TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

statystyki
chignahuapan

Aktualności

img

03.05.2007

Historyczne zwycięstwo!

Jeszcze kilkanaście dni temu piłkarska centrala chciała, aby do tego meczu nie doszło. Gdy jednak futbol wziął górę i obie jedenastki spotkały się na boisku, okazało się że Arka odnotowała w nim swoje najwyższe zwycięstwo w historii występów w pierwszej lidze. Żółto-niebiescy po raz pierwszy zaaplikowali rywalowi pięć goli i ze spokojem oczekują kolejnych spotkań w Orange Ekstraklasie.

Orange Ekstraklasa - 19. kolejka:

Arka Gdynia – Górnik Łęczna 5:1 (2:0)

RELACJA

FOTORELACJA


Dominacja gospodarzy nie podlegała dyskusji ani przez chwilę. Arka grała szybko, efektownie, pomysłowo i z przekonaniem o swojej wyższości nad rywalem. Już po dwóch minutach od pierwszego gwizdka arbitra powinna była objąć prowadzenie, ale uderzenia Wachowicza i Dziedzica zdołał obronić Tytoń. W 8. minucie Wachowicz znów przegrał pojedynek z bramkarzem gości, po tym jak groźnie uderzał głową dośrodkowaną z rzutu rożnego przez Moskalewicza.

Łęcznianie próbowali odgryzać się Arce. W 11. minucie trzykrotnie wykonywali rzut rożny. Ostatni z nich mógł się zakończyć powodzeniem, ale fatalnie przymierzył Pawelec i Krzysztof Chrobak mógł się tylko złapać za głowę. Dwie minuty później przed szansą na zdobycie gola z rzutu wolnego stanął Moskalewicz. Miejsce było dokładnie to samo, jak przed paroma dniami w meczu przeciwko Cracovii –ok. 22-23 metrów, wtedy „Olo” trafił w poprzeczkę. Tego wieczoru pomocnik Arki był bardziej precyzyjny i futbolówka szybowała w światło bramki, ale jej tor lotu przerwał Tytoń.

Dość niespodziewanie znów groźnie zaatakowali górnicy. Spore zamieszanie w polu karnym gdynian zakończyło się sprytnym strzałem najlepszego w barwach gości Niżnika. Stojący w bramce Arki Witkowski tylko obserwował jak piłka w minimalnej odległości poszybowała od spojenia słupka z poprzeczką.

Worek z bramkami rozwiązał się w 24. minucie spotkania. W polu karnym Górnika świetnym zwodem popisał się Moskalewicz, którego strzał zdołał odbić Tytoń, ale piłka uderzyła się od słupka i toczyła wzdłuż linii bramkowej. Gdy do siatki wpychał ją Wachowicz, wydaje się jednak, że futbolówka była już w bramce, więc ten gol wpadł na konto „Ola”. Od tego momentu na boisku grała już tylko jedna drużyna.

W 37 min. już w stu procentach swoją bramkę zdobył bardzo widoczny w tym meczu Wachowicz. Były piłkarz Lecha przebiegł z piłką wzdłuż 22 metra od bramki Górnika i uderzył bardzo precyzyjnie tuż przy słupku – Tytoń był bez szans.

Po wznowieniu gry po przerwie Arka rzuciła się do kolejnych ataków. W 49. minucie lewą stroną znów pognał Wachowicz, dośrodkował na długi słupek, a tam nadbiegający Karwan główkował, ale tuż obok bramki.

120 sekund później Górnik przeprowadził najlepszą jak dotychczas swoją akcję. W sytuacji sam na sam z Witkowskim znalazł się Zahorski, ale w ostatniej chwili jak spod ziemi wyrósł Łukasz Kowalski i desperackim wślizgiem wybił piłkę napastnikowi Górnika.

W 60. minucie zrobiło się 3:0. Znów fantastyczną szybkością popisał się Wachowicz, idealnie obsłużył Dziedzica, który po raz dziewiąty w tym sezonie umieścił piłkę w bramce przeciwnika. Najlepszy strzelec żółto-niebieskich w tym meczu dotychczas wyróżniał się tylko niezliczoną ilością pozycji spalonych, ale jeśli koledzy nadal będą tak świetnie wykładać mu piłki w polu karnym, to kto wie, czy Dziedzic nie zdoła jeszcze nawiązać walki o tytuł króla strzelców OE….

Bezdyskusyjnie najlepszy na boisku Wachowicz po raz drugi trafił do siatki w 64. minucie spotkania. Tomasz Mazurkiewicz posłał prostopadłą piłkę między obrońców Górnika, a gdyński napastnik bezbłędnie odczytał intencję swojego kolegi i po minięciu Tytonia wpakował futbolówkę do bramki. W 68. minucie Wachowicz przypieczętował swój kapitalny występ jeszcze jedną asystą. Tym razem jego szarża lewą stroną zakończyła się idealnym obsłużeniem niedawno wprowadzonego na plac gry Nawrocika, który tylko przystawił nogę i zdobył piątego gola dla Arki! Dwie asysty, dwa gole – tak dobrego występu w ekstraklasie Marcin Wachowicz jeszcze nie miał.

Od tego momentu arkowcy nieco spuścili z tonu i zaprzestali swoich nieustannych ataków na bramkę ciężko już rannych rywali. Sytuację postanowił wykorzystać także Wojciech Stawowy, który na kwadrans przed końcem umożliwił debiut w pierwszej lidze Kamilowi Biecke, rezerwowemu bramkarzowi Arki. Niestety ten piłkarz nie zaliczy tego występu do udanych, bo w 88. minucie sprokurował rzut wolny pośredni w obrębie własnego pola karnego, chwytając piłkę zagraną przez jednego ze swoich kolegów z obrony. Strzał łęcznian co prawda trafił w mur, ale biegnącego do piłki Łabędzkiego sfaulował Krzysztof Sobieraj i sędzia wskazał na wapno. Piłkę na 11. metrze ustawił Niżnik, a chwilę później nie dał szans debiutantowi w bramce gospodarzy.

Arka nie tylko odniosła najwyższe zwycięstwo w historii swoich gier w ekstraklasie, ale też po raz pierwszy pokonała Górnika Łęczna. Niestety na następną okazję do meczu obu klubów w pierwszej lidze trzeba będzie poczekać co najmniej kilka sezonów.

Skubi







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia