Aktualności
18.01.2013
Możemy mieć z przodu kłopot bogactwa - rozmowa z Pawłem Sikorą, trenerem Arki Gdynia.
- Przede wszystkim klub z Bundesligi nie pozbyłby się tak łatwo zawodnika, który może być "czarnym diamentem" - mówi Paweł Sikora w rozmowie z naszym portalem.
W rozmowie z naszym portalem Conrad Azong przyznał, że ma status wolnego zawodnika, i że nic nie łączy go z Victorią Hamburg. Skąd więc informacje, iż czeka tam na niego kontrakt?
Być może pojawiły się jakieś "kaczki dziennikarskie", ale wszystkich informacji nie śledziłem. Mnie przede wszystkim interesuje to, jak zagra w sobotę. Ewentualnie po sobocie będziemy się martwili co dalej. Jeżeli jest wolnym zawodnikiem to tylko ułatwia to sprawę. On sam z kolei ułatwi sobie także dobrym występem z Polonią.
Azong deklaruje chęć pozostania w Gdyni. Tylko od tego jak zaprezentuje się w sobotę zależy czy podpisze kontrakt z Arką?
Spotkanie z Polonią będzie wykładnikiem tego, co potrafi. Czeka nas sparing z mocnym, wymagającym przeciwnikiem i jeśli Azong pomyślnie przejdzie ten sprawdzian to możemy mieć z przodu kłopot bogactwa. Czasami jednak warto podjąć ryzyko i zakontraktować takiego piłkarza, co potem wiąże się z korzyściami dla klubu przy ewentualnej sprzedaży.
Conrada Azonga porównuje się już do Joela Tshibamby, na którego sprzedaży Arka zarobiła rekordową sumę. Rzeczywiście to tak utalentowany piłkarz, taki "czarny diament"?
Przede wszystkim klub z Bundesligi nie pozbyłby się tak łatwo zawodnika, który może być czarnym diamentem. W Niemczech zawodnicy są bardzo dobrze monitorowani, a nawet jeżeli dany piłkarz rokuje na przyszłość i chwilowo nie ma szans na grę w pierwszej drużynie, to odsyła się go do rezerw. Widocznie Azong nie sprawdził się i dlatego dziś trenuje z nami.
Mecz z Polonią jest chyba bardziej testem dla piłkarzy testowanych niż materiałem poglądowym dla pana, bo przecież tak naprawdę dopiero rozpoczęliście przygotowania i ciężko o jakiekolwiek miarodajne wnioski.
Muszę jak najszybciej zamknąć kadrę i pozyskać piłkarzy na brakujące pozycje. Chcę przepracować okres przygotowawczy w pełnym składzie. Na początku sparingi będą odskocznią od codziennych zajęć, a już w dalszej fazie doskonalić będziemy taktykę i stałe fragmenty gry.
Pierwsze tygodnie to najbardziej nielubiany przez piłkarzy okres przygotowawczy.
Niestety zima w Polsce jest długa i musimy grać głównie sparingi, brakuje meczów o stawkę. Trzeba jednak przetrwać zimę, trenujemy na sztucznej murawie. To niełatwe, ale okres przygotowawczy trzeba umiejętnie rozpisać i dopasować do warunków.
To pana pierwszy okres przygotowawczy w roli pierwszego trenera. Boi się pan, że coś zaniedba?
Nie wymyślam nic z kosmosu, wszystko mam skonsultowane i przygotowane ze sztabem szkoleniowym. Ujęte są też wskazówki trenerów od przygotowania motorycznego. Na tej podstawie wiem jakie obciążenia dawkować piłkarzom. Rozpiska jest fachowa. Pod względem motorycznym na pewno będziemy dobrze przygotowani.
Co w zimowych przygotowaniach liczy się najbardziej? Na co pan zwraca szczególną uwagę?
Od początku musimy budować formę. Po to są testy tlenowe, wytrzymałościowe, budowanie szybkości i siły. Razem ze sztabem staramy się zachować odpowiednie proporcje według rozpisek.
Który z piątki testowanych zawodników, którzy zostali w Gdyni po sobotnich test-meczach prezentuje się najlepiej na treningach?
Dopiero co wchodzimy na boisko. Zawodnicy palą się do piłek, mają zapał i chęć do gry. Ale potem gdy zmęczenie wejdzie w grę to i zapał nieco im się ostudzi. My z kolei ocenimy jak prezentują się oni gdy są zmęczeni.
Rafał Grzelak miał dość długi rozbrat z piłką. Umiejętności ma i raczej nie zapomniał jak się gra, ale czy z nim można wiązać większe nadzieje?
Rafał potrafi grać w piłkę. Dla niego I liga to krok w tył, ale chce się załapać do drużyny I-ligowej, aby się odbudować, a potem ponownie wrócić do ekstraklasy. Uważam go za piłkarza, który ma ambicję powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Trenuje z nami, może nam pomóc. Ocenimy jego grę w sobotę. To czy zostanie zależy też od niego.
Skąd czerpie pan wzorce? Z Bundesligi, z hiszpańskiej tiki-taki czy włoskiego 3-5-2?
W Polsce taktykę trzeba dopasować pod zawodników. To moje zadanie. Do tego służą też sparingi. Ułatwia to ocenę przydatności i kto na jakiej pozycji czuje się najlepiej. Potem można dobrać odpowiednie ustawienie. Najbardziej lubię oglądać Bundesligę, stamtąd też czerpię wzorce.
Piotr Wiśniewski
Copyright Arka Gdynia |