Aktualności
22.12.2015
Gdzie najbardziej potrzebne są Arce wzmocnienia?
Arka zaliczyła fantastyczną jesień. W ekipie trenera Grzegorza Nicińskiego zagrały wszystkie instrumenty, co dało wymierny efekt. Czy zespołowi, który zgromadził w tym czasie aż 36 punktów są więc potrzebne wzmocnienia? Okazuje się, że tak.
Skrzydłowy potrzebny od zaraz
Pozycja, która najbardziej potrzebuje świeżej krwi to skrzydło, lewe lub prawe. Na każdym z nich mogą pojawić się problemy, albo już zaczynają się uwydatniać. Tak naprawdę jedynym prawoskrzydłowym gdyńskiej drużyny jest Marcus Da Silva. Patrika Lomskiego z kolei ciągle trapiły kontuzje i jego czas w Gdyni wydaje się już policzony. Brazylijczyk zaś, który nie grał tylko w jednym meczu ligowym, nie ma klasowego zmiennika. Na samym początku piłkarz zawodził, raził w oczy stratami i niepotrzebnymi dryblingami. Mimo to wystawiany był w kolejnych spotkaniach. Później, gdy odpalił pozostawiłby pewnie niejednego gracza za plecami. Jednak zostaje nieodparte wrażenie, że konkurencja wpłynęłaby motywująco na 30-latka.
Nieciekawie wygląda sytuacja na drugiej flance, gdzie na dobrą sprawę nie sprawdził się na razie żaden z wystawianych tam zawodników. Ani Michał Renusz, ani Miroslav Bożok, ani Rashid Yussuff nie przekonują za swoją grą. Słowak jest bez formy, a Anglik zostaje trochę w cieniu kolegów na boisku i gra bardzo zachowawczo. Najwięcej uwag zostanie jednak przy nazwisku Renusz. Gra bardzo słabo i jest najczęstszą osobą zmienianą przez trenera. Wydaje się, że jego czas w Arce powinien powoli się kończyć. Ale czy tak się stanie? Ciężko w to wierzyć. A jakość na tej stronie potrzebna jest przecież od zaraz!
Sam Abbott może nie wystarczyć
Gdynianie choć mają jednych z najskuteczniejszych napastników w I lidze, to paradoksalnie mogą mieć na tej pozycji spory problem. W przypadku kontuzji Pawła Abbotta, Arka nie ma zawodnika, który mógłby grać na pozycji wysuniętego napastnika. Klasycznej dziewiątki. Killera i snajpera w jednym. Próbowany na tej pozycji Rafał Siemaszko niewiele dawał drużynie i był zmieniany lub przesuwany do tyłu. Znacznie lepiej czuje się u boku rosłego Abbotta, co najlepiej pokazują jego statystyki. Z sześciu strzelonych bramek Siemaszko aż pięciokrotnie trafiał do siatki, gdy obok niego grał właśnie"Abbottinho". Nie ma też co wspominać o młodym Macieju Wardzińskim i Sebastianie Szerszeniu, którym do gry w pierwszym zespole żółto-niebieskich jest jeszcze bardzo daleko. Kto wie, czy w ogóle do tego dojdzie. Wątpimy.
W takiej sytuacji wydaje się wręcz nieodzowne sprowadzenie zawodnika, który byłby alternatywą i dobrym zmiennikiem dla Abbotta. Pojawiła się nawet informacja, że gdynianie zainteresowani są sprowadzeniem Przemysława Trytki z Korony Kielce, który zakładał już żółto-niebieską koszulkę w latach 2008-2010. Sam piłkarz na razie jednak odcina się od sprawy i nie udziela żadnych komentarzy. Wybór może i nawet niezły, bo do rezerw sięgać przecież nie ma co.
Arka nie posiada budżetu transferowego pozwalającego ściągnąć topowego piłkarza z ekstraklasy czy I ligi. Warto więc przyjrzeć się ofensywnym piłkarzom ze środka tabeli zaplecza najwyższej ligi w Polsce. Ciekawym zawodnikiem jest z pewnością 24-letni Mateusz Klichowicz z Bytovii Bytów. Zdobywca siedmiu goli jesienią z pewnością nie inkasowałby ogromnej gaży, a możliwość awansu mogłaby być dodatkowym czynnikiem motywacyjnym. Czas jednak pokaże, kogo Arka pozyska na tę pozycję. Bo o jej wzmocnieniu mówi nawet sam prezes klubu Wojciech Pertkiewicz.
Trzeba chuchać na zimne
Jeśli mielibyśmy wskazać piłkarza, który w gdyńskiej ekipie jest z gatunku "nie do zdarcia", z pewnością wybór padłby na Marcina Warcholaka. Obsadzona przez niego lewa obrona jest jedną z najmocniejszych w Arce. Zagrał 33 na 34 spotkania w zeszłym sezonie, a w obecnej kampanii w I lidze nie usiadł na ławce choćby na minutę. A co się stanie, gdy zawodnik dozna kontuzji i wypadnie na kilka meczów? Jedyną opcją pozostanie wówczas Paweł Wojowski, który nie za bardzo radzi sobie na pozycji lewego defensora. Najmocniejsza strona defensywy Arki nagle może stać się jej najsłabszą.
Z drugiej strony ciężko będzie znaleźć osobę, która będzie godzić się z rolą wiecznego rezerwowego. Pierwszy wybór trenera Nicińskiego nie ma często problemów ze zdrowiem, ale pamiętajmy, że sport jest nieprzewidywalny. Nie ma jednak co gdybać. Jeśli Arka nie sprowadzi nikogo zimą na tę pozycję, a coś stanie się (nie daj Boże!) Warcholakowi, to będzie trzeba zmierzyć się z brutalną rzeczywistością. Zresztą, włodarze Arki wzmacniania obrony zimą nie mają w planach.
Warto też zastanowić się nad wzmocnieniem środka pola, o którym ostatnio wspomniał sam Niciński. Pewniakami są tam, wprawdzie, Antoni Łukasiewicz i Michał Nalepa, ale nie wiadomo jak będzie z ich zdrowiem i formą na wiosnę. Jedynym zmiennikiem tej pary jest 20-letni Damian Mosiejko, który dopiero zbiera szlify piłkarskie. Jedyne szanse, jakie na razie dostał, żeby pokazać pełnię swoich możliwości, to starcie z Chojniczanką w Pucharze Polski oraz mecz z outsiderem z Katowic w Gdyni.
Robert Kobierowski
Copyright Arka Gdynia |