TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

09.11.2015

Michał Nalepa: Musielibyśmy być Liverpoolem...

Z piekła do nieba. Po raz kolejny w tym sezonie tę drogę musieli przejść piłkarze Arki Gdynia. Można więc powiedzieć, że ścieżka znana i utarta. Tym razem w wyśmienitym stylu podnieśli się ze stanu 0:2, by ostatecznie wygrać 3:2. A to wszystko w meczu z kandydatem do awansu, Dolcanem Ząbki.
 

- Postanowiłem sobie, że nie będę o tej pierwszej połowie rozmawiał, bo nie graliśmy dobrze. I to delikatnie mówiąc - krytycznie odnosił się do wybryków Arki sprzed przerwy pomocnik Michał Nalepa.

Gdynianie rozpoczęli fatalnie. Dość powiedzieć, że 24. minuty wystarczyło, by odrabiać już dwubramkową stratę. I wtedy coś się zmieniło. Najpierw pomógł strzelec dwóch goli Marcin Krzywicki, który nie wykorzystał idealnej okazji na 0:3, później zaś w arkowców wstąpiła agresja i przed przerwą zdobyli jeszcze kontaktowego gola.

 

- Gol na 0:3 Krzywickiego z całkowitą pewnością zamknąłby ten mecz. To był kluczowy moment tego spotkania. Musielibyśmy być Liverpoolem z 2005 roku, żeby z tego wyjść. Mój gol też był ważny, ale jednak nie aż tak istotny - twierdzi Nalepa. - Cieszy, że zdobyliśmy bramkę kontaktową do przerwy, bo to było naprawdę bardzo ważne. A później zagraliśmy już bardzo dobrze. Po przerwie wyszliśmy wysoko na Dolcan i popełniał on błędy, które my wykorzystywaliśmy. Musieliśmy zaryzykować i to się opłaciło - dodaje.

Podopieczni trenera Grzegorza Nicińskiego pokazali niesamowity charakter. W meczu z jednym z głównych pretendentów podnieśli się od stanu 0:2, by ostatecznie wygrać 3:2. Trzeba też przyznać, że sporo trzeba byłoby się cofnąć w historii meczów Arki, by znaleźć podobny horror zakończony happy endem.

- Jesteśmy mocni psychicznie, ale to przede wszystkim dlatego, że mamy taki zespół. Antek Łukasiewicz, Miro Bożok, Paweł Abbott - gdyby nie oni, to byłoby dużo gorzej. Swoim doświadczeniem napędzili nas pozytywnie na drugą połówkę. Osobiście od początku meczu, nawet gdy przegrywaliśmy 0:2, czułem, że jesteśmy w stanie ten mecz co najmniej zremisować. Musieliśmy tylko dać z siebie więcej. Poza tym gra z drużyną, która prezentuje otwarty futbol, jak Dolcan, kosztuje utratę goli, ale skutkuje też tym, że można rywala ukłuć - mówi 20-latek

Po zwycięstwie nad Dolcanem gdynianie zostali tymczasowym liderem tabeli I ligi i, co równie istotne, odskoczyli właśnie bezpośredniemu oponentowi w walce o awans. Czy wobec tego to słowo będzie w wyraźniejszym tonie wypowiadane w Gdyni?

- Ja od początku sezonu w głowie mam awans. Jestem ambitny i obiecałem sobie, że chcę zrobić go z Arką. Nic więcej mi nie przyświeca - oświadcza Nalepa.

Następny mecz Arkę czeka 15 listopada w Głogowie z Chrobrym. Ale to czy zagra w nim Nalepa, nie jest jeszcze pewne. Został bowiem powołany do młodzieżowej reprezentacji Polski (U-21) na towarzyskie mecze w Gdyni z Norwegią 12 listopada i w Krakowie z Ukrainą 16 listopada. Wszystko zależy więc bowiem od tego, czy Nalepa zostanie zwolniony z udziału w drugim sparingu kadry.

- Gra w obu drużynach jest niesamowicie ważna. Reprezentacja to ogromne wyróżnienie, ale i z Arką wkraczamy w arcyważny moment sezonu. Ale o tym, czy będę grał w drugim meczu kadry, czy też nie, zdecydują za mnie inne osoby. To nie ode mnie zależy - kwituje młodzieżowiec Arki.

 

Dawid Kowalski








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia