Aktualności
07.08.2015
Łukasiewicz: Nie możemy powielać błędów.
Przed wyjazdem do Płocka, na mecz 2. kolejki I ligi z Wisłą piłkrze Arki muszą popracować nad stałymi fragmentami gry. Chodzi o ustawienie w obronie, które po dotychczasowych meczach w Pucharze Polski i lidze pozostawia wiele do życzenia. - Mieliśmy sporo kłopotów przy organizacji gry w obronie w momencie, gdy rywal wykonywał stały fragment. Myślę, że na pewno będziemy dalej kłaść nacisk na ten element - mówi Antoni Łukasiewicz, pomocnik żółto-niebieskich.
- Stałe fragmenty gry w dzisiejszym futbolu są nieodzownym elementem taktyki. I w ofensywie, dzięki właśnie rzutowi wolnemu strzelimy bramkę Zawiszy. Natomiast z drugiej strony mieliśmy sporo kłopotów przy organizacji gry w obronie w momencie, gdy rywal wykonywał rzuty rożne. Myślę, że na pewno będziemy dalej kłaść nacisk na ten element. Życie pokazuje, że nie raz właśnie dzięki niemu wygrywa się spotkania - uważa Antoni Łukasiewicz, pomocnik Arki.
Ustawienie w defensywie rzeczywiście stanowi problem. W meczu z Zawiszą, w 17. minucie Piotr Stawarczyk po rzucie rożnym doszedł do piłki w okolicach 8. metra, strzelił na bramkę, ale dobrą interwencją popisał się Konrad Jałocha. W 42. minucie po rożnym Krzysztof Nykiel uderzył z głowy i trafił w poprzeczkę.
- Zawisza stwarzał sytuacje właśnie głównie po stałych fragmentach i strzałach z dystansu, a bramka padła w wyniku niezdecydowania w obronie. Piłka to gra błędów. Przecież mogliśmy prowadzić 2:0 i nie wypuścić już zwycięstwa z rąk - twierdzi Krzysztof Sobieraj, obrońca żółto-niebieskich.
Po wymienionych sytuacjach Arka mogła stracić gole. Po stałym fragmencie gry, konkretnie rzucie rożnym, gdynianie stracili gola w meczu Pucharu Polski z Pogonią Siedlce. Tam także można było mówić o błędzie w ustawieniu piłkarzy Arki. Po dośrodkowaniu z narożnika Michała Ogrodnika do strzału doszedł Konrad Wrzesiński. Piłkę po jego uderzeniu głową Jałocha jeszcze zdołał odbić, ale przy dobitce Daniela Chyły był już bezradny.
- Musimy pracować nad przed meczem z Wisłą. Takich błędów nie możemy powielać. Z drugiej strony także bramka Kamila Drygasa z Zawiszy padła z takiej akcji, z której nie powinna paść. Zawisza miał kilka dogodniejszych sytuacji do zdobycia gola, właśnie po stałych fragmentach gry, ale z nich nie skorzystał. Futbol jest taki, że suma szczęścia zawsze równa się zero - mówi Łukasiewicz.
- Sytuacji było po równo z obu stron. To też jest pozytywny sygnał. Na trybunach panowała świetna atmosfera, mecz był transmitowany przez telewizję i myślę, że to pokazało - I liga wychodzi z cienia ekstraklasy. Aż się chciało bić brawo kibicom za doping. Jako zawodnicy życzylibyśmy sobie, aby takich spotkań było jak najwięcej - dodaje. Gdyńscy piłkarze, po inauguracji ligi podkreślali, że kibice byli ich 12. zawodnikiem. W niedzielę Arka po raz pierwszy w tym sezonie zagra na wyjeździe.
- Mecz z Zawiszą stał na dobrym poziomie. Chcemy się dostosować do wspaniałej atmosfery na trybunach. Będziemy dawać z siebie wszystko w następnych meczach, aby ta frekwencja nie malała - kończy Sobieraj.
mad
Copyright Arka Gdynia |