TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

21.08.2007

Prosto z pociągu na trening (Dziennik Bałtycki)

Tylko niespodzianka czy może sensacja? Tak odebrany został remis 1:1 piłkarzy Prokomu Arki Gdynia w wyjazdowym niedzielnym meczu z ostatnim w drugoligowej tabeli zespołem Kmity Zabierzów. O sensacji raczej trudno mówić, ale kilkuset gdyńskich kibiców, którzy wybrali się w długą podróż do Zabierzowa, na pewno przeżyło rozczarowanie. Akurat w niedzielę straty dwóch punktów przez żółto-niebieskich raczej nikt się nie spodziewał.
Sport żużlowy zna takie pojęcie - preparowanie torów, czyli takie ich przygotowanie, które odpowiada gospodarzom, a przeszkadza gościom. W futbolu to raczej pojęcie nieznane, ale nawet telewizyjni komentatorzy podkreślali, że murawa kameralnego stadionu w Zabierzowie miała zbyt wysoką trawę, co utrudniało gdynianom przeprowadzanie szybkich akcji z dużą ilością podań, a taką właśnie grę preferuje Arka. Oczywiście to nie jest dla słabego w sumie występu podopiecznych trenera Wojciecha Stawowego żadne tłumaczenie, ale kto wie czy w kolejnym wyjazdowym meczu jakiś rywal nie wpadnie na pomysł, aby na przykład delikatnie zorać boisko lub zalać je wodą. W Zabierzowie gdynian zgubiła też zbytnia pewność siebie i brak tak potrzebnej do odnoszenia sukcesów w sporcie pozytywnej agresji.
Niedzielny mecz pechowo skończył się dla Grzegorza Nicińskiego. Już w doliczonym czasie gry strzelec jedynej w tym spotkaniu bramki dla Arki został ukarany drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką.
- To moja pierwsza czerwona kartka w długoletniej karierze ligowej. Pierwszą żółtą kartkę w Zabierzowie zobaczyłem po kwadransie gry. Atakując rywala w środkowej strefie boiska poślizgnąłem się i zamiast w piłkę trafiłem go w nogi. Trochę było w tym wszystkim przypadku, ale sędzia miał prawo mnie ukarać - mówił po meczu „Nitek“. - Natomiast drugi żółty kartonik, to bardziej efekt aktorskich zdolności bramkarza Kmity niż mojej winy. On wyskoczył z wysuniętym kolanem po piłkę, ja też o nią walczyłem, ale bez żadnej złośliwości. Praktycznie na to kolano się nadziałem i doszło do upadku bramkarza, który z aktorskim krzykiem padł na murawę i „udawał trupa“ bardziej chyba po to, aby zyskać na czasie. A arbiter dał się na to nabrać.
- Jak przyjęliście ten remis?
- Zagraliśmy słabiej i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Dlatego ten remis nikogo nie ucieszył, bo oznacza stratę pierwszych w tym sezonie, na boisku, dwóch punktów. Można tylko podziwiać determinację naszych rywali w grze obronnej, szczególnie byłych piłkarzy Arki Jana Ciosa i Andrzeja Bednarza. Z taką determinacją w spotkaniach przeciwko Arce musimy się jednak liczyć i potrafić się jej przeciwstawić szybszą i skuteczniejszą grą.
- Podobno w Zabierzowie trawa była za wysoka...
- Niech pan nie żartuje. Pewnie była, ale to nas absolutnie nie tłumaczy.
Piłkarze Arki po niedzielnym meczu dopiero o godzinie 22.30 wyjechali z Krakowa, a po 12 godzinach podróży w wagonie sypialnym zameldowali się w Gdyni. Prosto z pociągu udali się na trening i odnowę biologiczną. Dzisiaj zajęcia zaplanowane są na godzinę 18, a po nich drużyna wyjeżdża na tradycyjne przed każdym meczem na własnym stadionie jednodobowe zgrupowanie. W środę bowiem o godzinie 19.29 rozpocznie się w Gdyni drugoligowy mecz Arka - GKS Katowice. Rywale żółto-niebieskich zajmują aktualnie drugie miejsce w tabeli.
O środowym meczu więcej napiszemy jutro.

(jaw)







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia