Aktualności
02.08.2014
Arka ma być przyjemna dla oka i skuteczna.
Piłkarze Arki w inauguracyjnym meczu I ligi z Dolcanem Ząbkach zagrają z czarnymi opaskami, aby oddać hołd zmarłemu Jackowi Dziubińskiemu. Wszak to on w dużej mierze w latach dziewięćdziesiątych poprzedniego wieku przyczynił się do tego, że drużyna nie zniknęła z piłkarskiej mapy Polski. M.in. dlatego teraz w Gdyni można otwierać po raz kolejny nowy rozdział. Przed trenerem Dariuszem Dźwigałą postawiono trudne zadanie zbudowania zespołu niemal od początku.
Z podstawowej "11" sprzed wakacji w klubie został tylko Krzysztof Sobieraj. Jednak szkoleniowiec nie prosi o czas na zgranie ekipy. Zapowiada, że żółto-niebiescy już od pierwszej kolejki powinni grać na dobrym poziomie. Początek spotkania w niedzielę o godzinie 12:15.
Jacek Główczyński: Poprosi pan o czas, który jest potrzebny, aby po rewolucyjnych zmianach kadrowych w okresie letnim, nowa drużyna weszła na wysoki poziom, czy już w niedzielę zagracie o trzy punkty?
Dariusz Dźwigała: Oczywiście z pokorą i szacunkiem podchodzimy do przeciwnika, ale naszym celem jest gra o zwycięstwo w każdym meczu. Chciałbym, abyśmy my mniej gadali, a więcej roli, a o Arce pisało się tylko w kontekście boiskowych sukcesów. Wiadomo, że czas jest potrzebny, ale wyrobić pewne automatyzmy zachować w zespole. Jednak nie zamierzam tym się usprawiedliwiać. Mamy zawodników doświadczonych i to poprzez grę na wyższym poziomie niż I liga. Ponadto są to piłkarze inteligentni. Mam nadzieje, że to właśnie przeważy na naszą korzyść już w Ząbkach.
Realizację, jakiego celu sportowego obieca pan w najbliższym sezonie?
Nie chcę składać takich deklaracji. Dla mnie najważniejszy jest najbliższy mecz. Wiem, że mamy zespół, który stać, by wygrywać. Jednak na sukces składają się szczególiki. Nad nimi właśnie pracujemy. Aby trzymać się czuba tabeli, potrzebne są serie zwycięstw. Wierzę, że będą one naszym udziałem, bo mamy drużynę, która potrafi grać w piłkę.
Ma pan prywatny ranking klubów I ligi? Kto będzie mocny w tym sezonie i gdzie umiejscowi pan w tym zestawieniu Arkę?
Oczywiście wiem, kto ma jaką kadrę, czy jakim budżetem dysponuje. Jednak ani nazwiska, ani pieniądze nie grają. Nie należę do ludzi, którzy powiedzą, ci mają najwięcej środków finansowych, zatem awansują. Wszystko zweryfikuje liga.
Analizując trzy poprzednie sezony i szukając punktów, których zabrakło do awansu do ekstraklasy, na plan pierwszy wysuwały się te tracone w Gdyni. Pan też widzi ten problem?
W Gdyni są wspaniali kibice. Próbkę możliwości dali w meczu z Panathinaikosem, a podczas prezentacji atmosfera była taka, że aż dreszcze przechodziły. Wiem, że nasz kibic musi być zadowolony tak z gry, jak i wyniku. Nikt nie będzie patrzył, że w posiadaniu piłki wygrywamy 70 procent do 30, jeśli nie zwyciężymy. Sztuka posiadania piłki dla samego posiadania, mnie nie interesuje. Chcemy grać przyjemnie dla oka, ale przede wszystkim skutecznie.
Jakimi środkami zamierza pan zrealizować ten plan?
Uważam, że aby polska piłka się rozwijała, drużyny muszą grać piłka. My chcemy grać nawet pod presją przeciwnika, mając świadomością, że to może powodować straty piłki, ale już nie bramek. Dlatego tak ważna jest organizacja po stracie. W sparingach i to na tle teoretycznie silniejszych drużyn niż te z I ligi, bo Legii, Panathinaikosu i Apoelu, wyglądało to bardzo dobrze. Chcemy wysłać do naszych przeciwników mocny sygnał: kto chce nas pokonać, będzie musiał się bardzo napracować.
Nie lepiej jednak przyjąć mniej ambitne cele, jeśli chodzi o sposób gry i spróbować zagrać nie atakiem pozycyjnym, a z kontry? Niemal wszystkie drużyny, które z Gdyni wywoziły korzystny wynik, tak właśnie grały
Rzeczywiście w polskiej piłce często wygrywają te zespoły, które zamiast grać w piłkę, nastawione są na przeszkadzanie. My tak nie chcemy grać, ale musimy być też elastyczni, dostosowywać styl do tego co się dzieje na boisku. Nawet Barcelonie czy Realowi zdarza się, że mają fragmenty spotkań, w których bronią się całą drużyną na 25. metrze od własnej bramki.
