Aktualności
31.10.2014
Łukasz Skowron: Ciężka praca i do boju.
Arka w tym sezonie straciła już osiem goli w meczach na Dolnym Śląsku. Dlatego dobrze, że trzecia drużyna z tego regionu w I lidze przyjedzie do Gdyni. W piątek o godzinie 18:30 żółto-niebiescy ugoszczą Chrobrego Głogów, który jest beniaminkiem na tym szczeblu rozgrywek. Łukasz Skowron zapewnia, że drużyna nie straciła zapału do gry, gdy uleciały szanse na włączenie się do walki o ekstraklasę.
- Musimy skupiać się na tym, co my robimy. Nie pozostało nam nic innego jak tylko ciężka praca i do boju - zapewnia miejscowy bramkarz.
Jacek Główczyński: Chyba cieszycie się, że do Chrobry przyjeżdża do Gdyni, a nie Arka jedzie do Głogowa?
Łukasz Skowron: Podróż to daleka, jedzie się praktycznie cały dzień. Nie chcę przez to stwierdzić, że lepiej to dla nas, że teraz ich czeka taka wyprawa. Jak się wychodzi na boisko, jest gwizdek, zostaje jedenastu na jedenastu i wtedy trzeba się wykazać. To co było przed nie ma już znaczenia.
W poprzednim pytaniu chciałem nawiązać do tego, że zarówno w Legnicy, jak i w Lubinie w tym sezonie wyciągał pan po cztery raz piłkę z siatki...
No tak. Dostaliśmy tam lanie. Można powiedzieć, że Dolny Śląsk rozprawił się z Trójmiastem, bo wysoko przegrała także... Lechia. Na szczęście wiosną będą rewanże. Oni przyjadą do nas i będzie można pokazać się u siebie z lepszej strony.
Chrobremu chcecie odpłacić za Miedź (4:4) i Zagłębie (0:4)?
Postaramy się. Jednak nie ma takich rozmów. żeby tutaj jakąś zemstę zrobić. Przede wszystkim pracujmy nad tą formą, aby to zadziałało jak trzeba, tak jak sobie mówimy. Nic innego nie ma znaczenia.
Okoliczność porażki w Lubinie wyrzuciliście już z głów?
Starliśmy się zapomnieć o tym meczu i jak najlepiej przygotować do kolejnego. Lubin był to ciężki teren. Mieliśmy nadzieje coś tam ugrać, jakieś punkty przywieźć. Nie udało się. Niestety. Zagraliśmy słaby mecz, łącznie ze mną.
Dla oka momentami ten mecz w wykonaniu Arki nie był zły. Skąd zatem tak koszmarny wynik?
Piłka nożna polega właśnie na tym, aby strzelać bramki. Popełniliśmy błędy i Lubin je wykorzystał. My przy swoich sytuacjach mieliśmy mniej szczęścia, bo rzeczywiście coś tam w naszej grze było. Ale trudno, to już było. Jest następny mecz, przed którym ciężko pracowaliśmy. Na boisko w piątek trzeba wyjść z podniesioną głową.
Inaczej mobilizujecie się przed pojedynkami z zespołami z czuba tabeli, jakim było Zagłębie niż przed takimi drużynami jak Chrobry?
Wydaje mi się, że tak samo podchodzimy do każdego meczu. Zresztą w naszej sytuacji nie możemy patrzyć, czy gramy z Zagłębiem, czy z Chrobrym, czy nie wiadomo z kim. Musimy skupiać się na tym co my robimy. Patrzmy na siebie, na swoją formę. Myślę, że to jest najlepsza droga do sukcesu.
Przed sezonowe plany związane z walką o ekstraklasą już uleciały. Łatwo w takiej sytuacji wytyczyć sobie nowe cele, by mieć o co grać w tym sezonie?
Rzeczywiście plany były inne. Jednak nie można usiąść i rozmyślać, że już przedsezonowego celu nie da się zrealizować, że będzie ciężko walczyć o awans. Dlatego my nie patrzymy na tabelę, a jesteśmy w codziennym treningu, gramy z meczu na mecz i staramy poprawiać się nasze mankamenty, które cały czas jakieś wychodzą. Nie pozostało nam nic innego jak tylko ciężka praca i do boju.
Może przydałby wam się bodziec finansowy w postaci premii za wygrane i zremisowane mecze, których w tym sezonie nie ma?
Pensje są wypłacana na czas. O premie najlepiej pytać prezesa. Ja wychodzę i gram. Nie patrzę na pieniądze. Oczywiście dobrze, gdy są, by jakoś przeżyć i też coś z tego mieć. Jednak najważniejsze jest to, co się dzieje na treningach, na meczach. Reszta to dodatek, choć premie to na pewno bodziec.
Cele Arki należy zweryfikować, a jak ocenia pan stopień realizacji własnych zamierzeń. Przypomniał się pan piłkarskiej Polsce?
Na pewno głośniej zrobiło się o mojej osobie. Jednak nie patrzę, kto jak mnie ocenia. Jeśli ktoś o mnie sobie przypomniał, to tylko na plus. Najważniejsza jest ocena moja, trenerów i moich bliskich.
Pod względem fizycznym, mimo kontuzji mięśniowej w trakcie rundy, zdołał się pan już należycie odbudować?
Myślę, że treningi z Jarkiem Krupskim dowodzą, że nie ma żadnych w tym względzie problemów. Kontuzja zabrała mi tylko jeden mecz. Fizycznie czuję się dobrze.
Menedżerowie znów zaczęli dzwonić z propozycjami?
Nie. Żadnych telefonów nie było. Tutaj czuję się bardzo dobrze. Skupiam się, aby jak najlepiej grać w Arce
Z pięciu ostatnich meczów tego roku trzy zagracie u siebie. Czy po zwycięstwie nad Pogonią spotkania w Gdyni mogą być waszym atutem?
Nie chcę składać żadnych deklaracji, bo przed Lubinem też mówiłem, że co prawda startujemy do nich nie jako faworyt, ale możemy coś tam urwać. Dlatego teraz nie powiem, że trzy mecze gramy u siebie i to wielki plus dla nas. Na pewno dobrze, że będziemy mieli wsparcie kibiców. Są fantastyczni, kibicują cały mecz, w Lubinie też było ich cały czas słychać.
Kibice odwiedzają was w szatni po meczach?
Nie. Tylko raz z nimi rozmawialiśmy. jednak wiemy, że kibice są z nami, dają wsparcie, nie robią protestów, nie siedzą cicho na trybunach. Czujemy, że dopingują nas ze wszystkich sił. Dlatego chcielibyśmy im dorównać swoją grą na boisku.
Jacek Główczyński
Copyright Arka Gdynia |