Aktualności

19.07.2007
Ostre strzelanie zawodników Arki (Dziennik Bałtycki)
Prawdziwe ostre strzelanie urządzili sobie piłkarze Prokomu Arki Gdynia w sparingowym meczu z węgierskim FC Sopron, rozegranym na zgrupowaniu w Austrii. Gdynianie wygrali wysoko 6:1 (3:1).
Praktycznie pierwsze pół godziny meczu rozstrzygnęło o jego losach. Już na początku, po rzucie rożnym, Marcin Chmiest strzałem głową uzyskał prowadzenie dla żółto-niebieskich. Kilka minut później powtórzył swój wyczyn w identycznych okolicznościach i Arka prowadziła 2:0. W 33 min. było już 3:0, a na listę strzelców, także strzałem głową, wpisał się Bartosz Karwan. Humory grającym w węgierskiej ekstraklasie rywalom poprawiły się nieco po honorowej bramce z rzutu karnego. Po przerwie jednak nadal zdecydowaną przewagę miała nasza drużyna. Dwa gole Janusza Dziedzica i jeden Grzegorza Nicińskiego potwierdziły tylko, że napastnicy Arki byli w tym spotkaniu w wysokiej formie.
- To był dobry szybki mecz, ale tylko w naszym wykonaniu. Muszę przyznać, że Węgrzy mnie nieco rozczarowali, ale też mimo, że pokonaliśmy ich wysoko, to nie byli to futbolowi „kelnerzy“. Zwycięstwo cieszy, ale trudniejszy sprawdzian czeka nas w sobotę, kiedy na zakończenie austriackiego zgrupowania zagramy z Lewskim Sofia - powiedział nam trener Stawowy.
Arka zagrała wczoraj w składzie: Bledzewski - Sokołowski (46 Kowalski), Sobieraj (46 Weinar), Ulanowski, Baster (46 Kalousek) - Mazurkiewicz (46 Łabędzki), Ława (46 Bazler), Moskalewicz - Karwan, Chmiest (46 Niciński), Wachowicz (46 Dziedzic).
Praktycznie pierwsze pół godziny meczu rozstrzygnęło o jego losach. Już na początku, po rzucie rożnym, Marcin Chmiest strzałem głową uzyskał prowadzenie dla żółto-niebieskich. Kilka minut później powtórzył swój wyczyn w identycznych okolicznościach i Arka prowadziła 2:0. W 33 min. było już 3:0, a na listę strzelców, także strzałem głową, wpisał się Bartosz Karwan. Humory grającym w węgierskiej ekstraklasie rywalom poprawiły się nieco po honorowej bramce z rzutu karnego. Po przerwie jednak nadal zdecydowaną przewagę miała nasza drużyna. Dwa gole Janusza Dziedzica i jeden Grzegorza Nicińskiego potwierdziły tylko, że napastnicy Arki byli w tym spotkaniu w wysokiej formie.
- To był dobry szybki mecz, ale tylko w naszym wykonaniu. Muszę przyznać, że Węgrzy mnie nieco rozczarowali, ale też mimo, że pokonaliśmy ich wysoko, to nie byli to futbolowi „kelnerzy“. Zwycięstwo cieszy, ale trudniejszy sprawdzian czeka nas w sobotę, kiedy na zakończenie austriackiego zgrupowania zagramy z Lewskim Sofia - powiedział nam trener Stawowy.
Arka zagrała wczoraj w składzie: Bledzewski - Sokołowski (46 Kowalski), Sobieraj (46 Weinar), Ulanowski, Baster (46 Kalousek) - Mazurkiewicz (46 Łabędzki), Ława (46 Bazler), Moskalewicz - Karwan, Chmiest (46 Niciński), Wachowicz (46 Dziedzic).
|