TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

30.07.2014

Przede mną najważniejszy mecz w życiu. Nie wiem, czy wygram

Michał Globisz, jeden z najlepszych trenerów w historii polskiej piłki młodzieżowej przeżywa tragedię - niemal kompletnie stracił wzrok. - Widzę tylko kontury, mój świat się zawęził, skrócił i poczerniał. Kiedy usłyszałem, że tak będzie już zawsze, popadłem w depresję i to pomimo, że jako człowiek sportu walkę mam we krwi - mówi Globisz. Nadzieją jest operacja, jaką w sierpniu przejdzie w Chinach.

 


Michał Globisz w grudniu skończy 68 lat. Ponad pół wieku życia spędził w Trójmieście. Jako piłkarz grał w Lechii Gdańsk oraz Arce Gdynia, potem w tym pierwszym klubie przez wiele lat był trenerem - od grup juniorskich po pierwszy zespół. Największe sukcesy odniósł jednak jako szkoleniowiec młodzieżowych reprezentacji Polski. Z zespołem U-18 wywalczył w 2001 r. mistrzostwo Europy, a dwa lata wcześniej prowadzona przez niego drużyna do lat 16 zdobyła srebrny medal mistrzostw Europy.

 

Ostatnio pracował w Arce, gdzie był wiceprezesem ds. sportowych. Jego życie diametralnie zmieniło się kilka miesięcy temu.

- To było dokładnie 14 stycznia - wspomina w rozmowie z trojmiasto.sport.pl trener Globisz.

 

- Po przebudzeniu stwierdziłem, że słabo widzę na prawe oko. Trzeba dodać, że 20 lat temu podczas jednego z treningów zostałem z dużą siłą uderzony piłką w głowę, na skutek czego straciłem wzrok w lewym oku. Z tym dało się jednak żyć, z czasem się do tego przyzwyczaiłem. Teraz praktycznie przestałem widzieć. Zrobiono mi wszystkie możliwe badania - od kardiologicznych po neurologiczne. Sprawdzono, czy nie ma żadnego nowotworu. Okazało się, że z moim zdrowiem wszystko jest w jak najlepszym porządku, a lekarze nie potrafili wytłumaczyć, skąd utrata wzroku w prawym oku. Najgorsza była jednak ich diagnoza, że z tą przypadłością nie da się nic zrobić i będę musiał z tym żyć już zawsze - opowiada Globisz.

I dodaje:

 

- To było jak wyrok, wpadłem w depresję. Choć jako sportowiec jestem przyzwyczajony do walki, nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Człowiek dopiero w momencie utraty wzroku uświadamia sobie, co traci. Ja widzę tylko kontury, świat się dla mnie zwężył, skrócił i poczerniał. Wszystko jest szare i ciemne. Najlepiej odnajduję się w zamkniętym pomieszczeniu. W otwartym terenie, szczególnie mi nieznanym, czuję się bardzo niepewnie - podkreśla Globisz.

Mimo choroby nie zamyka się w czterech ścianach. Pomagają mu przyjaciele.

- Najgorsze, co można zrobić, to usiąść, płakać i użalać się nad sobą. Na szczęście mam wokół siebie wielu życzliwych ludzi, którzy pomagają mi w tych trudnych chwilach. Teraz np. na zaproszenie Józka Gładysza [od wielu lat związany z Lechią, najpierw jako piłkarz, a potem trener głównie grup młodzieżowych] przebywam we Wdzydzach, na koloniach piłkarskich dla dzieci. Odwiedza nas tam m.in. Janusz Kupcewicz [były reprezentant Polski, piłkarz Arki i Lechii]. Cieszę się, że jestem wśród ludzi, to dla mnie obecnie bardzo ważne - zaznacza Globisz.

Nie mogę oglądać meczów, więc je słucham

W zeszłym sezonie chodził nawet na ligowe spotkania Arki.

- Bywałem, żeby poczuć atmosferę meczu. To było dziwne uczucie, bo zdawałem sobie sprawę, że jestem jedynym z sześciu tysięcy ludzi przebywających na trybunach, który nie widzi, co dzieje się na boisku. Znajomi, którzy siedzieli obok mnie, opisywali mi wydarzenia. Można powiedzieć, że skoro nie mogłem obejrzeć meczu, to przynajmniej go słuchałem. Podobnie było z niedawno zakończonym mistrzostwami świata. Siedziałem przed telewizorem, słuchałem komentatorów, analiz w studiu. Podobno poziom mistrzostw był bardzo wysoki, ja przeżywałem je na swój, specyficzny sposób. Kibicowałem Argentynie, która była bardzo bliska złota, jednak zwyciężyła niemiecka solidność. Z tego, co słyszałem, Niemcy zasłużyli na tytuł - mówi Globisz.

