Aktualności
05.09.2014
Boguszewicz: Nie jesteśmy zadowoleni, ale...
Piłkarze Arki mają tylko punkt przewagi nad drużyną zamykającą tabele I ligi, a w 7. kolejce zagrają u siebie z liderem. Jednak ani miejsce w tabeli, ani perspektywa gry z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza nie powodują w gdyńskim klubie większej nerwowości. - Pracujemy bardzo spokojnie, rozmawiamy wszyscy bardzo rzeczowo, wspieramy się nawzajem, bo mamy wspólny cel - zapewnia Czesław Boguszewicz, dyrektor sportowy żółto-niebieskich.
Jacek Główczyński: Tylko 6 punktów w 6 meczach I ligi oraz odpadnięcie z Pucharu Polski zapewne powodem do zadowolenia nie jest?
Czesław Boguszewicz: Chyba nikt nie jest zadowolony. Nie wierzę, żeby ktoś z zawodników czy trenerów miał odmienne zdanie w tej kwestii. W głowie mi się nie mieści, aby ktoś rozumował inaczej.
Dlaczego jest źle?
Do tej sytuacji doprowadziło wiele różnego rodzaju zbiegów okoliczności, czy przeciwności losu. Stąd jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy. Natomiast to nie może zmieniać tego, co sobie założyliśmy. Praca nadal biegnie do przodu. Trzeba patrzyć na najbliższe mecze, korygować te drobne błędy, które zdarzyły się w niektórych wcześniejszych meczach, a w grze dołożyć jeszcze trochę precyzji.
Trenerzy i piłkarze mają nadal zaufanie dyrektora sportowego i zarządu klubu?
Nie róbmy cyrku! Nikt nie naciska na zespół. Pracujemy bardzo spokojnie, rozmawiamy wszyscy bardzo rzeczowo, wspieramy się nawzajem, bo mamy wspólny cel. Liczę, że rozumieją to także kibice i media. Od nich też oczekujemy wsparcia, a nie podpuszczania.
Tak z ręką na sercu - spodziewał się pan, że początek sezonu będzie aż tak trudny dla Arki?
Naprawdę, nie oczekiwaliśmy cudów. Tak od razu, z nowym zespołem wszystko nie mogło zaskoczyć i zacząć funkcjonować jak najbardziej precyzyjny samochód, który jedzie bezszelestnie, dokładnie i szybko. Na to potrzeba jeszcze trochę czasu. Oczywiście przy pewnej dozie szczęścia, milimetrach, centymetrach, czy ułamkach sekundy, gdyby były dla nas korzystniejsze, moglibyśmy mieć 4-5 punktów więcej. Wówczas nie byłoby żadnej dyskusji, czy drużyna dobrze pracuje. Co prawda nie dorobiliśmy się tych punktów, ale pokazaliśmy, że stać nas na wygrywanie z każdą drużyną.
Również z Termaliką, która w tym sezonie jest niepokonana?
Oczywiście. Ich handicap polega na tym, że z tą samą grupą zawodników w Niecieczy pracuje się praktycznie od kilku lat. Stąd tam jest zgranie, zrozumienie, czytanie i porozumiewanie się oczyma, przez mrugnięcia czy półsłówka... My dopiero nad tym pracujemy, gdyż drużyna w tym składzie jest krótko ze sobą.
Na finiszu okna transferowego Arka nie była aktywna z uwagi na ograniczenia finansowe?
Generalnie tak. Jednak czyniliśmy pewne próby. Okazało się, że nie było w naszym zasięgu zawodnika przez duże Z. Ci, po których mogliśmy sięgnąć, mogli się sprawdzić, ale nie musieli. Uznaliśmy, że nie są lepsi od tych, co już mamy.
Czy na najbliższe spotkania drużyna otrzyma limit punktowy, który ma osiągnąć, by w klubie nie zrobiło się nerwowo?
W ogóle o tym nie dyskutujemy. Wierzę, że nie będzie żadnych nerwów także w przyszłości. Mamy rzetelną pracę do wykonania i jest ona w toku. Trenerzy naprawdę przykładają się do swoich obowiązków. Jeszcze trzeba poczekać, aby na boisku następował automatyzm i drużyna złożona z nowych zawodników zaczęła funkcjonować tak jak oczekujemy.
Jaki cel obecnie przyświeca Arce?
Wygrywać w każdym meczu. Nie płaczemy, nie patrzymy do tyłu. Staramy się codziennie rzetelnie pracować. Liczymy, że nie tylko w klubie będą ludzie życzliwi Arce, ale także kibice, media się dołączą do budowania odpowiedniej atmosfery. Nie zapominajmy, że to jest piłka nożna. Czasem... bozia podłoży nogę, tak jak nam na przykład w Olsztynie. Przegraliśmy mecz, w którym nie daliśmy Stomilowi powąchać piłki, ani oddać żadnego celnego strzału...
Jacek Głowczyński
Copyright Arka Gdynia |