zespół się podzielił na czterech obrońców i sześciu atakujących.
- To słuszne spostrzeżenie wynikające po części z tego, że w drugiej lidze Arka ma atakować i wygrywać w każdym meczu. Przeciwnicy natomiast zagęszczają obronę i czekają z reguły na okazje do kontrataku. To nie jest więc gra od bramki do bramki, do jakiej byliśmy przyzwyczajeni w ekstraklasie. Niemniej błędów w grze obronnej robimy stanowczo zbyt dużo i to musi się zmienić.
- Za trzy dni zamyka się okienko transferowe. Nie kusi pana, aby skorzystać jeszcze z tej okazji.
- Nie, bo nie widzę takiej potrzeby. Mamy wystarczająco silną klubową kadrę, a przecież w meczu jest tylko jedenaście miejsc na boisku. Na wzmocnienia jednak liczę w zimowym okienku transferowym. Nawet powiem na jakie. Liczę, że do gry wrócą Krzysztof Przytuła i Damian Nawrocik.
- We wrześniu Arka włączy się do rozgrywek Pucharu Polski. Z jakimi planami?
- W tych rozgrywkach zostaliśmy w poprzednim sezonie pozbawieni brutalnie szans awansu do półfinału. Gdzieś ta zadra w nas tkwi. Teraz chcemy w PP pokazać, że w Gdyni jest drużyna na miarę ekstraklasy, zdolna zmierzyć się i wygrać z każdym zespołem w Polsce. Arka wraca do ekstraklasy i zdobywa Puchar Polski, to wcale nie musi być nierealne marzenie, a gdyńscy kibice na pewno zasłużyli, aby pucharowe emocje przeżywać do końca tych rozgrywek.
(jaw)
|