Dlatego być może będą mecze, w których i my przyjmiemy przeciwnika na własnej połowie. Jednak niezależnie od tego, na co się zdecydujemy, niezbędna jest dyscyplina taktyczna, dobra organizacja gry. Nad tym właśnie mocno pracowaliśmy. Już w końcówce meczu w Grudziądzu, gdzie zaczynało brakować jakości piłkarskiej, gdy gra się nie układała, to właśnie obroniliśmy korzystnym wynik dzięki temu, że widać było, iż jesteśmy dobrze zorganizowanym zespołem.
Każdy trener rozpoczynającym pracę ma coś takiego jak lista życzeń. Ilu piłkarzy, których chciał pan do Arki, rzeczywiście dołączyło do drużyny?
Praktycznie wszyscy. Zależało mi na zawodnikach doświadczonych typu: Bartek Ława, Antek Łukasiewicz, Paweł Abbott, czy Grzesiek Lech. Wrócił Łukasz Kowalski, jest bardzo dobrze wyszkolony technicznie Antonio Calderon. To oni mają dać drużynie doświadczenie, to przy nich ma rozwijać się i wchodzić do gry utalentowana młodzież Arki.
Po sparingu z drużyną hiszpańską narzekał pan na wąską kadrę zawodniczą. Coś poprawiło się w tej kwestii?
Wiadomo, że każdy chciałby mieć szerszą kadrę, z jak największym potencjałem. Jednak nie narzekam, jestem zadowolony z tego co jest. Nie nastawiam się, że we wciąż otwartym oknie transferowym jeszcze kogoś pozyskamy. Wolę być mile zaskoczony, jeśli będzie możliwość i klub sprowadzi tzw. perełkę. Jednak przede wszystkim wierzę w tę grupę, którą już mam. Aż serducho się raduje, gdy widzę jak ci piłkarze pracują.
Czyli Arka nie ma za mało piłkarzy, którzy są gotowi po podołania wymaganiom I-ligowym?
Wolę mieć mniej piłkarzy, a lepszych niż odwrotnie. Dążyliśmy do tego, aby mieć jakość w drużynie i to się udało. Sparingi pokazały, że w dość krótkim czasie stworzyliśmy zespół. Jeśli nadal on będzie podchodził do pracy jak do tej pory, a ponadto realizował na boisko to o czym rozmawiamy, to będzie dobrze. Pod względem czysto piłkarski jest tutaj duży potencjał.
Nie zabraknie zmienników dla podstawowych piłkarzy? Ostatnie sparingi pokazały, że w takiej roli praktycznie można liczyć tylko na: Pawła Wojowskiego, Michała Nalepę i Brazylijczyka Alana oraz jest wybór wśród bramkarzy...
Rzeczywiście sparingi ze Zniczem czy Hiszpanami pokazały, że jak tych teoretycznie zmienników jest więcej na boisku, to jakości brakowało. Dlatego tych zawodników musimy wprowadzać do składu z doświadczonymi piłkarzami, już same treningi z takimi graczami dużo im dają. Dla mnie najważniejsze jest, że w sparingach każdy z nich zagrał określoną liczbę minut, wiem na co ich stać. Poza wymienionymi piłkarzami w pytaniu, alternatywą na prawą stronę obrony lub pomocy może być Robert Sulewski, dobrze w treningu wygląda Paweł Brzuzy. A pamiętajmy, że rywalizacja wzrośnie, jeśli kontuzje wyleczą: Marcus, Michał Szubert i bardzo zdolny Maciej Dampc.
Poza seryjnymi wygranymi, utrzymywaniem dyscypliny taktycznej oraz odpowiednią organizacją gry, o których pan mówił, czego jeszcze można życzyć panu w pracy na najbliższe miesiące?
Ważna jest właściwa atmosfera i to nie tylko wówczas jak są wyniki. Właśnie, gdy ich nie ma, poznaje się przyjaciół, ale i wartość zespołu. Chcemy pielęgnować to, co już wypracowaliśmy. Po każdym meczu czy treningu zależy mi, aby zawodnik czuł się spełniony. Bardzo ważne jest pozytywne myślenie. Niepowodzenia nie można brać pod uwagę. Zależy mi również na rozwoju umiejętności poszczególnych zawodników. Oczywiście, aby w pierwszej kolejności były one wykorzystywane dla dobrych wyników w Arce. Jednak, jeśli piłkarze będą odchodzili do wyższej ligi, do lepszych klubów, to będzie to dla nas również satysfakcja, że ze wspólnej pracy wykonanej w Gdyni zawodnik wynosi większe umiejętności.
Rozmawiał: Jacek Główczyński
Copyright Arka Gdynia |