TA STRONA UŻYWA COOKIE.
Dowiedz się więcej o celu ich używania. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na korzystanie z cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

chignahuapan
Arka-Facebook Arka-Instagram Arka-Twitter Arka-YouTube Arka-TikTok Arka LinkedIn NO10 Nocny Bieg Świętojański Stowarzyszenie Inicjatywa Arka Betclic


Aktualności

img

03.05.2007

Historyczne zwycięstwo!

Jeszcze kilkanaście dni temu piłkarska centrala chciała, aby do tego meczu nie doszło. Gdy jednak futbol wziął górę i obie jedenastki spotkały się na boisku, okazało się że Arka odnotowała w nim swoje najwyższe zwycięstwo w historii występów w pierwszej lidze. Żółto-niebiescy po raz pierwszy zaaplikowali rywalowi pięć goli i ze spokojem oczekują kolejnych spotkań w Orange Ekstraklasie.

Orange Ekstraklasa - 19. kolejka:

Arka Gdynia – Górnik Łęczna 5:1 (2:0)

RELACJA

FOTORELACJA


Dominacja gospodarzy nie podlegała dyskusji ani przez chwilę. Arka grała szybko, efektownie, pomysłowo i z przekonaniem o swojej wyższości nad rywalem. Już po dwóch minutach od pierwszego gwizdka arbitra powinna była objąć prowadzenie, ale uderzenia Wachowicza i Dziedzica zdołał obronić Tytoń. W 8. minucie Wachowicz znów przegrał pojedynek z bramkarzem gości, po tym jak groźnie uderzał głową dośrodkowaną z rzutu rożnego przez Moskalewicza.

Łęcznianie próbowali odgryzać się Arce. W 11. minucie trzykrotnie wykonywali rzut rożny. Ostatni z nich mógł się zakończyć powodzeniem, ale fatalnie przymierzył Pawelec i Krzysztof Chrobak mógł się tylko złapać za głowę. Dwie minuty później przed szansą na zdobycie gola z rzutu wolnego stanął Moskalewicz. Miejsce było dokładnie to samo, jak przed paroma dniami w meczu przeciwko Cracovii –ok. 22-23 metrów, wtedy „Olo” trafił w poprzeczkę. Tego wieczoru pomocnik Arki był bardziej precyzyjny i futbolówka szybowała w światło bramki, ale jej tor lotu przerwał Tytoń.

Dość niespodziewanie znów groźnie zaatakowali górnicy. Spore zamieszanie w polu karnym gdynian zakończyło się sprytnym strzałem najlepszego w barwach gości Niżnika. Stojący w bramce Arki Witkowski tylko obserwował jak piłka w minimalnej odległości poszybowała od spojenia słupka z poprzeczką.

Worek z bramkami rozwiązał się w 24. minucie spotkania. W polu karnym Górnika świetnym zwodem popisał się Moskalewicz, którego strzał zdołał odbić Tytoń, ale piłka uderzyła się od słupka i toczyła wzdłuż linii bramkowej. Gdy do siatki wpychał ją Wachowicz, wydaje się jednak, że futbolówka była już w bramce, więc ten gol wpadł na konto „Ola”. Od tego momentu na boisku grała już tylko jedna drużyna.

W 37 min. już w stu procentach swoją bramkę zdobył bardzo widoczny w tym meczu Wachowicz. Były piłkarz Lecha przebiegł z piłką wzdłuż 22 metra od bramki Górnika i uderzył bardzo precyzyjnie tuż przy słupku – Tytoń był bez szans.

Po wznowieniu gry po przerwie Arka rzuciła się do kolejnych ataków. W 49. minucie lewą stroną znów pognał Wachowicz, dośrodkował na długi słupek, a tam nadbiegający Karwan główkował, ale tuż obok bramki.

120 sekund później Górnik przeprowadził najlepszą jak dotychczas swoją akcję. W sytuacji sam na sam z Witkowskim znalazł się Zahorski, ale w ostatniej chwili jak spod ziemi wyrósł Łukasz Kowalski i desperackim wślizgiem wybił piłkę napastnikowi Górnika.

W 60. minucie zrobiło się 3:0. Znów fantastyczną szybkością popisał się Wachowicz, idealnie obsłużył Dziedzica, który po raz dziewiąty w tym sezonie umieścił piłkę w bramce przeciwnika. Najlepszy strzelec żółto-niebieskich w tym meczu dotychczas wyróżniał się tylko niezliczoną ilością pozycji spalonych, ale jeśli koledzy nadal będą tak świetnie wykładać mu piłki w polu karnym, to kto wie, czy Dziedzic nie zdoła jeszcze nawiązać walki o tytuł króla strzelców OE….

Bezdyskusyjnie najlepszy na boisku Wachowicz po raz drugi trafił do siatki w 64. minucie spotkania. Tomasz Mazurkiewicz posłał prostopadłą piłkę między obrońców Górnika, a gdyński napastnik bezbłędnie odczytał intencję swojego kolegi i po minięciu Tytonia wpakował futbolówkę do bramki. W 68. minucie Wachowicz przypieczętował swój kapitalny występ jeszcze jedną asystą. Tym razem jego szarża lewą stroną zakończyła się idealnym obsłużeniem niedawno wprowadzonego na plac gry Nawrocika, który tylko przystawił nogę i zdobył piątego gola dla Arki! Dwie asysty, dwa gole – tak dobrego występu w ekstraklasie Marcin Wachowicz jeszcze nie miał.

Od tego momentu arkowcy nieco spuścili z tonu i zaprzestali swoich nieustannych ataków na bramkę ciężko już rannych rywali. Sytuację postanowił wykorzystać także Wojciech Stawowy, który na kwadrans przed końcem umożliwił debiut w pierwszej lidze Kamilowi Biecke, rezerwowemu bramkarzowi Arki. Niestety ten piłkarz nie zaliczy tego występu do udanych, bo w 88. minucie sprokurował rzut wolny pośredni w obrębie własnego pola karnego, chwytając piłkę zagraną przez jednego ze swoich kolegów z obrony. Strzał łęcznian co prawda trafił w mur, ale biegnącego do piłki Łabędzkiego sfaulował Krzysztof Sobieraj i sędzia wskazał na wapno. Piłkę na 11. metrze ustawił Niżnik, a chwilę później nie dał szans debiutantowi w bramce gospodarzy.

Arka nie tylko odniosła najwyższe zwycięstwo w historii swoich gier w ekstraklasie, ale też po raz pierwszy pokonała Górnika Łęczna. Niestety na następną okazję do meczu obu klubów w pierwszej lidze trzeba będzie poczekać co najmniej kilka sezonów.

Skubi







Poprzedni Następny

 

 

 

 

 

 

SPONSORZY MŁODEJ ARKI

 

 

     

 

 

 

 

 

 

PARTNERZY MEDIALNI

 

 

Arka Gdynia Copyright Arka Gdynia