Aktualności
03.05.2007
Arka demoluję Łęczną (Gazeta Wyborcza)
Gdynianie po trzech meczach, w których nie strzelili bramki, tym razem w ciągu kilku dni zaaplikowali swoim rywalom aż 9. Po sobotnim zwycięstwie nad Cracovią 4:2 w środę nie dali żadnych szans Górnikowi Łęczna.
Mecz odbyć się miał kilka tygodni wcześniej, jednak nie doszło do niego ze względu na zawieszenie klubów zamieszanych w aferę korupcyjną.
Od początku środowe spotkanie przebiegało pod dyktando "żółto-niebieskich". Ofensywnie ustawiony, z trzema napastnikami, zespół Arki co chwilę konstruował ataki na bramkę Tytonia. Jedną z takich akcji wykończył Olgierd Moskalewicz, który dopadł do toczącej się przed linią bramkowa piłki. Kilkanaście minut później na 2:0 podwyższył Wachowicz.
Napór gdynian nie ustawał również po przerwie. Po godzinie gry było już 3:0, kiedy trzech gdyńskich piłkarzy wyszło przeciwko golkiperowi gości. Tytoń w tej sytuacji był bezradny, a bramkę zdobył Dziedzic, który wyrasta na jednego z najskuteczniejszych piłkarzy ekstraklasy.
Kolejny gol padł po solowym wyjściu Wachowicza w pole karne, bramkarz gości próbował jeszcze faulować gdynianina, ten jednak pewnie podwyższył na 4:0. Festiwal bramek dla gospodarzy zakończył w 68. minucie Nawrocik, który wykorzystał celną wrzutkę Wachowicza.
Kiedy wydawało się, że Arka zakończy spotkanie z czystym kontem, w niezbyt groźnej sytuacji błąd popełnił rezerwowy bramkarz Arki Kamil Biecke. W polu karnym złapał on piłkę podaną przez kolegę z drużyny. Sędzia podyktował rzut wolny pośredni, strzał łęcznian trafił w mur, jednak do odbitej piłki dopadł Łabędzki, który w chwili oddawania strzału został sfaulowany przez Sobieraja.
Arbiter podyktował "jedenastkę", którą na honorową bramkę dla Górnika zamienił Niżnik.
Powiedzieli po meczu
Krzysztof Chrobak, trener Górnika: "To był bardzo nieudany mecz, zarówno pod względem wyniku jak i stylu gry. Arka zagrała agresywnie, przewyższała nas pod każdym względem. Myślałem, że pod względem wolicjonalnym zaprezentujemy się lepiej, że braki sportowe uzupełnimy właśnie zaangażowaniem w grę".
Wojciech Stawowy, trener Arki: "Cieszę się bardzo, że ten mecz się odbył, cieszę się też że drużyna rozegrała kolejne dobre spotkanie. Zarówno jedna jak i druga drużyna po zawieszeniu nie jest w sytuacji komfortowej, jednak u nas sytuacja zaczyna się normalizować. Zagraliśmy dziś bardzo skutecznie, choć również nie ustrzegliśmy się błędów".
Mecz odbyć się miał kilka tygodni wcześniej, jednak nie doszło do niego ze względu na zawieszenie klubów zamieszanych w aferę korupcyjną.
Od początku środowe spotkanie przebiegało pod dyktando "żółto-niebieskich". Ofensywnie ustawiony, z trzema napastnikami, zespół Arki co chwilę konstruował ataki na bramkę Tytonia. Jedną z takich akcji wykończył Olgierd Moskalewicz, który dopadł do toczącej się przed linią bramkowa piłki. Kilkanaście minut później na 2:0 podwyższył Wachowicz.
Napór gdynian nie ustawał również po przerwie. Po godzinie gry było już 3:0, kiedy trzech gdyńskich piłkarzy wyszło przeciwko golkiperowi gości. Tytoń w tej sytuacji był bezradny, a bramkę zdobył Dziedzic, który wyrasta na jednego z najskuteczniejszych piłkarzy ekstraklasy.
Kolejny gol padł po solowym wyjściu Wachowicza w pole karne, bramkarz gości próbował jeszcze faulować gdynianina, ten jednak pewnie podwyższył na 4:0. Festiwal bramek dla gospodarzy zakończył w 68. minucie Nawrocik, który wykorzystał celną wrzutkę Wachowicza.
Kiedy wydawało się, że Arka zakończy spotkanie z czystym kontem, w niezbyt groźnej sytuacji błąd popełnił rezerwowy bramkarz Arki Kamil Biecke. W polu karnym złapał on piłkę podaną przez kolegę z drużyny. Sędzia podyktował rzut wolny pośredni, strzał łęcznian trafił w mur, jednak do odbitej piłki dopadł Łabędzki, który w chwili oddawania strzału został sfaulowany przez Sobieraja.
Arbiter podyktował "jedenastkę", którą na honorową bramkę dla Górnika zamienił Niżnik.
Powiedzieli po meczu
Krzysztof Chrobak, trener Górnika: "To był bardzo nieudany mecz, zarówno pod względem wyniku jak i stylu gry. Arka zagrała agresywnie, przewyższała nas pod każdym względem. Myślałem, że pod względem wolicjonalnym zaprezentujemy się lepiej, że braki sportowe uzupełnimy właśnie zaangażowaniem w grę".
Wojciech Stawowy, trener Arki: "Cieszę się bardzo, że ten mecz się odbył, cieszę się też że drużyna rozegrała kolejne dobre spotkanie. Zarówno jedna jak i druga drużyna po zawieszeniu nie jest w sytuacji komfortowej, jednak u nas sytuacja zaczyna się normalizować. Zagraliśmy dziś bardzo skutecznie, choć również nie ustrzegliśmy się błędów".
Copyright Arka Gdynia |