W tak ciężkim życiowym momencie nie opuścili go też jego byli podopieczni, piłkarze, których przez tyle lat prowadził w najróżniejszych drużynach. Kiedy dowiedzieli się o tragedii swojego trenera i wychowawcy, nie zostawili go samego.

- Zaczęło się od Sebastiana Mili, który był koordynatorem tych działań. Dostałem mnóstwo telefonów z pytaniami, jak mogą mi pomóc, czego potrzebuję. Jestem tym wszystkim ogromnie poruszony, dla mnie to coś więcej niż zdobywane wspólnie medale. To świadczy, że ci chłopcy darzą mnie szacunkiem, że po latach doceniają to, co razem przeszliśmy. Dla każdego szkoleniowca, szczególnie młodzieżowego, to największa nagroda - zaznacza Globisz.

Jednym z piłkarzy, którzy nie zapomnieli o swoim trenerze, jest reprezentant Polski Grzegorz Krychowiak, od niedawna piłkarz hiszpańskiej Sevilli.

- To jest tragedia, mocno to wszystko przeżyłem - mówi Krychowiak w rozmowie z trojmiasto.sport.pl.

 

- Trener Globisz to fantastyczna osoba, której wiele zawdzięczam i która mi dużo pomogła, więc informacja, że trener traci wzrok, bardzo mnie zabolała. Kiedy się o tym dowiedziałem, od razu się z nim skontaktowałem, żeby dowiedzieć się więcej o jego stanie zdrowia, wesprzeć w tym ciężkim czasie i zapytać, jak mogę pomóc. Trener zawsze był człowiekiem walecznym, który nie odpuszcza. Robi to także teraz, w momencie takiej tragedii, choć niejeden człowiek by się w takiej sytuacji poddał. Ważne, że trener Globisz nie zamknął się w czterech ścianach, walczy i próbuje funkcjonować. Niesamowite, że chodzi na mecze Arki. Słucha śpiewu kibiców, chłonie atmosferę i mimo wszystko odbiera piłkę nożną na innych płaszczyznach. Gdy dowiedziałem się, że jest choć cień szansy, aby stan zdrowia trenera się polepszył, od razu chciałem pomóc, chciałem w tym uczestniczyć - dodaje piłkarz reprezentacji Polski.

Ratunek jest w Chinach

Ten cień szansy to operacja w Chinach, która ma odbyć się w drugiej połowie sierpnia.

- Zupełnie przypadkowo dowiedziałem się od znajomego, że w Pekinie jest klinika, która leczy podobne schorzenia, dzięki wykorzystaniu komórek macierzystych - mówi Globisz. - Moja córka skontaktowała się z tą placówką, po konsultacjach okazało się, że jest szansa, aby uratować wzrok. Pobyt w tej klinice potrwa w sumie trzy tygodnie, jeśli nie zdarzy się nic nieprzewidzianego, razem z córką oraz wnukiem wyruszymy do Chin w drugiej połowie sierpnia. Według lekarzy poprawa wzroku ma nastąpić ok. miesiąca po operacji, a znacząca poprawa po dwóch miesiącach. Ale to oczywiście nic pewnego. Można powiedzieć, że przede mną najtrudniejszy mecz w życiu, a jak to w sporcie bywa, wynik jest niewiadomą - podkreśla szkoleniowiec.

Operacja w Chinach jest bardzo droga, tego typu zabieg kosztuje ok. 30 tys. dolarów. Do tego trzeba opłacić przelot i pobyt. Koszty wziął na siebie Polski Związek Piłki Nożnej.

- Nie jest to powód do przechwalania, najważniejsze, aby leczenie trenera Globisza okazało się skuteczne - mówi trojmiasto.sport.pl rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski. - Z inicjatywą wyszli piłkarze z reprezentacji młodzieżowej, którą prowadził właśnie pan Globisz. Nam wystarczyła chwila, aby podjąć decyzję, że włączamy się finansowo w pomoc w organizację operacji, która będzie miała miejsce w Chinach. Jest to duża kwota, ale proces decyzyjny nie był skomplikowany. De facto wystarczyło postanowienie sekretarza generalnego, który odpowiada za finanse związku. Teraz trzeba trzymać kciuki za powodzenie zabiegu - podkreśla Kwiatkowski.

Krychowiak: - To tylko świadczy o tym, jak ważną osobą jest trener Globisz i ile zawdzięcza mu polski futbol. W ten sposób związek może mu w pewnym sensie podziękować za te lata pracy. Uważam, że jest to coś fantastycznego. Ważne, że PZPN nie odwrócił się w tak ciężkim momencie od szkoleniowca, a podał mu pomocną dłoń. 

 

 








Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia